Kolejny raz zabieram głos w sprawie dla mnie oczywistej, ale ze względu na bohaterów tej sprawy coraz wręcz trudniejszej. Zarówno ks. prof. Wierzbicki, jak i osoby, które go wsparły stanowią ważne postacie w mojej drodze poszukiwań intelektualnych. Taką osobą jest także prof. Rocco Buttiglione.
CZYTAJ TEŻ:
Drobne przypomnienie
Ten włoski filozof, polityk chadecji, przyjaciel św. Jana Pawła II, propagator jego dzieł jeszcze z okresu przed wyborem na stolicę Piotrową podjął – jak czytam – „decyzję o odwołaniu wykładu na KUL podjął w geście solidarności z ks. prof. Alfredem Wierzbickim, który ma stanąć przed rzecznikiem dyscyplinarnym KUL-u. Zdumiewa mnie argumentacja tej decyzji: „Dziś ks. Alfred Wierzbicki jest atakowany podobnie jak ja 16 lat temu. Tyle, że z prawicy, a nie z lewicy, za przypomnienie (…) nauki Katechizmu Kościoła Katolickiego: o szacunku wobec osób homoseksualnych”
Sięgam do swoich notatek
12 stycznia 2005 roku prof. Rocco Buttiglione wygłosił na KUL wykład. Prof. Rocco Buttiglione - znany był w tym czasie nie tylko ze swojej twórczości filozoficznej, ale z tego, że jego kandydaturę na członka Komisji Europejskiej odrzucono w październiku 2004 r. w atmosferze dyskryminacji za przekonania etyczne. W tym wykładzie Buttiglione wspominał:
Przedstawiono moją kandydaturę na członka Komisji Europejskiej. […] Kandydaci przesłuchiwani są przez Parlament Europejski. Bada się ich kompetencje zawodowe (…) oraz integralność moralną. Nie jest to ocena polityczna. […]. Podczas mojego przesłuchania nikt nie wysunął wątpliwości co do moich kompetencji zawodowych, a jednak socjaliści, liberalni demokraci, zieloni i komuniści zagrozili, że jeśli nie zrezygnuję z kandydowania, to będą głosować przeciw Komisji. Nie mogę zatem nie dojść do wniosku, iż uznano, że nie jestem godny moralnie, aby pełnić funkcję komisarza europejskiego. Z jakiego powodu? Dlatego, że powiedziałem to, co o homoseksualizmie mówi Katechizm Kościoła katolickiego.
Został zapytany o to, czy traktuje homoseksualizm jako grzech. Buttglione wyjaśnił w wystąpieniu w Lublinie:
Odpowiedziałem zatem, mówiąc minimum tego, co może powiedzieć chrześcijanin (nie odważny, raczej bojaźliwy): „Mogę sądzić, że homoseksualizm jest grzechem, ale nie ma to żadnego znaczenia politycznego, dopóki nie mówię, że homoseksualizm jest przestępstwem”. Tego jednak nie mówię; co więcej, z przekonaniem przyjmuję zasadę niedyskryminowania osób homoseksualnych. Jeśli bowiem wszyscy grzesznicy mieliby być karani, to wszyscy trafilibyśmy do więzienia – ze mną na pierwszym miejscu.
Można w tym miejscu podkreślić, owe słowa o zasadzie niedyskryminowania osób homoseksualnych i powiedzieć – punkt dla Wierzbickiego i Buttiglione. Ale warto jeszcze wsłuchać się w dalszy ciąg wykładu włoskiego profesora. Przywołał zasadę liberalną, która mówi, że „osoby, które mają różne poglądy moralne, mogą żyć razem jako obywatele o równych prawach w tej samej wspólnocie politycznej” i stwierdził, że ta liberalna zasada jest jednocześnie zasadą chrześcijańską.
Krzyż egzegetyczny zasady tolerancji
Właśnie tutaj pojawia się chyba pewien krzyż egzegetyczny zasady tolerancji: „osoby, które mają różne poglądy moralne, mogą żyć razem jako obywatele o równych prawach w tej samej wspólnocie politycznej”. A co jeśli część tych obywateli o równych prawach domaga się dla siebie przywilejów? Czyli narusza ową równość. Jak to ma miejsce w wykrzykiwanych hasłach o „prawach” do małżeństw, czy adopcji dzieci. Czy musimy ulegać irracjonalnej narracji, która każe nam powtarzać o „prawach” homoseksualistów do zawierania związków małżeńskich? Właśnie tej narracji nie chciał ulec Buttiglione i nie godząc się na to „prawo” a w istocie roszczenie naraził się na ostracyzm unijny. Momentem zwrotnym w jego przesłuchaniu stały się słowa:
Moja opinia na temat małżeństwa jest znana. Słowo „małżeństwo” pochodzi z łacińskiego „matrimonium”, co oznacza opiekę nad matką, tak więc rodzina istnieje po to, by kobiety mogły mieć dzieci przy zapewnionej ochronie mężczyzny, który otacza je opieką. Tej tradycyjnej wizji małżeństwa będę bronił.
Nie krytyka homoseksualizmu ale obrona rodziny
Profesor został zatem „skazany” w opinii Komisji w istocie nie za poglądy na temat homoseksualizmu, ale za obronę małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. I trochę trudno pogodzić to wydarzenie z roku 2004 z wydarzeniami sprzed kilku tygodni, gdzie atakowano wartość małżeństwa (bo samo istnienie, uobecnienie przedstawicieli gender jest kwestionowaniem „matriomonium”), gdzie naruszono możliwość „życia razem jako obywateli o równych prawach w tej samej wspólnocie politycznej”. Lata zacierają zapewne pamięć, ale słowa, zapis poglądów sprzed lat pozostaje. Pozostały też słowa prof. Buttiglione z jego lubelskiego wykładu: „Jeśli jednak uczynimy z prawdy towar wymiany, jeśli uznamy, że możemy ją zdradzić dla własnej korzyści, to tym samym rezygnujemy z siły prawdy”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/521903-przypomnienie-ws-prof-buttiglione-i-ks-wierzbickiego