Jasno już chyba widać, że masowe, odbywające się już przez wiele dni demonstracje uliczne w wielu miastach przyczyniły się do wielkiego wzrostu zakażeń wirusem K-19. Trudno będzie uniknąć organizatorkom tych demonstracji moralnej odpowiedzialności za gwałtowny wzrost epidemii i wprowadzenie społecznego zagrożenia. Choćby nie wiem jak tłumaczyły, że winna jest strona rządowa i partia PiS z mitycznym dyktatorem na czele, to przecież teraz nie chodzi już o sprawę aborcji, która wywołała uliczny sprzeciw, ale o postulaty polityczne i tak ogólne, że rewolucyjne, co w żaden sposób nie może usprawiedliwiać wyprowadzania tłumów na ulice w sytuacji pandemii, z którą musi borykać się państwo. Wtedy można było jeszcze zrzucać odpowiedzialność na rządzących i tłumaczyć protesty reakcją na wyrok TK i naruszenie ‘kompromisu aborcyjnego’. Ale i wtedy tłumy owe zostały zmobilizowane dwuznaczną wersją, a właściwie przekłamaniem, że władze zakazują aborcji w ogóle, a chodziło przecież tylko o tzw. aborcję eugeniczną, pozostała w mocy możliwość aborcji w razie zagrożenia życia kobiety i w wyniku przestępstwa. Szybko wykorzystano masowość protestów, swoisty bunt uliczny młodszego pokolenia, i hasła tych protestów za sprawą organizatorek poszły dużo dalej. Nie chodziło już nawet o przywrócenie owego kompromisu aborcyjnego, lecz przeciwnie o jego obalenie, o całkiem swobodną aborcję na życzenie, aborcję bez żadnych warunków. Taka aborcja stała się manifestem wolności kobiet, prawem ich wyboru, decyzją o własnym ciele itp., w rezultacie, tak jak głosi się na Zachodzie, miała być prawem człowieka, w którym to prawie coraz mniej mieści się prawo człowieka do życia. To oczywiście część ideologii lewicowo-liberalnej, która opanowała Zachód, a my mamy ją wiernie naśladować.
Na tych hasłach jednak nie poprzestano, zaraz pojawiły się żądania ściśle polityczne, dymisji rządu, oddania władzy zdobytej w demokratycznych wyborach, obalenia w rezultacie państwa. Nie chodziło już o żadną zmianę na lepsze, lecz o obalenie demokratycznego porządku państwa. Ogłaszano, że słuszny gniew ludu jest ważniejszy niż istniejący porządek, staje ponad prawem, gniew ludu staje się nowym prawem. Sytuacja prawdziwie rewolucyjna, choć spektakularne nawet demonstracje nie reprezentują większości społeczeństwa. W następnych dniach organizatorki ‘strajku kobiet’ wyprowadzały tłumy na ulice już pod tymi rewolucyjnymi, a właściwie anarchistycznymi hasłami nie tylko przeciw rządowi, partii PiS, ale i przeciw całemu systemowi III RP, przeciw wszystkim rządom i partiom (prócz skrajnej lewicy), bo przecież nie były one i nie są w stanie spełnić owych żądań i oczekiwań w konkretnej sytuacji politycznej i społecznej, przy zachowaniu demokratycznej umowy społecznej i na mocy obowiązującej konstytucji. Tego rodzaju żądania mogą mieć tylko na celu wywołanie rewolucyjnego fermentu i obalenie państwa. W sytuacji zagrożenia podczas rozwijającej się epidemii jest szczególnie niebezpieczne i nieodpowiedzialne. Działo się to przy rosnącej liczbie zakażeń i nieustannym nawoływaniu władz do unikania zgromadzeń, zbiorowych zachowań, gwałtownych reakcji. Wbrew temu organizatorki ‘strajku kobiet’ zwoływały kolejne demonstracje, nie licząc się z niebezpieczeństwem rozszerzenia się epidemii, z zagrożeniem ludzi. Na szali własnej polityki, bo jest to już działalność polityczna, postawiły zdrowie i życie ludzi. W tej chwili, po wielu dniach demonstracji o charakterze coraz bardziej politycznym, można podejrzewać, że przez tłumne zgromadzenia chce się raczej rozniecić niż stłumić epidemię, wywołać stan powszechnego niebezpieczeństwa, sparaliżować służbę zdrowia, wykorzystać ją do obalenia państwa.
Rewolucja jest kobietą, wojna jest kobietą itd., itp.
