”W momencie takim, w którym w szpitalu standardowym przeprowadzimy pełną diagnostykę, sprawdzimy, zbadamy chorego, wyrównamy jego stan, jak najbardziej możemy wtedy przekazać go celem kontynuacji leczenia do szpitala tymczasowego, tak żeby nie zajmował miejsc w szpitalu wysokospecjalistycznym dla pacjentów w stanie ciężkim wymagającym szybkiej interwencji i leczenia” - mówi portalowi wPolityce.pl dr Agnieszka Szarowska, lekarz chorób zakaźnych, Pełnomocnik Dyrekcji CSK MSWiA ds. Covid-19.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jak w tej chwili funkcjonują szpitale tymczasowe? Jak duże jest ich obłożenie?
Agnieszka Szarowska: Znam tylko i wyłącznie jeden szpital tymczasowy i pytanie o obłożenie trzeba by było kierować bezpośrednio do dyrektora szpitala. Dzisiaj akurat w szpitalu tymczasowym nie byłam. Jestem po dyżurze w moim macierzystym szpitalu.
Czym szpital tymczasowy różni się od normalnego szpitala?
Przede wszystkim tym, że tam są tylko i wyłącznie łóżka tlenowe obserwacyjne, a nie ma pełnej specjalistyki, nie ma sal operacyjnych, nie ma sal porodowych. Jest jakby oddziałem czysto internistycznym, obserwacyjnym. Dlatego pacjenci wymagający pełnej specjalistyki nie powinni się tam znaleźć.
Czyli szpital tymczasowy nie jest w stanie w żaden sposób zastąpić normalnego szpitala?
Na pewno nie, bo jest szpitalem tymczasowym. Jest szpitalem, który jak najbardziej jest w stanie odciążyć zwykłe szpitale, te szpitale pełnowymiarowe. W momencie takim, w którym w szpitalu standardowym przeprowadzimy pełną diagnostykę, sprawdzimy, zbadamy chorego, wyrównamy jego stan, jak najbardziej możemy wtedy przekazać go celem kontynuacji leczenia do szpitala tymczasowego, tak żeby nie zajmował miejsc w szpitalu wysokospecjalistycznym dla pacjentów w stanie ciężkim wymagającym szybkiej interwencji i leczenia. Ale jak najbardziej, szpital tymczasowy nie jest w stanie zastąpić szpitali. To nie jest tak, że możemy zamknąć wszystkie oddziały covidowe we wszystkich szpitalach zwykłych, szpitalach powiatowych, szpitalach wojewódzkich i tylko i wyłącznie zostawić otwarty szpital tymczasowy, który miałby zająć się pacjentami z covidem.
Czyli tworzenie szpitali tymczasowych mocno usprawni pracę lekarzy i walkę z koronawirusem…
Przede wszystkim usprawni, a z drugiej strony daje bufor miejsc obserwacyjnych jeżeli chodzi o leczenie. Jeżeli chodzi o Covid-19 jest naprawdę bardzo przewidywalny schemat choroby pacjenta. Jeżeli widzimy, że w momencie zgłoszenia się do nas z objawami pacjent ma niewielki procent zajęcia miąższu płucnego w badaniu tomograficznym, jesteśmy w stanie przewidzieć, że nie będzie to chory, który będzie wymagał leczenia respiratorem, intubacji, bo jego stan nie ma prawa pogorszyć się do tego stopnia, żeby wymagał intubacji. W związku z tym takiego pacjenta bez najmniejszego problemu możemy skierować do szpitala tymczasowego, ale najpierw musimy go zbadać, zrobić tomografię i ocenić. Wtedy możemy go skierować do szpitala tymczasowego, nie zajmując miejsc w szpitalu zwykłym. A w momencie, w którym widzimy, że zajęcie płuc jest powyżej 60 proc., chory ma spadki saturacji, nie reaguje na leki przeciwgorączkowe i domyślamy się, że jego stan może gwałtownie się pogorszyć i może nastąpić załamanie jego stanu zdrowia, załamanie jego wydolności oddechowej, to lepiej by było, żeby był blisko oddziału intensywnej terapii i w pełni wykwalifikowanego, wysokospecjalistycznego szpitala.
