Rację ma posłanka (ale przecież i doświadczona dziennikarka) Joanna Lichocka, że pobicie operatora TVP kojarzy się z najgorszymi wydarzeniami związanymi z tworzeniem się ruchów totalitarnych, oraz
jest również niebywałym skandalem milczenie elit medialnych, dziennikarzy, którzy nie zrobili z tego larum. Mówiła o tym telewizja publiczna, mówiło o tym Polskie Radio czy niezależne media, natomiast media komercyjne, media uzależnione od układu III RP, od układu gdańskiego w Trójmieście milczały.
Tak to dokładnie wygląda.
Swego czasu obrażali się przedstawiciele gdańskiego establishmentu za używanie określenia „mała Sycylia”, na opisanie patologicznych układów gdańskich. Dziś jednak dostaliśmy obrazek jak z powieści Mario Puzo: syn biznesmena zwany „księciem Trójmiasta” po bandycku napada na dziennikarza, świadomie używa siły fizycznej w pełnej skali, policja niemrawo szuka sprawcy, a gdy znajduje, sąd poprzestaje na zabezpieczeniach pasujących bardziej do sprawcy podejrzewanego o kradzież roweru.
Kpina z poczucia sprawiedliwości na oczach całej Polski.
Nałóżmy ataki na dziennikarzy TVP na oś czasu. Zobaczymy rosnące przyzwolenie sądów i establishmentu na przemoc wobec niezależnych od III RP mediów.
Bez echa przeszła wypowiedź Jacka Żakowskiego, który w początkach rządów PiS sugerował, by brać na celownik dzieci ludzi uznanych za pisowców.
Bezkarnie uchodziła i uchodzi kocia muzyka urządzana dziennikarzom TVP na Placu Powstańców, a przecież wszyscy czujemy, że coś takiego pod siedzibą Polsatu czy TVN by nie było możliwe. Policja znalazła by sposób, by chronić mir domowy i prawo do spokoju.
W pewnym momencie bojówki operujące pod TVP przeszły do bandyckich napadów, w tym na red. Magdalenę Ogórek - blokowano jej wyjazd samochodem, padły wyzwiska, doszło do niszczenia samochodu. Sąd de facto puścił to płazem, wyroki opiewały na 300 (trzystu!) złotowe grzywny.
Były też wulgarne, przemocowe napaści na reporterów relacjonujących tzw. „pucz grudniowy” z 2016 roku i późniejsze podobne wydarzenia. Nikt nie został ukarany.
Nic dziwnego, że potem poseł PO pozwolił sobie na krzyczenie z tuby do ucha dziennikarza TVP z odległości kilku centymetrów.
Widać rosnące przyzwolenie. Zadam sądom pytanie wprost: czy chodzi o to, by ktoś zginął?
Osoby, który podjęły decyzję, że za bandyckie pobicie dziennikarza wykonującego swoje obowiązki nie należy się nawet areszt tymczasowy, muszą mieć świadomość, że pchają agresorów do kolejnego kroku.
To nie musi być odległa perspektywa. Wiele potężnych środowisk jest w stanie zrobić bardzo dużo, by instytucję zapewniającą pluralizm w morzu propagandy III RP, uciszyć, zastraszyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/522496-czy-sadom-chodzi-o-to-by-wreszcie-ktos-z-tvp-zginal