Rewolucje stały się już nudne, powtarzają się co jakiś czas jak rytuał społeczny, każde pokolenie chce mieć własną rewolucję choćby najskromniejszą. Ta obecna tylko pod dwoma prostymi hasłami: aborcja na życzenie i ‘wyp…, jeb…’. W ten sposób, co może wydać się dziwne, rewolucje stały się pewnego rodzaju tradycją, można by rzec, konserwatywną. Jeśli jednak dawniejsze rewolucje miały jeszcze jakiś realny cel, walczyły z jakimś złem, czy była to władza absolutna w XVIII wieku, rzeczywiste nierówności społeczne i bieda w XIX wieku, miały swoje ideały (‘wolność, równość, braterstwo’), to już ostatnia, największa rewolucja komunistyczna sprzed stu lat w imię walki o rewolucyjne ideały, stworzyła system, który sprowadził największe zło w ludzkich dziejach. Chciała zbudować utopię świata idealnego i nowego w nim człowieka, a stworzyła świat przeciwny, świat nowego zła, terroru, gułagów, masowego wyniszczenia i eksterminacji. Stała się samonapędzającą machiną nieustannego rewolucjonizmu i terroru: nowe pokolenia komunistów (ale ze starym Stalinem na czele) wymordowały pierwsze pokolenie bolszewickich komunistów, system jednak pozostał, a jego późniejsze wpływy wcale nie upadły. Kiedy niemiecki nazizm został obalony i potępiony (jego obecne wpływy są mityczne), komunizm już internacjonalistyczny, w myśl pierwotnych założeń, trwał zwycięski. Ruchy rewolucyjne, rewolucja permanentna, którą wymyślił Bronsztejn czyli Trocki, za co Stalin ścigał go do nieuchronnej śmierci, ogarnęła także Zachód, gdyż wpływy komunizmu nie skończyły się wcale z upadkiem Związku Sowieckiego. Rewolucje zachodnie miały skromniejszy charakter, często obyczajowy i pokoleniowy lub środowiskowy. Rewolucja młodzieżowa lat 60. na Zachodzie, która rozpoczęła się od buntu w USA przeciw wojnie w Wietnamie, to pacyfistyczna, liberalna rewolucja w rezultacie obyczajowa, obalenie hierarchii starszych pokoleń, uniwersytetów i autorytetów, swoboda obyczajowa czyli głównie seksualna, wolne związki, a w ślad za tym żądanie aborcji, później zrównanie mniejszości seksualnych LGBT. W końcu także rewolucja feministyczna, walka z faktyczną, ale i często rzekomą dyskryminacją kobiet, z ustalonymi dotąd rolami społecznymi żon i matek, później walka o coraz większe swobody ze względu na samą kobiecość, nie tylko równouprawnienie, ale i mityczne zrównanie z mężczyznami pod każdym względem, w końcu pełna autonomia świata kobiet i własne prawo do kształtowania całego społeczeństwa, czyli właśnie rewolucja feministyczna. W rezultacie głównym jej hasłem staje się walka z tzw. patriarchatem, czyli światem mężczyzn, którzy dotąd nie umieli dobrze urządzić świata, teraz zrobią to kobiety. Nawet dawne rewolucje były patriarchalne, robili je mężczyźni i zrobili źle. Kobiety zrobią to osobno i lepiej, potrzebują tylko zdobyć pełną władzę, bo muszą mieć wpływ nie tylko na zmianę społeczeństwa, ale i na to, co jest podstawą jego istnienia, na samo życie…
Tymczasem w drodze do wyższych celów trzeba wywalczyć wolny wybór kobiet, ich prawo do własnego ciała, swobodne życie seksualne bez konsekwencji, czyli prawo do aborcji na życzenie i antykoncepcji refundowanej. To bieżący program, bezdyskusyjny dla młodych ludzi, którzy mogą wyjść tłumnie na ulice na wiadomość, że to minimum mogą im odebrać jakieś władze, tłum, a zwłaszcza kobiety przerażone, że miałyby zostać przymusowymi matkami. Wzbudzać strach, lęk o swoje życie i przyszłość to potężny oręż rewolucjonistów, którzy od razu wskazują winnych takiego stanu, przyczyny naszych nieszczęść, przeciwnika, a później wroga, którego wystarczy usunąć, by odzyskać stan spokoju i równowagi, przywrócić lepsze samopoczucie, komfort, jak się teraz mówi, życiowy. Rewolucjonistki mamią młode kobiety na ulicach sprytnie brzmiącymi półprawdami, o wolnym wyborze jakby chodziło o wybór towaru w supermarkecie, a nie o to, czy będąc w ciąży urodzić dziecko, czy je usunąć (wiemy, że to też eufemizm); mamią je hasłami decyzji o własnym ciele, jakby nie chodziło o swobodną aborcję, prawo do usuwania ciąży, jeśli jeszcze nie jako prawo człowieka, to przynajmniej prawo kobiety. Aborcja jest ok., to zabieg medyczny, płód to nie dziecko, zlepek komórek to nie człowiek, żołądź to nie dąb – słyszą młodzi ludzie na ulicach i powtarzają jako wiarygodną naukę, którą w XXI wieku, jak się podkreśla w innych wypadkach, można łatwo zweryfikować, śledząc naocznie cały początek życia ludzkiego. Feministki w swej aborcyjnej demagogii obaliły całą myślową tradycję europejską i logikę od Arystotelesa począwszy.
