Z różnych regionów Polski napływają doniesienia o tym, że nie ma już wolnych respiratorów, które są potrzebne przy leczeniu chorych na Cociv-19. Tymczasem w polskich miastach nie ustają protesty przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję eugeniczną za niezgodną z Konstytucją. W tak dużych skupiskach ludzi, gdzie nie zachowuje się podstawowych środków bezpieczeństwa, wirus rozprzestrzenia się błyskawicznie.
CZYTAJ TAKŻE:
Zaczyna brakować respiratorów
Badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 19 364 osób. Tym samym bilans przypadków wykrytych od początku epidemii wzrósł do 414 844 – podało we wtorek Ministerstwo Zdrowia. Zmarło 227 chorych.
Lokalne media podają informacje o tym, że w poszczególnych regionach Polski zaczyna brakować respiratorów dla pacjentów z koronawirusem. Tak jest chociażby na Podlasiu, gdzie zajęte są wszystkie respiratory.
Wszystkie respiratory są także zajęte we Wrocławiu - wolnych miejsc pod respiratorami nie ma między innymi w szpitalu płucnym przy Grabiszyńskiej, ani w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ulicy Borowskiej.
Trudne decyzje lekarzy
Prof. Krzysztof Simon, wirusolog z Wrocławia, w rozmowie z lokalną „Gazetą Wyborczą” przyznał, że od dwóch tygodni jest zmuszany do tego, by decydować o tym, kto zostanie podłączony do respiratora.
Od dwóch tygodni jesteśmy wraz z zespołem zmuszeni podejmować decyzje, kogo ratować w pierwszej kolejności, a kogo odłączyć od aparatury
— mówił prof. Simon.
W przypadku ostrego śródmiąższowego zapalenia płuc szanse ma tak naprawdę jedna, dwie osoby na dziesięć
— dodaje prof. Simon przyznając, ze nie po to studiował medycynę, by teraz podejmować decyzje, kogo leczyć.
Niebezpieczne protesty
Tymczasem w Polsce nie ustają protesty po wydaniu przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia ws. aborcji. W tak wielkich skupiskach ludzi niezachowujących podstawowych zasad bezpieczeństwa - dystans, dezynfekcja i maseczki - koronawirus może rozprzestrzeniać się błyskawicznie.
To, jaki wpływ maja protesty na wzrost liczby zakażeń można było zaobserwować w Stanach Zjednoczonych po protestach ruchu Black Lives Matter - wówczas liczba zachorowań zaczęła rosnąć.
Z kolei model epidemii przygotowany przez Interdyscyplinarne Centrum Modelowania UW wskazuje, że trwające protesty mogą zwiększyć zachorowania na COVID-19 o 5 tys. dziennie.
Cała ta sytuacja sprawia, że prawdopodobnie Polska może stać się drugą Lombardią, a realizacji tego scenariusza w praktyce zapewne nie chce nikt.
wkt/PAP/wroclaw.wyborcza.pl/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524877-w-polsce-bedzie-jak-w-lombardii-powoli-brakuje-respiratorow