Poseł Arłukowicz dopuścił się manipulacji zarzucając MEN rzekome zbieranie nazwisk uczestniczących w protestach nauczycieli i uczniów. Kiedy jego „informacje” okazały się fałszywe, ten błyskawicznie zmienił wpis w mediach społecznościowych. Znamy stanowisko MEN w tej sprawie. Resort dementuje „rewelacje” Arłukowicza.
Miała być afera, a wyszło jak zwykle, czyli kompromitująco. Poseł Bartosz Arłukowicz chciał „ujawnić” rzekomą aferę, z której miało wynikać, że resort edukacji tworzy „karne” listy dzieci, które uczestniczyły w proteście „Strajku Kobiet”.
To jest skandal! Jakim prawem MEN rozsyła pisma do wszystkich dyr szkół z zapytaniem o nazwiska protestujących uczniów i nauczycieli! W TRYBIE PILNYM każą podać nazwiska uczniów!
— można było przeczytać na profilu społecznościowym Arłukowicza.
Chwilę potem, bo już o godz. 18.18 po powyższym tweecie nie ma już ani śladu. Pojawia się kolejny, już skorygowany.
To jest skandal! Jakim prawem MEN rozsyła pisma do wszystkich dyr szkół z zapytaniem o przebieg protestów uczniów i nauczycieli! W TRYBIE PILNYM każą opisywać dyrektorom szkół protest!
– napisał Arłukowicz w kolejnym wpisie.
Jest reakcja MEN
Te kilka minut pozwoliło na to, aby w internecie rozeszła się nieprawdziwa informacja. Te kilka minut pozwoliło na to, aby wprowadzić opinię publiczną w błąd! Nie doczekaliśmy się informacji od Pana Arłukowicza o tym, że skłamał. Po prostu skasował swój post i wpisał nowy, pozwalając na to, żeby jego manipulacje żyły swoim własnym życiem. Spytaliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej o komentarz w sprawie.
W przestrzeni medialnej pojawiły się nieprawdziwe informacje o rzekomym zbieraniu nazwisk uczniów czy nauczycieli biorących udział w protestach. Dementujemy. Nie ma mowy o zbieraniu jakichkolwiek nazwisk. Bezpieczeństwo uczniów jest dla nas najważniejsze. W związku z tym sprawdzamy jak wygląda sytuacja w poszczególnych regionach i interweniujemy kiedy zachodzi taka potrzeba.
– podkreśliła w rozmowie z portalem wPolityce.pl Anna Ostrowska, rzecznik resortu edukacji.
O co właściwie chodzi?
To, na co tak oburzają się politycy opozycji to sygnały o namawianiu uczniów do udziału w protestach, w sytuacji kiedy mamy do czynienia z pandemicznym szczytem zachorowań. Skrajnie nieodpowiedzialne zachowania, jakie mogliśmy obserwować na ulicach wielu polskich miast muszą być powodem do ich piętnowania. Co na to MEN?
Otrzymywaliśmy sygnały, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach. Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje. Zgodnie z zapowiedzią poprosiliśmy kuratorów oświaty o sprawdzenie czy takie sytuacje miały miejsce w ich regionie i jaka była na nie reakcja dyrektorów szkół
– zaznacza Anna Ostrowska, Rzecznik Prasowy MEN w rozmowie z naszym portalem.
Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem. Nie ma naszej zgody na zachęcanie dzieci oraz młodzieży do chuligańskich i wulgarnych zachowań. Nie ma zgody na to, aby uczniowie zachowywali się w taki sposób
– dodała Anna Ostrowska.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524932-karne-listy-dzieci-w-men-kulisy-manipulacji-arlukowicza