Rewolucjonistki mamią młode kobiety (przy okazji i mężczyzn) jeszcze większą pokusą: można być jak bogowie, w szczególności kobieta, ona jest dawcą życia, ona je poczyna i rodzi, ona może decydować o życiu i śmierci. Taka władza została jej dana na mocy natury, może ją teraz wykorzystać – podsuwają tę myśl kusicielki. Oczywiście to też półprawda, nie ma takiej władzy absolutnej ani pojedyncza kobieta, ani nawet legion kobiet, które są jednak związane łańcuchem życia: każda kobieta miała matkę, urodziła się nie ‘ex nihilo’, a z innej kobiety i to nie całkiem samodzielnie. To przekonanie o całkowitym sprawstwie i władzy nad życiem jest nawet zabawne, przypomina wiarę w samorództwo, partenogenezę, zdolność powoływania życia przez samą kobietę bez udziału mężczyzny. Zakrawa to jednak na jakieś czary…
Zatem może chodzi o stworzenie świata tylko kobiet, świata bez mężczyzn, jak można się domyślać celu rewolucji feministycznej. Jakoż walka z owym mitycznym patriarchatem, gdy mężczyźni stają się coraz mniej męscy, oznacza walkę z wszystkimi instytucjami stworzonymi przez mężczyzn dla utrzymanie władzy i opresji wobec kobiet, z patriarchalną, usankcjonowaną rodziną na czele. Jeśli walka z patriarchatem, to czy chodzi o podział władzy, czy przejęcie całej władzy przez kobiety, o jakiś nowy matriarchat. Raczej chyba nie, bo feministki, które chcą przewodzić wszystkim kobietom, nie chcą być raczej matkami, rodzić dzieci, nie chcą spełniać ról rodzinnych, wiązać się tak, by wychowywać dzieci, zapewniać im dłuższy, bezpieczny rozwój. Do tego powiązane ze środowiskiem LGBT, z zagmatwanymi mniejszościami seksualnymi, odrzucają właściwie wzorce społeczeństwa, które zapewniają jego trwanie (w środowisku LGBT aborcja w ogóle nie jest potrzebna, raczej adopcja i surogacja).
Feministki chcą po prostu własnej władzy, odebrać ją nieudolnym mężczyznom i stworzyć lepszy świat. Gdyby to miała być taka damska utopia, to wymagałaby totalnej władzy, by ją siłą utrzymać. Taką siłę kobiety posiadają, mają przewagę nad mężczyznami, którzy są jeszcze chwilowo potrzebni, to możliwość, wybór rodzenia lub nierodzenia. Taką utopię eugeniczną, opartą na selekcji płci, można sobie oczywiście wyobrazić, ale byłaby ona raczej absurdalna, bo musiałaby polegać na całkowitej kontroli urodzin, segregacji i aborcji tylko mężczyzn. Absurdalna, bo to utopijne społeczeństwo, a raczej już jego żeńska połowa, zakończyłoby żywot po jednym pokoleniu rewolucjonistek. Ten kobiecy utopijny świat bez mężczyzn wyśmiewał już dawno film ‘Seksmisja’, z którego feministki nie były, zdaje się, zadowolone. Ale to z niego wzięły sobie porzekadło „Kopernik też był kobietą”, tyle że ten żart potraktowały całkiem serio jako własne hasło.
