Rp.pl poinformowała dziś, że pokarm kobiet, które przeszły COVID-19, zawiera przeciwciała zwalczające koronawirusa i może być stosowane jako środek chroniący przed zakażeniem. Lekarze planują m.in. dodawanie mleka matek do lodów. O ustaleniach lekarzy ze szpitala Emma Kinderziekenhuis w Amsterdamie poinformował dyrektor placówki Hans van Goudoever.
Wszystkie kobiety gotowe są wziąć udział w zbiórce mleka kobiecego, która w ciągu kilku kolejnych dni ruszy w szpitalu. W ramach zbiórki każda z kobiet odda szpitalowi 100 mililitrów swojego pokarmu. Z badań, które już przeprowadzono w tej sprawie wynika, że przeciwciał z pokarmu matek nie usuwa nawet proces pasteryzacji. To ważne, ponieważ właśnie przeprowadzenie tego procesu jest warunkiem udostępnienia mleka osobom trzecim
-czytamy na rp.pl.
Czy takie badanie byłyby możliwe w Polsce? Niestety podejście do problemu jest zupełnie inne.
W Polsce w czasie pierwszych miesięcy trwania pandemii miało miejsce ok. pół tysiąca porodów kobiet chorych lub podejrzanych o zakażenie SarsCov2. Z tego tylko kilkadziesiąt matek faktycznie chorowało. Jednak wszystkie te kobiety doświadczyły dotkliwych zmian w opiece okołoporodowej. W zależności od tego czy rodziły w maju, w marcu czy na jesieni – zalecenia dotyczące postępowania z matką i noworodkiem były diametralnie inne.
Na początku pandemii w Polsce zastosowano „protokół chiński” (czyli zasadę pełnej izolacji matki od dziecka i zakaz karmienia mlekiem matki). Wprowadzane restrykcje tłumaczono koniecznością zminimalizowania ryzyka przenoszenia się wirusa z matki na dziecko oraz chęcią ograniczenia zakażeń wśród personelu. Jako preferowaną drogę porodu wybrano cięcie cesarskie, gdyż skraca to czas porodu i ogranicza kontakty personelu z zakażoną matką. Wprowadzono obowiązek izolacji matki od dziecka zaraz po porodzie i zakaz żywienia dziecka mlekiem mamy. Odciągnięte przez matki mleko należało traktować jako materiał zakaźny i utylizować. Jednak wprowadzone pierwotnie zasady nie znalazły potwierdzenia w danych naukowych.
Transmisja wirusa od zakażonej matki zachodzi sporadycznie w życiu płodowym, właściwie nie ma ryzyka zakażenia w czasie porodu. A prawdopodobieństwo zakażenia okresie poporodowym, można zminimalizować przez zastosowanie środków ochrony osobistej dla matki oraz wdrożenie procedur, które pozwalają dzieciom przebywać w jednym pomieszczeniu z matkami. Nawet karmienie wprost z piersi jest bezpieczne przy zastosowaniu się do wytycznych higienicznych. Mimo to w wydanej w maju aktualizacji rekomendacji wciąż zalecano izolację matki od dziecka, dopuszczono jednak żywienie dzieci matek COVID-19 plus odciągniętym mlekiem, a jako pierwszą najlepszą alternatywę wskazano mleko z banku mleka. Ostatnie rekomendacje z sierpnia br. które sformułowało Polskie Towarzystwo Neonatologiczne są już w pełni zgodne z rekomendacjami światowych gremiów naukowych – matki mogą przebywać z dziećmi, o ile czują się na siłach nimi opiekować, podobnie karmienie piersią jest możliwe, o ile stan kliniczny matki na to pozwala (część leków stosowanych na COVID-19 może przenikać do mleka i nie znamy ich wpływu na dziecko). Matki powinny jednak odciągać mleko aby móc kontynuować karmienie po zwalczeniu choroby
-tłumaczy mi Aleksandra Wesołowska, prezes Fundacji Bank Mleka Kobiecego.
