„Nierówne traktowanie teatrów i kin – ogólnie miejsc kultury – z komunikacją publiczną, kościołami, ślubami i weselami to jest rzecz dla mnie absolutnie niezrozumiała” — poskarżyła się na łamach Onetu Krystyna Janda, szefowa fundacji prowadzącej Och-Teatr i Teatr Polonia. „Co się dzieje w kraju? To nie jest normalne życie” - mówił z kolei Eugeniusz Korin, dyrektor prowadzonego z Michałem Żebrowskim stołecznego Teatru 6. piętro.
Strefa żółta w całym kraju. Restrykcje dotyczą też kultury
Cała Polska od soboty znalazła się w żółtej strefie, z wyjątkiem 32 powiatów i 6 miast, które stały się czerwoną strefą z surowszymi restrykcjami.
Wydarzenia kulturalne w strefie czerwonej odbywają się w pomieszczeniach, w tym w klubach muzycznych i salach widowiskowo-sportowych, a także w amfiteatrach oraz muszlach koncertowych, pod warunkiem udostępnienia widzom co czwartego miejsca na widowni, w strefie żółtej co drugiego miejsca. W przypadku miejsc nieoznaczonych, na widowni musi być zachowana odległość 1,5 m między widzami, a wykorzystanych może być nie więcej niż 25 proc. miejsc. Widzowie muszą też mieć zakryte usta i nos.
CZYTAJ TAKŻE: Strefa żółta rozszerzona na cały kraj. Co z imprezami okolicznościowymi? SPRAWDŹ, jakie zasady będą obowiązywać od soboty
Janda i szefowie teatrów chcą pomocy od rządu
Właśnie te obostrzenia dotyczące wydarzeń kulturalnych stały się powodem, dla którego Janda i inni szefowie instytucji kulturalnych skarżą się na ciężki los w okresie pandemii. Z ich słów przebija jednak krytyka pod adresem rządu. Zresztą nie pierwszy raz.
Nierówne traktowanie teatrów i kin – ogólnie miejsc kultury – z komunikacją publiczną, kościołami, ślubami i weselami to jest rzecz dla mnie absolutnie niezrozumiała
— powiedziała w rozmowie z Onetem Krystyna Janda.
Staramy sobie radzić, mimo że finansowo jest to dla nas bardzo trudna sytuacja. Granie dla ¼ widowni nie ma prawa sfinansować działalności stałej teatru – przy 25 proc. nie zarobimy na czynsze czy stałe etaty. A jako teatr, który nie ma stałej dotacji, musimy sobie jakoś z tym poradzić
— dodała Alicja Przerazińska, dyrektorka fundacji Krystyny Jandy.
Zapowiedziała jednocześnie, że chętnie… zgłoszą się o pomoc do rządu:
Liczymy na rządową pomoc Funduszu Wsparcia Kultury, do którego się zgłosimy. Pozwoli nam to utrzymać etaty i budynki.
Wyjątkowo krytycznie o rządzie, od którego również oczekiwałby wsparcia, jest Eugeniusz Korin, dyrektor prowadzonego z Michałem Żebrowskim stołecznego Teatru 6. piętro, który wciąż nie otworzył się po lockdownie.
Podkreślał on, że powrót do grania w tym roku uzależnia od wsparcia ministerstwa kultury. Padły jednak i ostre słowa pod adresem rządzących.
Mam jedno zastrzeżenie. Dlaczego nasz rząd nie wprowadził stanu wyjątkowego? Teraz jest gorzej niż na wojnie. Na wojnie wiadomo, co można zrobić, żeby ją wygrać. A teraz? Wszyscy jesteśmy na skraju bankructwa, wszystkie firmy prywatne, które są związane z kontaktem z publicznością. Co się dzieje w kraju? To nie jest normalne życie
— powiedział.
Artyści pokroju Krystyny Jandy czy dyrektora teatru prowadzonego przez Michała Żebrowskiego narzekają na swoją trudną sytuację, krytykując przy tym rząd, od którego chcą teraz pomocy. Mają do tego oczywiście prawo, a takie wsparcie pewnie otrzymają. Ale trzeba przypomnieć o konserwatywnych artystach, których los - wbrew pozorom, często bez jakichkolwiek dotacji - może być znacznie gorszy! Co z nimi?
kpc/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/521561-janda-narzeka-na-ciezki-los-krytykuje-rzad-ale-chce-pomocy