Czy możliwa jest w ogóle ludzkość bez trwałych związków kobiet i mężczyzn, kontynuujących wspólnie odwieczny łańcuch życia, przekazujących je swojemu potomstwu, następcom, spadkobiercom w najszerszym sensie tego słowa – dotąd było to pytanie retoryczne. Stało się ono problemem od niedawna dla państw Zachodu, gdy w różny sposób zaczęto podważać prawo do życia przez różne koncepcje depopulacji, sterylizacji i oczywiście wolnej aborcji. W innych jednak społeczeństwach, mimo wszelkich klęsk, wojen i katastrof, także głodu i nędzy, pytanie o prawo do życia nie budzi raczej wątpliwości…
Ideologia ‘wyp…, jeb…’
Tak, to co obecnie słychać na ulicach, to oczywiście nie żadna ideologia, to ludzie, którzy wychodzą w większych i mniejszych miastach, krzycząc ‘wyp…,jeb…’, by wyładować swój gniew przeciw całemu światu i najlepiej wszystkim, już nie tylko za aborcją na życzenie, ale i za władzą polityczną na życzenie. Zapytywani wprost młodzi ludzie z tych demonstracji nie umieją jednak nawet sformułować swych żądań, wypowiedzieć się o co im chodzi, nie potrafią zwyczajnie mówić, powtarzają tylko za innymi te same slogany, w końcu więc ich stan wyrażają te dwa niewyszukane słowa, podtrzymywane, akceptowane przez przywódców. W zbiorowym uniesieniu na tym poprzestają, nie dociera do nich proste spostrzeżenie, że gdyby ich rodzice zastosowali się do haseł, które oni głoszą, to nie mogliby nawet protestować, bo nie byłoby ich na tym świecie.
Z jednej strony jest psychologia tłumu, samonakręcająca się zbiorowość pod wpływem skandowanych haseł i zbiorowych odruchów, rezonująca jak jedna masa, podatna na rzucane przez przywódców komendy i cele, sprowokowana nimi agresywna i niebezpieczna. Z drugiej strony jest strategia i psychologia przywódczyń ‘strajku kobiet’, które zajmują się już technologią demonstracji: jak przewidzieć i wykorzystać moment wybuchu, jak podtrzymywać gotowość buntu, jak wyprowadzać na ulice i zapewnić masowość demonstracji, nie mówiąc już o wystąpieniach, przygotowaniu haseł, znaków, transparentów, znaczenie zajmowanej przestrzeni tymi samymi symbolami i sloganami. Spontaniczność, ale zorganizowana, nieraz według ścisłych instrukcji i planu akcji. Wreszcie udział bojówkarzy, którzy przeszli do fizycznych akcji, w tym wypadku to były ataki na kościoły, niszczenie ich wulgarnymi napisami, wkraczanie do środka i przerywanie mszy, co nigdy dotąd, nawet w komunizmie się nie zdarzało. Kobiety dały się tu użyć do bezczeszczenia świątyń i zakłócania nabożeństw, co zapewne przywódczynie ‘sk’ poczytały sobie jako krok milowy na drodze swej rewolucji.
Ale ideologia i strategia ‘wyp., jeb., nie jest pewna, może okazać się zawodna, chwilowa i niewiele dać. Co można na niej zbudować, to czysty bunt, agresja, destrukcja, bo jaki jest dalszy plan i cel? Żądanie niemożliwego? Jak można rozmawiać z kimś, kto w końcu ma do powiedzenia tylko ‘wyp., jeb.’ do powiedzenia, żaden dialog, porozumienie, ‘nowa solidarność’, o której wspominają marzyciele czy raczej demagodzy z opozycji, nie wchodzi w grę. Sytuacja może się łatwo odwrócić: oszukany uczeń może powiedzieć ‘wyp.. jeb.’ nauczycielowi, który będzie stawiał na lekcjach niepotrzebne pytania, rektor czy profesor uniwersytetu, który popiera obecnie ‘strajk kobiet’, może to samo usłyszeć od niezadowolonego z jakichś powodów studenta, wreszcie przywódczynie manifestacji mogą usłyszeć ‘wyp., jeb.’ od demonstrantów, którzy poczuli się oszukani i wykorzystani przez nielojalnych przywódców do zdobywania władzy i osobistych karier czy profitów.