I co z tych zmian wynika? Czy to oznacza, że grupa kobiet które nie ustrzegły się zakażenia w czasie ciąży może już nie martwić się o realizację standardu opieki okołoporodowej, która sprzyjałaby budowaniu więzi matki i dziecka i dawał najlepszy możliwie start w życie w czasach pandemii? Niestety niekoniecznie.
Jak wynika z jedynego w Polsce badania wieloośrodkowego prowadzonego pod kierownictwem dr hab. Aleksandry Wesołowskiej przez Warszawski Uniwersytet Medyczny Wydział Nauk o Zdrowiu matki COVID-19 i ich dzieci nie są otoczone w Polsce właściwą opieką laktacyjną. W ramach badania, które rozpoczęto zaraz na początku pandemii przebadano materiał (mleko, krew pępowinowa, płyn owodniowy) pobrany od kilkunastu kobiet i okazało się, że próbki są wolne od wirusa. Badanie finansowane było z ograniczonych funduszy WUM oraz dzięki zaangażowaniu prywatnych firm, które zechciały wesprzeć zespół Pracowni Badań nad Mlekiem Kobiecym i Laktacją przy Regionalnym Banku Mleka w Szpitalu im. Św Rodziny w Warszawie w pozyskaniu polskich wyników, które potwierdziły wcześniejsze doniesienia z całego świata, że chora na COVID-19 matka może urodzić zdrowe dziecko, może je karmić piersią i się nim opiekować bez narażania jego zdrowia. Pod wpływem rosnącej wiedzy zmieniono wprawdzie rekomendacje, ale sposób postępowania w wielu szpitalach pozostał taki sam jak na początku pandemii.
Zrozumiałe jest, że szpitale wyznaczone jako dedykowane do opieki nad matką chorą na COVID-19 i jej dzieckiem zderzyły się z wieloma problemami w momencie wybuchu pandemii.
Konieczność ustalenia procedur pochłonęła masę czasu i ludzkiego wysiłku. Dzięki współpracy Fundacji Bank Mleka Kobiecego i Centrum Nauki i Laktacji z Nadzorem Neonatologicznym powstały jednak bezpieczne procedury przenoszenia mleka ze strefy „brudnej” gdzie pozostawały matki do „czystej” gdzie leżało dziecko. Tylko większość z tych szpitali nie miała doświadczenia we wsparciu matki w trudnościach laktacyjnych, które jeszcze nasilał silny stres związany z porodem. Mimo rekomendacji matki nie odciągały mleka, dzieci żywione były i są sztucznie. Straciliśmy tym samym szanse na uodpornienie dzieci na zachorowanie na COVID-19 w przyszłości, gdyż w mleku matki są przeciwciała skierowane na wirusa SASR-CoV-2 co również dokumentuje polski zespół naukowców z Warszawy poprzez udział w badaniu seroepidemiologicznych w ramach programu WHO Solidarity II. Podczas gdy cały świat szuka skutecznego leku na COVID-19 , w Polsce wylewa się do zlewu jedyny dziś dostępny naturalny preparat zawierający czynniki przeciwwirusowe
-wyjaśnia dr hab. Aleksandra Wesołowska.
Niestety żaden ze szpitali jednoimiennych nie zgłosił się do pobliskiego banku mleka, aby zabezpieczyć mleko dla dzieci matek chorujących na COVID-19. Szkoda, że nie wykorzystano prawidłowo funkcjonującej sieci banków mleka, które gotowe były przekazać pokarm nieodpłatnie na rzecz dzieci poszkodowanych przez COVID-19.
Warto jednak mówić o problemie, choćby po to, żeby rodzące w tak niesprzyjających okolicznościach kobiety wiedziały do czego mają prawo i co jest bezpieczne dla ich dzieci. A mają prawo domagać się bliskości nawet w pandemii i prawa do karmienia piersią. Tylko tyle i aż tyle.
Czytaj także:
Protest matek, rozdzielonych z dziećmi zasługuje na uwagę! Ten głos politycy muszą usłyszeć!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/522016-mleko-matki-moze-uodparniac-na-sarscov2-o-ile-beda-karmic