Dzięki reakcji części społeczeństwa przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego - potwierdzającemu prawo do życia każdego Polaka - mamy w Polsce trochę Ameryki. Niestety, nie tej najlepszej, ambitnej, pracowitej, zasobnej, dobrze zorganizowanej. Nie, my mamy kawałek, całkiem spory, lewicowości tego typu, która zalewa amerykańskie miasta. Lewicowości - właściwie lewackości - spod znaku Antify, której programem są w Polsce dwa słowa: na „w” i na „j”.
Dewastacje, profanacje, najścia, zastraszanie, zaczynają przybierać skalę niemal masową. Również agresja wobec policji jest niemalże bezprecedensowa. Są już funkcjonariusze, którzy ucierpieli. Kwestią czasu jest, obawiam się, gdy spłonie pierwszy kościół. W sumie można odnieść wrażenie, że z podziemia wyszły jakieś bojówki, szkolone w dewastacji przestrzeni publicznej, i tej konkretnej, i tej duchowej. Może Rafał Trzaskowski wie coś na ten temat? Co prawda, owe oddziały szturmowe bywają agresywne również wobec opozycji, ale to nie znaczy, że prezydent Warszawy nie mógł tego finansować. Jeśli dostałby taką sugestię, nie zawahałby się. Przecież Tusk finansował Krytykę Polityczną, choć oznaczało to wspieranie politycznej konkurencji.
Opozycja klaszcze i cieszy się jak dziecko, ale przecież to, co się dzieje, jest i dla niej śmiertelnym niebezpieczeństwem. Staje się obozem rozróby, obozem demolki, obozem niesłychanie wulgarnym. Lajki z tego, owszem, są, ale czy jest w tym jakiś głębszy sens? Na takim tle szczególnie dużo ważą przecież i prawo, i sprawiedliwość, i bezpieczeństwo, tak mocno cenione przez Polaków. Można powtórzyć za Trumpem: LAW & ORDER! Jeśli to potrwa, stan nadzwyczajny będzie być może nie do uniknięcia.
„Bunt kobiet” jest dziś rebelią tych samych środowisk, które parę już razy próbowały przewrócić rząd. Owszem, są bardziej agresywne, mocniej sfrustrowane, ale to wciąż te same twarze. To kadrówka.
W toku pandemii, która zbiera swoje żniwo coraz bardziej dotykalnie wokół nas, mamy kurs na anarchię, na rozróbę, na zniszczenie, na eliminację przeciwników politycznych. Mamy do czynienia z siłą, która nie chce zwycięstwa opozycji, ale chce rewolucji. Jeśli to coś wygra, obecna opozycja też pójdzie na śmietnik.
Owszem, gdyby nie pandemia, te protesty miałyby większy, może nawet znacznie większy zasięg. I na pewno nie zobaczylibyśmy tego, co tak dobrze widać obecnie. Nie widzielibyśmy i skali nienawiści, i pustki, która jej towarzyszy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/523528-jesli-to-potrwa-stan-nadzwyczajny-moze-byc-jedynym-wyjsciem