Idą. Ruch pojazdów zamarł. Setki tysięcy młodych ludzi wyległo na ulice. Idą i niosą hasła wypisane na tekturze. Skandują przekleństwa. Niemal tak, jak w piosence „Elektrycznych Gitar”:
„Chodnik zapluły, ludzi przepędziły”.
Co się stało?! Dlaczego tyle młodych osób wyszło na ulice?
Nic się nie stało… To znaczy - nie stało się nic, czego nie dałoby się przewidzieć. Przynajmniej wtedy, gdy się ma, jak ja, „czwórkę „konsultantów społecznych ds. młodzieży”.
Zaraz po lipcowych wyborach pytałem się:
„Dlaczego ponad dziesięć milionów Polaków zagłosowało przeciwko PiS?” Pytałem tak, gdyż prezydenckie wybory uważam przede wszystkim za starcie zwolenników Zjednoczonej Prawicy, oraz formacji „#j….pis” (tak to wtedy „odkryto” siłę „politycznego wulgaryzmu”).
Sądziłem bowiem wówczas (i sądzę nadal), że największym problemem obywatelskim w Polsce jest skrzenie, które wcale nie przebiega pomiędzy regionami, branżami, czy płciami, a w poprzek kalendarza, czyli między pokoleniami.
Młodzi ludzie chcą „patrzeć z nadzieją w przyszłość”, a nie tylko słuchać o narodowych herosach, chcą sami walczyć o coś ważnego, czuć że mają wpływ na rzeczywistość. Kształtować ją. Płynie bowiem w nich ta sama krew, co w bohaterach, którymi byli ich dziadowie i pradziadowie. Młodzi ludzie generalnie są bowiem idealistami. Mają wyostrzony słuch, jeśli chodzi o rozmijanie się deklaracji z rzeczywistością, i wzrok, kiedy mówi się jedno, a robi drugie. Są przekonani, że stają po słusznej stronie. Tej, która chce zmienić świat na lepszy.
Ugrupowanie „#j….pis” (jak widać po wynikach wyborczych) doskonale sobie zdaje z tego sprawę. Proponuje młodym, aby stanęli „w obronie traconej wolności”, chronili słabszych, aby nie pozwolili zawłaszczyć sprawiedliwości, ratowali klimat (a obecnie, aby poparli „prawo kobiet do samostanowienia”). To nie jest istotne, że ta sprawiedliwość w ich wydaniu jest całkowitym jej zaprzeczeniem, że ta wolność to tak naprawdę „róbta co chceta””. Ci którzy podsycają emocje młodych, owa formacja „j****pis” - to grupka różnej maści aparatczyków, ludzi niespełnionych, nienasyconych, dręczonych przez wyrzuty sumienia, albo chorych z nienawiści - którzy w rządzących, czy w większości społecznej szukają przyczyny swych niepowodzeń i frustracji. Czego jednak tej grupie nie można odmówić, to sprytu i spostrzegawczości. Bowiem „ta formacja widzi siłę i potencjał młodych i wykorzystuje je do własnych celów.”
Młodzieży zawsze potrzeba wielkiej wizji przyszłości. I miejsca w tej wizji. Dziś szczególnie po prawej stronie. Nie dostrzegając tego „tracimy młode pokolenie. I to tracimy nie tylko młodych „wolnościowców” ale też „wizjonerów” i „społeczników”. Przegrywamy (…) walkę o ich dusze. Oddajemy pole tym, którzy proponują młodym ideowe atrapy splecione z hasłem unowocześnionego „hulaj dusza piekła nie ma”, podane w atrakcyjnej, często artystycznej (albo dosadnie-wulgarnej, mającej świadczyć o bezpośredniości) formie.”
Na twitterowym koncie Strajku Kobiet czytam:
„To jest parada wolności, to jest karnawał wolności, to jest wolność, której nam żaden przestraszony gnojek nie odbierze. Nawet jak będzie go obstawiać, a nas straszyć cała polska policja. Pamiętacie, że w poniedziałek BLOKUJEMY WSZYSTKO?”
Co w takim pełnym arogancji wezwaniu może pociągać wstępujące pokolenie?
„To dla młodych – pisałem - kusząca oferta, zwłaszcza w stosunku do napompowanej formuły serwowanej przez telewizję publiczną (odbieranej przez nich jako oferta rządzących). Skierowanej głównie na przeszłość, a na dziś proponującej i hołdującej hasłom politycznego pragmatyzmu. Ja nie mówię, że to źle. Ale w tym wszystkim nie ma wizji przyszłości (ani autentyczności, ani ikry i iskry).
A poza tym, nam wszystkim (nie tylko młodym), potrzeba więcej radości, wiary, nadziei i optymizmu. Trochę więcej spontaniczności. Tej prawdziwej, a nie udawanej. Potrzeba nam prawdy.”
Jeśli młodzi ludzie wyszli na ulice, to nie znaczy, że są źli. To znaczy, że mają już dosyć niezrozumiałej dla nich rzeczywistości, tego, że nie widzą celu dla siebie, że są tym przygnębieni. Cynicznie wykorzystuje to cała gama graczy z frontu „j****pis”.
A tymczasem wystarczy tych antagonistów, eskalujących napięcie, zignorować. Pozwolić młodym (ale nie działaczom partyjnych młodzieżówek) powiedzieć jakiej Polski chcą, jaki mają na nią pomysł. Jestem przekonany, że będziemy zaskoczeni – niezwykłymi pomysłami, które nam przedstawią. Ale zanim pozwolimy im dojść do słowa – nie wrzucajmy ich do jednego wora z „nienawistnikami”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524594-ida-i-krzycza-do-siebie-jaki-maja-pomysl-na-polske