Protesty, które przelewają się przez ulice polskich miast z pewnością będą treścią wielu analiz jeszcze przez długi czas. Skąd w protestującej młodzieży taka lekkość w mówieniu o aborcji? Skąd nienawiść do Kościoła? Skąd wzięło się „wkur…e” na władzę? Pytania można mnożyć i myślę, że gdy przyjdzie ostudzenie, to trzeba będzie na nie rzetelnie odpowiedzieć.
Prezydent Andrzej Duda we wczorajszym wywiadzie udzielonym Polsat NEWS powiedział, że rozumie protestujące kobiety i „czuje tę sytuację”. Mówiąc o kobietach, które mają urodzić dziecko z wadami letalnymi, które powodują śmierć zaraz po urodzeniu, powiedział, że ”to bardzo szczególna sytuacja”.
Jeżeli spojrzymy teraz na kobietę, która w takiej ciąży się znajduje, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że jej sytuacja jest absolutnie dramatyczna i brak zrozumienia dla tej sytuacji jest czymś, z czym ja też absolutnie sobie nie radzę. Uważam, że musi ten element być tutaj uwzględniony, a do tej pory nie został
—powiedział prezydent.
Chyba wszyscy się z prezydentem w tej kwestii zgodzimy. Nigdy nie jest się gotowym na przyjęcie takiego dziecka. To wymaga ogromnego heroizmu, miłości, poczucia bezpieczeństwa, wiary, nadziei czy wsparcia. Ale w tak „absolutnie dramatycznej sytuacji” zawsze będzie tego za mało. Chwała tym rodzinom, które się na to decydują. Pisałem w swoim jednym z ostatnich tekstów, że państwo musi taką pomoc rodzinom zapewnić. Rząd doskonale zdaje sobie z tego sprawę, stąd zapowiedź rozszerzenia programu „Za życiem”. Czy to jednak wystarczy?
CZYTAJ WIĘCEJ: Jeżeli powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B. Po orzeczeniu TK przed państwem poważny sprawdzian. Lekko to już było
Ale nie wszyscy wytrzymują. I nie tylko matki. Liczby nie kłamią. Aż 8 na 10 ojców niepełnosprawnych dzieci odchodzi. To liczby, które media podawały przy okazji strajku rodzin niepełnosprawnych dzieci w Sejmie dwa lata temu. Matki nie odchodzą prawie nigdy. Dlaczego zawsze przy okazji dyskusji o aborcji, mówi się jedynie o „prawie” kobiety, a całkowicie zapomina się o ojcu? Czy dlatego, że liczby są przeciwko im?
W Polsce od ponad dwóch dekad lat trwa regularna dyskusja dotycząca problemu aborcji. Co ciekawe ani zwolennicy, ani przeciwnicy zabiegów aborcyjnych nigdy nie postulowali o dołączenie postaci ojca, do kręgu osób formalnie zaangażowanych w podobną sytuację
—zauważył w swoim tekście opublikowanym na gosc.pl w 2017 roku Błażej Kmieciak.
Z kolei Joanna Gierak-Onoszko na portalu polityka.pl, pisała tak:
Myślimy, że znikają [ojcowie - przyp. red.]. Że porzucają swoje dzieci – chore, uszkodzone, niepasujące do wyobrażeń o szczęśliwej rodzinie. To prawdziwy obraz, ale niepełny. Tak to widzimy, bo statystyki są przeciwko ojcom.
Ale mało kto pisze, że narodziny niepełnosprawnego dziecko, to „absolutnie dramatyczna sytuacja” nie tylko dla matki, ale także dla ojca.
Nie daje się ojcom prawa do bólu, do słabości, do bezradności. Nie daje się mężczyznom prawa do przeżywania cierpienia, a już broń Boże do przeżywania go publicznie. Ojciec, któremu urodziło się dziecko z niepełnosprawnością, ma – według powszechnych oczekiwań – stać się, właściwie z dnia na dzień, superbohaterem. Skąd ma wiedzieć, jak to dźwignąć? Kto mu pomoże? Na to odpowiedzi nie ma. (…) Wymaga się za to od takiego, by się sprawdził, by zdał egzamin i zapewnił pod każdym względem dobrostan rodzinie – dziecku, jego matce i innym bliskim. Nie może stracić kontroli, nie może przeżyć załamania. Nie ma żadnego prawa do słabości. W rezultacie, choć przeżywa wstrząs, może płakać tylko do środka. Na cierpienie ojca nie mamy ani miejsca, ani słów.
—pisze dalej publicystyka.
I o tym również warto porozmawiać przy okazji obecnego sporu, aby nie poszedł on całkowicie na marne. Bo kobiety z pewnością znają te liczby i porzucenia w takiej chwili mogą bać się najmocniej. Może warto, aby panie, które rozmawiają o aborcji, jak o wyborze sosu do hot-doga na stacji benzynowej, porozmawiały o tym z partnerami, którzy wspierają je w walce o ich „prawa”?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524261-panowie-wsparli-panie-ale-liczby-nie-klamia