Folklor buntu, karnawał czy sabat, lingua vulgaris
Co jeszcze można zbudować na sianiu strachu i rozbudzaniu nienawiści. Nic, można tylko dalej niszczyć. Ruch ‘wyp., jeb.’, który wybuchł z taką siłą w czasie epidemii, ma też coś w sobie z tej zarazy. Wirus działa na oślep, nie ma świadomości, że jak zniszczy nosiciela, to sam zginie. Ruch kobiet spod znaku ‘wyp.’ to taka społeczna epidemia, która chce wyniszczyć i to, czym żyją jego uczestnicy, który atakuje nie tylko znienawidzoną władzę, ale w walce o wszystko gotowy jest zniszczyć to, co z trudem budowano po komunizmie, normalne stosunki i więzi społeczne, poczucie odzyskiwanej wspólnoty i podmiotowości, oczywiście tradycję, wiarę religijną i Kościół, co jest jednym z głównych celów ataków i częścią rewolucji cywilizacyjnej.
Nie trzeba mieć złudzeń co do demokracji, nie jest ona ustrojem idealnym, nieraz degeneruje się. Już dawno zauważono, że pod wpływem różnych populizmów demokracja może wyradzić się w jakąś pajdokrację, czyli rządy dzieci, czy ochlokrację, rządy tłumów, z czym mamy teraz do czynienia. Może najlepszym wariantem demokracji nazywanej liberalną, która wyciągnie nauki z wszystkich dotychczasowych doświadczeń rewolucyjnych, byłaby demokracja mniejszościowa: po wygranych wyborach większość oddaje władzę opozycji i różnym innym mniejszościom. Na razie ruch obecny jest antydemokratyczny, antysolidarnościowy, nawet antypolityczny, na razie jest tylko jak wirus destrukcją. Czy to nie droga donikąd?
O wulgaryzmie języka tego ruchu, który reprezentują dwie wyzwolone (z wszystkiego) panie, powiedziano już chyba wszystko. Szkoda, że ulegają mu specjaliści czy autorytety w tej dziedzinie. Bardzo liberalny językoznawca prof. Bralczyk, który odważył się nie popierać aż tak powszechnego używania wulgaryzmów, został zaraz skarcony przez nowego językoznawcę Jerzego Owsiaka (pamiętamy, kto był Wielkim Językoznawcą), a nowy ekspert ‘strajku kobiet’ Michał Boni (wcześniej ekspert od SB) zadekretował, że te wszystkie wulgaryzmy to słuszny język gniewu kobiecego ludu i jako taki wejdzie do historii. Przypomina to rządy młodych stalinowców z ZMP na wyższych uczelniach w latach 50. Jako zbrojne ramię Partii decydowali o całej nauce urządzali nagonki na starszych profesorów i usuwali ich z uczelni.
Ruch ten w swej walce z całym światem zwraca się nie tylko przeciw instytucjom państwa, wzorcom i obyczajom społeczeństwa, w swej antyaborcyjnej histerii zwraca się też przeciw życiu, a w czasie pandemii przeciw zdrowiu współobywateli. Wiece wyzwolonych kobiet głoszą całkowitą swobodę obyczajów i wzywają do ‘aborcji bez granic’. Demonstracje, które gromadzą rzeczywiście różne grupy różnie protestujących, to jednak nie wesołe imprezy karnawałowe. Sesje głównych przywódczyń ‘strajku kobiet’ przywodzą na myśl raczej sabaty dawniejszych, wtajemniczonych pań, które uosabiały siłę i rząd dusz, pragnienie rządzenia duszami innych. Ich bojówki na ulicach miast mogą przypominać satanistyczne próby zapanowania nad społeczeństwem, a przynajmniej nad decydującą jego częścią, zdobycia i posiadania władzy nad samym życiem.
Na koniec już całkiem prozaicznie: pół miliona demonstrantów to nie jest jednak duża reprezentacja społeczna, nie wystarczy na jakąś partię ani większy ruch (obywatelski), ale wystarczy na zbiórkę funduszy: pół miliona po dwa złote to już milion na dobry początek, do tego dołożą się różne organizacje. Więc jeśli już nie zdobycie władzy, to przynajmniej pieniądze. Ostatnio różne ruchy i partie powstają z takim właśnie programem finansowym. Chcesz nas popierać, to wpłać na takie a takie konto. Kiedyś były zakony żebracze, które zbierały datki na własne utrzymanie, teraz są ruchy i partie żebracze, które nie tylko chcą się utrzymać, ale i mieć zyski. A naiwnych wciąż nie brakuje…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/526014-krucjata-dziewczeca-nie-chodzilo-juz-o-zadna-zmiane
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.