Dzięki akcjom takim jak Wirtualna Choinka możemy wyjść z biedy. Jedni materialnej, inni duchowej.
Węgiel czy klocki, kurtka czy telefon, jedzenie czy pralka. Trudno uwierzyć, ale dla wielu rodzin w Polsce wybór jest jeden. Kupić tylko to co najpotrzebniejsze. No więc bywa zimno i biednie w każdym wymiarze tego słowa. W okresie przedświątecznym słyszymy o wielu akcjach (i bardzo dobrze!), które choć w niewielkim stopniu wpływają na poprawę życia tych rodzin.
„Spełniamy marzenia, a sami wychodzimy ze swoich stref komfortu” – mówią organizatorzy Wirtualnej Choinki – akcji z 10-letnim „stażem” i nie oceniają żadnego marzenia. Kiedy 10 lat temu Trześnię pod Sandomierzem zalała powódź, trzeba było pomóc. Stało się tak, że w dużej grupie wolontariuszy znaleźli się wychowankowie o. Franciszeka Blachnickiego, założyciela ruchu Światło Życie. Zdziwiliby się państwo, jak wielu waszych znajomych działało lub wciąż działa w ramach tego ruchu. Sama akcja Wirtualna Choinka jest dowodem na to, że o. Blachnicki był duszpasterskim geniuszem (i postrachem komunistów, stających na głowie, aby przeszkodzić mu w jego pracy). Ale o tym innym razem. Wolontariusze w Trześni ratowali co się da z zalanych po dach wodą domów. Często nie dawało się uratować naprawdę niczego. Jakie marzenie ma człowiek, który zostaje z niczym? Akcja popowodziowa rozciągnęła się więc w czasie i przed świętami Bożego Narodzenia postanowiono przygotować rodzinom paczki – opowiada w jednym z wywiadów Katarzyna Rudnicka, współorganizatorka akcji. Po „kolędzie” już w Warszawie okazało się, że nie ma co siadać na kanapie.
Śp. ks. Piotr Urbanowski, jeden ze współtwórców Choinki nawet ostatniego dnia akcji potrafił „przynieść” kilka rodzin, którym „natychmiast trzeba pomóc”. I tak co roku, śmieje się Katarzyna Rudnicka wspominając, że wolontariusze zaczęli żartować czy ks. Piotrowi nie zakazać tego kolędowania. Kiedy w maju tego roku ks. Piotr nagle zmarł, zapotrzebowanie na prezenty i „czarne złoto” czyli węgiel wzrosło dwukrotnie. Ks. Piotr nie posłuchał. Czy uda się wszystkim pomóc, zależy od nas. No i właśnie, kto tu komu pomaga. Akcje pomocowe mogą denerwować, ale wielu pozwalają wyjść z ich strefy komfortu. I doskonale potrafią w tym pomóc dzieci. Maluchy jak nikt ocenią sytuację, wskażą palcem rodzinę (na stronie akcji można ją wybrać) albo złapią za rękę tatę, żeby pomóc w ładowaniu do worków węgla (w tym roku ładowanie odbędzie się 5 i 12 grudnia). Ze stref komfortu naprawdę może wyjść każdy, bo wszyscy w niej chętnie zasiadamy.
Babcia węgla na załaduje, ale może udziergać skarpety, dziecko, wybierze misia dla malucha, mama zapakuje paczkę, a prezes może na przykład zlecić przekazanie pieniędzy z organizacji „korporacyjnego opłatka”, który przecież nie może się odbyć w formie znanej sprzed roku na rzecz właśnie Wirtualnej Choinki. Jest szansa nawet dla tych, którzy pracują z domu. Za pieniądze przelane na konto Wirtualnej Choinki trzeba kupić 120 ton węgla dla 200 rodzin, a potem go rozwieźć po podwarszawskich wsiach, np. panu Karolowi po amputacji nóg albo niepełnosprawnym intelektualnie chłopakom, których samotnie wychowuje mama. Dzieci widzą, patrzą, naśladują. Wdzięczność rodzi wdzięczność, agresja – agresję. Ale po środku jest jeszcze obojętność. Bieda jest straszna i namacalna. Dzięki akcjom takim jak Wirtualna Choinka możemy wyjść z biedy. Jedni materialnej, inni duchowej. Jedno jest pewne: wszyscy na tym skorzystamy. [ O konkretnych formach pomocy przeczytamy na stronie www.wirtualnachoinka.pl
Można przygotować jeden z tysiąca prezentów (rodzinnie, jednoosobowo, ze znajomymi). Można wesprzeć zakup opału i zachęcać innych do udziału w akcji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/528987-rusza-akcja-wirtualna-choinka-czas-na-pomoc-potrzebujacym