W Polsce oprócz tych nieletnich kobiet i tych dorosłych, które widzimy na manifestacjach są też takie w każdym wieku, do których grona się zaliczam, które żyją z radością i szacunkiem w rodzinach, związkach. Mieszkamy w całej Polsce. Część z nas ma dzieci, wnuki, czasem kilkoro a część z różnych powodów zdecydowała się na życie niezależne. Wszystkie ciężko pracujemy.
Te z pokolenia, które urodziło się w komunistycznej Polsce świetnie pamiętają codzienną walkę dosłownie o wszystko. Począwszy od artykułów spożywczych po buty, ubranie, czy podstawowe meble do domu. O jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa nikt nawet nie pomyślał. Miałyśmy jednak rodziny i przyjaciół. Wszyscy kobiety i mężczyźni byliśmy razem w każdej potrzebie. Często spotykaliśmy się w domach, potrafiliśmy rozmawiać do rana. Byliśmy mocni wzajemnymi relacjami. Nasze życie było naznaczone trudem stania w niekiedy niekończących się kolejkach. Od drugiej w nocy pod sklepem po kartkowy przydział 400 g mięsa z kością, czy w tygodniowej kolejce po dywan wycofany ze sprzedaży z Pewexu lub w kilkumiesięcznej, żeby zdobyć meblościankę dla młodego małżeństwa. Tak, wyobraźcie sobie młodzieży, że na zakup mebli trzeba było się zapisać na specjalna listę i czekać aż „skapnie” coś do meblowego. Bez możliwości wyboru stylu i często buble. Kupno kawałka żółtego sera, kostki masła zawsze było wyczynem i codziennością. W latach 80- tych kiedy chodziłam w ciąży i przygotowywałam się na narodziny moich dzieci, moja rodzina i moi przyjaciele podzielili się w zadaniach zdobywania kocyka, becika, ubranek, pieluch tetrowych, ale także pralki z wyżymaczką do pieluch pranych i prasowanych codziennie (o jednorazowych mogliśmy tylko marzyć), czy butelek i smoczków. Wszystko trzeba było wystać w kolejkach i najpierw zdobyć wiedzę, gdzie i kiedy będzie dostawa. Było ciężko, ale nie mieliśmy wątpliwości, że dla dziecka warto ponieść wszelkie trudy. Dziecko było najważniejsze.
Pamiętamy też nasze demonstracje w latach 80-tych. Nade wszystko pragnęliśmy wolności. Dusiliśmy się w komunie, która swą brzydotą, brudem i szarością oraz brakiem wszystkiego, nas porażała. Od 13 maja 1982 r. Co miesiąc przeganiani po ulicach np. Krakowa Nowej Huty znajdowaliśmy z naszymi chłopakami, mężami i sąsiadami schronienie i siły w Kościołach. Najpierw w Mariackim, a potem w Arce Pana, na koniec w Mistrzejowickim Kościele pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbe. Źródłem niewyczerpanym sił byli nasi duchowi przywódcy – kapłani. Umacniali nas słowem, tak jak ksiądz Kazimierz Jancarz. On dbał o nas. Kształcił nas na Uniwersytecie Chrześcijańskim, sprowadzał produkty żywnościowe i leki z zagranicy. Zapraszał artystów z całej Polski, abyśmy mieli kontakt z wysoką kulturą. W tych ciężkich czasach zakładaliśmy rodziny, my kobiety rodziłyśmy dzieci, pracowałyśmy bez taryfy ulgowej.
I przyszła wolność. My kobiety, zahartowane w komunie, zachwycone wolnością pracowałyśmy z zapałem dla naszych rodzin i Ojczyzny. Byłyśmy aktywne w każdej dziedzinie. Nadal było ciężko, ale była upragnioną wolność. W szkołach uczyłyśmy z radością o dziejach najnowszych. Nareszcie bez cenzury, bez zakazów i gróźb, że przyjdzie nam zapłacić boleśnie za mówienie prawdy. Z nami byli nasi kapłani. Ksiądz Kazimierz Jancarz założył szkołę, budował domy dla ludzi i założył firmę turystyczną, żeby nam pokazać świat poza Polską. W Grzechini na Polanie wraz z robotnikami Huty Stali wybudował kompleks skromnych drewnianych domków wypoczynkowych dla naszych zwykłych nowohuckich rodzin. Bez podziału na lepszych i gorszych. Byliśmy wspólnotą solidarną i życzliwą dla siebie wzajemnie. Pomagaliśmy sobie, bo jak wszędzie ktoś był chory, niepełnosprawny. Takie jest życie. Przyjmowaliśmy je wszyscy ze zrozumieniem i pokorą. Pamiętam ogromną radość młodszych ode mnie koleżanek - kobiet z całej Polski, kiedy Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło 500+. Był też lekki jęk goryczy starszych pokoleń, bo nie było im dane wychowywać dzieci z takim wsparciem. Potem jednak zaraz i radość, bo przecież to dla ich dzieci, które teraz będą miały łatwiej. Dobrobyt ma jedną szczególną wadę. Wyczyszcza pamięć i wyzwala poczucie „wszystko mi się należy”. Mamy więc dzisiaj czas szczególny. Czas tych, którzy znudzeni wolnością, pragną Polski w nowej odsłonie niewoli. Jak bumerang wraca do Polski wizja cenzury, dyktatu jedynie słusznej ideologii. Na naszych ulicach anarchia. W najgorszych snach kobiety doświadczone przemocą, pogardą komunistycznych ideologii nie wyobrażały sobie, że możliwy jest obraz barbarii kobiecej na polskich ulicach, w której kobiety idą i krzyczą, a z ust wylewają się słowa rynsztokowe. Wołają „to jest wojna”. Żądają śmierci dla najsłabszych, najbardziej poszkodowanych.
Do dyktatu jedynie słusznej ideologii barbarzyńskiej zawołały dzieci i młodzież. Miały łatwo. Dzieci bez lekcji w szkole, bez możliwości zajęć sportowych, spotkań towarzyskich i z łatwym dostępem do narkotyków, z radością pobiegły na event. Mogą się buntować przeciwko nudzie, wolno im krzyczeć wulgaryzmy. Pewnie szybko przeniosą tę naukę do domów, szkół. Już wiedzą, że prawo jest po to, aby je łamać. Dzieci i młodzież niosą tektury z napisem - to jest wojna. WOJNA? Więc, ja jako pedagog, nauczyciel historii stawiam im jedno proste pytanie. CO TO JEST WOJNA? Zanim jednak odpowiedzą, niech zobaczą KL Auschwitz, obejrzą niemieckie filmy propagandowe z okresu III Rzeszy, przeczytają wspomnienia ludzi, którzy przeżyli tysiące miejsc kaźni, gett, sowieckich komunistycznych łagrów. Niech popatrzą na zdjęcia powyrzynanych przez UPA rodzin. Trupy z powywlekanymi na zewnątrz wnętrznościami, poderżniętymi gardłami, poobcinanymi kończynami. Niech zobaczą zdjęcia z publicznych egzekucji, szubienic na ulicach, dzieci z opuchlizną głodową. Posłuchają wspomnień ludzi, którym komuniści zrywali żywcem paznokcie. Chcecie wojny? Chcecie śmierci, głodu, barbarzyństwa, palenia żywcem? Każda wojna, każda rewolucja prędzej czy później „zjada swoje dzieci”.
Wojna niszczy wszystko po obu stronach barykady. Czy poświęcicie na nią swoje smartfony, Internet, bezstresowe życie? Życie to nie jest gra internetowa i tu się nie umiera w nieskończoność.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524496-co-to-jest-wojna