Nie tylko niesłychana wulgarność i wściekła agresja wylały się na nasze ulice. Szaleje tam także niebywałe zakłamanie. Dobro - ochrona nienarodzonych - przedstawiane jest jako zło, a zło - zabijanie dzieci - ma uchodzić za światłość. Niewychowane nastolatki stawiane są za wzór, a szlachetni ludzie są zaszczywani.
Zakłamanie szaleje także w mediach. Chwilami staje się już tylko śmieszne. oto pani Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, do niedawna „kandydatka społeczna” do funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich, nie martwi się biciem księży, dewastowaniem przestrzeni publicznej, niszczeniem świątyń, atmosferą nagonki na kapłanów i wierzących. Nie, ona szuka podstawy prawnej, na podstawie której wierni bronią swoich świątyń!
Na jakiej podstawie takie prywatne bojówki bronią dostępu do kościołów? Na jakiej podstawie naruszają nietykalność cielesną osób, które do tego kościoła chcą wejść. Przecież na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie dochodziło do wyniesienia protestującej kobiety (…) Moim zdaniem nie ma takich podstaw [prawnych - przyp. red]
— mówi Zuzanna Rudzińska-Bluszcz.
Czy można bardziej podeptać ideę praw człowieka? Czy można z niej bardziej zakpić? Czy można pójść w sferze odwracania znaczeń? Bo przecież to w istocie próba powiedzenia, że ofiara nie ma prawa się bronić, ma się poddać przemocy, ma przyzwolić na niszczenie. I na bicie - bo przecież ten tłum, ta „hołota”, cytując prof. Rzeplińskiego, po wdarciu się do świątyń będzie bił.
Dziś to księża, to katolicy, są ofiarą. Są zastraszani. Narasta atmosfera linczu. Już są ofiary, a sprawcy mogą liczyć na sympatię wymiaru sprawiedliwości (brak aresztu dla sprawcy pobicia księdza w Myśliborzu!). Tego pani Rudzińska-Bluszcz nie widzi. Ona wspiera tych, którzy organizują burdy, a nie ich ofiary.
Nie widzi też krzywdy rozrywanych przez aborterów nienarodzonych dzieci. I nie widzi deptania konstytucyjnych praw do swobodnego wyznawania własnej wiary.
Intuicja nie myliła. Ta pani nie ma podstawowych moralnych kwalifikacji do pełnienia urzędu, do którego aspirowała. Jest ideologiem, a nie rzecznikiem praw człowieka. Gdyby była przejęta prawami człowieka, ujęłaby się za słabszymi, a nie za tłumem szukającym okazji do linczu.
PS. Polecam Państwu najnowsze wydanie tygodnika „Sieci”, a w nim bardzo ciekawa rozmowa z człowiekiem, który stanął do obrony świątyń.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524643-narasta-atmosfera-linczu-a-obroncy-praw-czlowieka-milcza