Zauważyłam, że jako społeczeństwo coraz częściej mamy problem z nazywaniem rzeczy po imieniu, jakby półprawdy, którymi operujemy miały uspokoić sumienia i dać komfort spokojnego życia. Kiedyś jeden z przedstawicieli zawodów medycznych usiłował przekonać mnie, że nienarodzone dziecko to nie dziecko, tylko „zygota” i arbitralnie odtrącał wszelkie argumenty powołując się na otrzymane wykształcenie. Teraz niektórzy przedstawiciele sceny politycznej przekonują do konieczności legalizacji „aborcji” dzieci z wadami letalnymi i żadnemu z nich przez usta nie przejdzie słowo „zabójstwo”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Gowin: Szalejąca epidemia i nieprzemyślana decyzja TK. Oczekuję opamiętania i pilnego przystąpienia do prac nad projektem prezydenta
Tylko naiwny może sądzić, że poświęcenie życia nienarodzonych dzieci, złożenie go na ołtarzu spokoju społecznego przyniesie jakiekolwiek rezultaty. Decyzja podjęta na gruncie zła nie może bowiem przynieść dobrych owoców. Nie zaspokoi też apetytów tych, którzy na kanwie proaborcyjnych protestów już widzą się u władzy. Jest to tym bardziej smutne, że dramat dzieci i ich rodziców jest traktowany arbitralnie przedmiotowo do uzyskiwania politycznych korzyści, czy prowadzenia politycznych gier bez oglądania się na konsekwencje.
Propozycję prezydenta Andrzeja Dudy przyjęłam ze zdumieniem, chociaż staram się zrozumieć jego intencje. Pamiętam, jak szedł do wyborów z hasłami obrony życia i rodziny. Czy kilka rozkrzyczanych feministek ostro promowanych w lewicowo-liberalnych mediach to powód, aby godzić się na mordowanie dotkniętych wadami letalnymi dzieci?
Jeżeli chce wprowadzić spokój na ulicach, to wystarczy, że będzie egzekwowane prawo. Nic więcej nie trzeba. Czym zatem tłumaczyć ten krok w stronę „czarnych parasolek”? Na to pytanie nie umiem dziś udzielić odpowiedzi.
Widziałam cierpienia kobiet po aborcji i nikt mi nie wmówi, że lepiej jest zabić dziecko z wadami letalnymi niż je urodzić. Dlaczego zamiast wsparcia hospicjów perinatalnych, czy otworzenia kolejnych, aby służyły wsparciem dla kobiet noszących pod sercem dziecko z wadami letalnymi oferuje się tym matkom traumę, która później ciągnąć się będzie za nimi przez całe życie? Jakie prawo mają politycy, aby decydować o życiu czy śmierci niewinnych dzieci? To szaleństwo, które kiedyś musi się wreszcie skończyć.
Przyznam, że kiedy usłyszałam orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego zrodziła się we mnie nadzieja, że może za tym pójdzie ustawodawstwo w pełni chroniące życie. Rzeczywistość okazuje się jednak być inna. Mentalność aborcyjna, tak intensywnie wpajana przez ostatnie 30 lat robi swoje. Jeżeli osoby deklarujące przywiązanie do wartości i życia są w stanie znaleźć argumenty dla odejścia od tych wartości, to komu dzisiaj w ogóle można wierzyć? Czy dane słowo ma w obecnych czasach jakiekolwiek znaczenie?
Jeżeli pozwalamy sobie na relatywizację sumień, nie dziwmy się, jeżeli ktoś kiedyś odbierze nam do nich prawo. Skoro co do wszystkiego można się umówić i wszystko można przegłosować, to dlaczego nie odebranie prawa do sumienia?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524534-polprawdy-nie-uspokoja-sumienia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.