„Tak naprawdę trudno powiedzieć. Tak szacujemy. Patrząc, że przy 10 tys. zaczynają być już problemy, to 15 tys. wydaje się dużo. Pamiętajmy, że te liczby dotyczą tylko przypadków potwierdzonych” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Paweł Ptaszyński, wicedyrektor Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, zapytany czy 15 tys. zachorowań dziennie to granica wydolności służby zdrowia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Mamy ponad 10 tys. potwierdzonych nowych zakażeń. Mimo wprowadzonych obostrzeń liczba zakażonych stale rośnie. Dlaczego?
Prof. Paweł Ptaszyński: Ponieważ cały czas mamy przesilenie kontaktów, które były wcześniej i one się trochę nakręcają. Taki jest mechanizm. Myślę, że on nie jest zaskoczeniem dla specjalistów. Dla nas nie jest kłopotem określanie, że to jeszcze rośnie, ale działania, żeby to spłaszczyć, w jaki sposób będziemy w stanie zmniejszyć tą liczbę. Ona jest niebezpieczna przede wszystkim dla systemu ochrony zdrowia. To jest teraz najważniejszy dla nas element, to znaczy, żeby nie doszło do przedłużania się tej liczby zakażeń w skali ok. 15 tysięcy lub więcej. Myślę, że może jeżeli miałyby te elementy ostatnich działań trochę zadziałać, to powinno to nastąpić dopiero w przyszłym tygodniu. Myślę, że jeszcze pojutrze te liczby będą duże.
Czyli 15 tysięcy zakażeń dziennie to jest granica wydolności systemu?
Tak naprawdę trudno powiedzieć. Tak szacujemy. Patrząc, że przy 10 tys. zaczynają być już problemy, to 15 tys. wydaje się dużo. Pamiętajmy, że te liczby dotyczą tylko przypadków potwierdzonych. Na pewno zakażeń, których nie jesteśmy w stanie „wytestować” jest więcej, czyli nie wszyscy są objawowi. Natomiast wydaje się, że na ten moment tych pacjentów bywa dużo. Oczywiście jest pytanie, czy wszyscy pacjenci muszą trafiać do szpitala i czy rzeczywiście wszyscy są w takim stanie, gdzie ta terapia musi być bardziej intensywna. Te dane też są potrzebne.
Czy w Pana ocenie należałoby wprowadzić dalsze obostrzenia?
To jest trudne, bo tak naprawdę chcielibyśmy zobaczyć, co będzie z tymi, które były do tej pory. Wypowiadałem się już wcześniej, że dużo zależy od dojrzałości nas wszystkich jako społeczeństwa, bo w samych obostrzeniach jest problem. Oczywiście można sięgnąć do dramatycznych obostrzeń, choćby do godziny policyjnej, jaka jest we Francji, czyli iść bardzo ostro w kierunku jakiegoś stanu nadzwyczajnego, czego myślę, że większość z nas nie chciałaby – zarówno politycy, jak i obywatele. Raczej byśmy chcieli zobaczyć, że te działania, które teraz podjęto i te apele, które mamy do wszystkich Polaków, one zadziałają i przynajmniej sprawią, że tych zakażeń będzie mniej niż 10 tysięcy. Myślę, że taka pełzająca pandemia poniżej 10 tys. jest już do opanowywania.
Proszę pamiętać, że dopóki nie mamy rozwiązań w postaci szczepionki, to wszystkie kraje Europy mają ten sam problem, to znaczy te zakażenia będą. Ta choroba nie leczy się sama, a nie znamy na nią leku. Zresztą wcześniej Czesi byli dumni, że kompletnie wyeliminowali wirusa na skutek pewnych obostrzeń, ale on wrócił. Taka jest droga szerzenia się tego wirusa. Po prostu zakaża się. Kto nie był chory, może być chory.
Pytanie, czy stworzenie skutecznej szczepionki przeciwko koronawirusowi jest w ogóle możliwe?
Wszyscy wierzymy, że jest możliwe, tylko chcielibyśmy, żeby to nastąpiło szybko, a nauka i doświadczenie pokazują, że zwykle ta droga jednak do uzyskania szczepionki to jest około dwóch lat. Tymczasem my będziemy się zbliżali do pierwszego roku tej pandemii.
Pamiętajmy, że są testy, różne rzeczy… Więc mamy wiarę, że tak będzie. Osobiście uważam, że ta szczepionka będzie.
Ministerstwo Zdrowia zadeklarowało, że zostaną powołani koordynatorzy ratownictwa medycznego, którzy będą podejmowali decyzje ponadregionalne. Jak Pan ocenia tę decyzję i na ile ona z jednej strony usprawni system opieki zdrowotnej, a z drugiej – ułatwi do niej dostęp pacjentom?
Trudno powiedzieć, bo w tej chwili nie znam szczegółów. Myślę, że główny kłopot w tej chwili – również na poziomie województwa – to jest koordynacja działań. Z tym się zgadzam, że brakuje nam koordynacji. Jako dyrektor szpitala uważam, że brakuje nam spójnego działania, które by spinało różne kierunki. Sęk nie jest w tym, żebyśmy tworzyli kolejne miejsca covidowe, tylko żebyśmy optymalnie wykorzystali to, co jest. Kiedy mamy ograniczone zasoby, to najważniejsze, żeby je dobrze wykorzystać. I zasoby kadrowe i zasoby miejsc łóżkowych, respiratorów itd. Chyba tu nie do końca to jest skuteczne. Przynajmniej to widzimy dzisiaj, że ta koordynacja jest nie do końca spójna.
Czy nie należałoby stworzyć jakichś planów ewentualnościowych zmiany systemu ochrony zdrowia w sytuacji, kiedy jednak nie spadnie ta liczba zakażeń?
To jest podstawą do dyskusji generalnie w gronach eksperckich i myślę, że na pewno ministerstwo wspiera się różnymi opiniami. Nie jest to łatwe, dlatego że cała Europa zmaga się – w różnych krajach oczywiście w różny sposób – z podobnymi problemami. Nasz problem wynika jeszcze ze słabości systemu. O tym, że on ma swoje wady i również bez pandemii funkcjonuje nie tak, jakbyśmy tego chcieli, to wiemy. Także to nam na pewno nie pomaga. Potrzeba dyskusji, ale też potrzeba decyzji, bo to nie o to chodzi, żebyśmy tylko dyskutowali. Musimy podejmować decyzje. Te decyzje są bez wątpienia w Ministerstwie Zdrowia.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/523080-prof-ptaszynski15-tys-zakazen-to-granica-wydolnosci-oz