Szpitale powiatowe, te które nie zajmują się covidem, te które mają tylko oddziały obserwacyjne, a nie są jeszcze wyspecjalizowani w leczeniu covidu robią też w ten sposób, że obserwują pacjenta, oceniają jego stan, są w stanie przetrzymać go do momentu, kiedy wyzdrowieje, jeżeli widzą, że jego zmiany w stanie zdrowia są niewielkie, a w momencie, w którym widzą, że to jest chory, który – a po pół roku leczenia covidu my już wiemy, kto się załamie, a kto się nie załamie – ma duże zmiany, wymaga dużych przepływów tlenu, oni już wtedy dzwonią do nas jako do szpitala MSW i przekazują go, żeby był bliżej intensywnej terapii, wysoko wyspecjalizowanej w leczeniu ostrych niewydolności oddechowych i też bliżej pracowni ECMO, gdzie będziemy mogli takiego chorego podłączyć do zewnętrznego płuca i uratować mu życie. To jest więc kwestia doboru odpowiedniego miejsca i na pewno w szpitalu tymczasowym nie leżą pacjenci, którzy nie wymagają szpitala. Opisuje się, że jest to wielkie izolatorium. Nieprawda. Tam leżą chorzy, którzy wymagają tlenoterapii, którzy by sobie nie poradzili w domu, ale nie są to chorzy, którzy są zagrożeni załamaniem się wydolności oddechowej i wymagać będą szybkiej interwencji w szpitalu wysoko specjalistycznym. My ze stadionu, ze szpitala tymczasowego też na bieżąco oceniamy chorych i przesuwamy ich. Jeżeli widzimy, że chory, który mimo że został przyjęty do Stadionu Narodowego po kilku dobach leczenia tlenem, po kilku dobach obserwacji zaczyna przejawiać objawy zwiększania niewydolności oddechowej, przekazujemy go do szpitala. Przekazujemy go do naszego szpitala MSW po to, żeby był bliżej wysokiej specjalistyki, bo w ten sposób musimy reagować jeżeli chodzi o ratowanie ludzi.
Czym praca w szpitalu tymczasowym różni się od pracy w szpitalu standardowym?
W szpitalu tymczasowym mamy bardzo podobne warunki. I w jednym i w drugim używamy tych samych kombinezonów. Musimy się ubierać, musimy być przystosowani przede wszystkim do ochrony siebie przed wirusem. W szpitalu tymczasowym nie ma możliwości konsultacji specjalistycznej. Czyli jeżeli człowiek będzie wymagał obserwacji z powodu bólu w klatce piersiowej, musi być przewieziony do zwykłego szpitala ze względu na to, że nie sprowadzimy kardiologa, czy nie wykonamy echa serca w szpitalu tymczasowym. Tacy pacjenci więc też muszą być przekazani do zwykłych szpitali, tam gdzie zajmą się nimi lekarze specjaliści.
W szpitalu zwykłym mamy ten komfort, że wykonujemy po prostu jeden telefon i po kilkunastu minutach mamy konsultacje u siebie na oddziale u pacjenta, który tego wymaga.
A jeśli chodzi o pielęgniarki?
Ta sama opieka, te same leki, to samo leczenie. Teraz jak na to patrzymy, w oddziałach zwykłego szpitala mamy o wiele ciężej chorych pacjentów, więc dla pielęgniarek ta praca jest cięższa ze względu na to, że w wielu przypadkach muszą wykonywać pełne toalety przy pacjentach, muszą podnosić do karmienia, karmić, muszą podawać o wiele więcej leków ze względu na to, że pacjentów w szpitalu standardowym mamy po prostu w bardzo ciężkich stanach. W tym momencie niestety ci, którzy trafili do naszego szpitala, nie są w stanie nawet pójść sami do łazienki. W większości przypadków są to naprawdę bardzo ciężkie stany.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/528071-szarowska-szpital-tymczasowy-to-bufor-miejsc-obserwacyjnych