„Chrońmy naszych rodziców, chrońmy naszych dziadków” - zaapelował premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej na Stadionie/Szpitalu Narodowym. Zaapelował do młodzieży, która masowo bierze udział w demonstracjach, by przemyślała konsekwencje swoich działań. Bo ona sama czuje się pewnie, nie sądzi, by jej coś groziło, ale przecież roznosząc wirusa, może stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo dla starszych pokoleń. Tym bardziej, że za chwilę zacznie brakować miejsc w szpitalach.
Apel więcej niż słuszny. Czy jednak zostanie usłuchany? Czy „wk…e” nastolatki zawieszą skandowanie „j…ć PiS” ze względu na dobro starszych pokoleń? Niby dlaczego miałyby to zrobić? Przecież są „wk…e”, a to powinno wystarczać za uzasadnienie wszystkiego. Nie wychowano ich do służby, do troski o innych, do samoograniczeń. Nie, wychowano ich tak, by to siebie stawiały na piedestale. Siebie, i nikogo innego.
Są pewnie rodzice, którzy są dumni, że ich „pociechy” demonstrują na ulicach miast i miasteczek „w obronie praw kobiet”, jak ładnie się określa prawo do zabijania dzieci. Cieszą się, że protesty przysparzają kłopotów rządowi, którego nie lubią, a może i nienawidzą.
Czy jednak rodzice na pewno powinni być dumni? Czy powinni się cieszyć na widok tak skrajnego pokoleniowego egoizmu? Bo już to zachowanie - tłumne manifestowanie, uliczne dyskoteki - można traktować jako daleko posuniętą obojętność wobec losu starszych i starych. A co będzie, gdy rodzice zaczną tracić siły? Gdy zaczną być nieestetyczni, gdy będą wymagali uciążliwej opieki i wsparcia finansowego? Gdy zaczną się poważne choroby, w jakiejś mierze nieuchronne wraz z upływem lat?
Czy wówczas ci sami młodzi, wówczas już trochę starsi, nie zawołają: „Chcemy eutanazji!”? To przecież logiczne. Cóż znaczy prawo do życia w zderzeniu z ICH potrzebami? Nie znaczy wiele, ani na początku, ani na końcu człowieczej drogi.
Oczywiście, nie będzie to eutanazja formalnie przymusowa. Ona zawsze jest „na prośbę pacjenta”. Nie trzeba przymuszać, wystarczy wykreować odpowiednią presję, a staruszkowie sami poproszą. Żeby nie być obciążeniem.
Tak, jest duża szansa, że młodzi, którzy dziś świadomie roznoszą koronawirusa po swoich rodzinach, za jakiś czas zażądają eutanazji dla ludzi „stanowiących nieznośne obciążenie”. Osobiście uważam to za pewnik. W końcu życie „nie może być piekłem średniego pokolenia”.
Zresztą, czy w istocie świadome roznoszenie koronawirusa nie jest już - w wymiarze społecznym - formą eutanazji?
Wszystko ma swoje konsekwencje. Okrutny egoizm skierowany przeciwko najmłodszym - nienarodzonym - wcześniej czy później obróci się przeciwko najstarszym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524218-pogarda-mlodych-wobec-losu-starszych-to-zapowiedz-eutanazji