Miesiąc temu będąc w Domu Terroru w Budapeszcie, mogłem przeczytać na jednej ze ścian owego muzeum pamięci ofiar dwóch totalitaryzmów następującą dewizę:
„Jeśli chcesz się dowiedzieć, czy oskarżony wystąpił przeciw Sowietom, używając broni lub słów, nie zaglądaj do jego aktu oskarżenia. Zamiast tego zapytaj go, do jakiej klasy należy, jakiego jest pochodzenia, jakie ma wykształcenie, jaką pracę wykonuje. To są pytania, które zadecydują o losie oskarżonego. Takie jest znaczenie i istota czerwonego terroru”.
To nie była jedynie złota myśl czy skrzydlata fraza, lecz praktyczna wskazówka postępowania. Autorem owych słów był Martins Lacis, prawa ręka Feliksa Dzierżyńskiego, kierujący czekistowską machiną śmierci na Ukrainie. O winie oskarżonego nie przesądzały jego słowa ani czyny, ale to, kim jest. Wystarczyło być „obszarnikiem”, „kułakiem” czy „reakcjonistą”, by zasłużyć na najwyższy wymiar kary. Rewolucja, która głosiła, że chce naprawić historyczną niesprawiedliwość, szybko zaczęła generować jeszcze większą niesprawiedliwość.
Doktryna Lacisa powraca dziś, lecz w nieco zmienionych szatach za oceanem. Wyłania się ona choćby z popularnych dziś w USA książek, które przedstawiają punkt widzenia zwolenników ruchu Black Lives Matter, takich jak „White Fragility” Robin DiAngelo, „Racism without Racists” Eduardo Bonilla-Silvy czy „So You Want to Talk about Race” Ijeomy Oluo. Wspomniani autorzy przedstawiają współczesny rasizm w nowym ujęciu jako zjawisko systemowe, w którym biała ludność Ameryki uczestniczy niezależnie od swych czynów, słów czy poglądów. Po prostu sam fakt bycia białym sprawia, że jest się elementem systemu. Jeśli nie zgadzasz się z takim twierdzeniem, oznacza to, że sam jesteś częścią problemu. Jeśli nic z tym nie robisz, to znaczy, że jesteś winien istnieniu rasizmu. Innymi słowy: nawet biały antyrasista, choć subiektywnie czuje się wrogiem rasizmu, to obiektywnie (samym swoim istnieniem) wspiera systemowy rasizm.
Instrukcje Lacisa skierowane były do funkcjonariuszy CzeKa, którzy robili z nich użytek w praktyce. Wspomniane wyżej książki są dziś polecane przez Komisję ds. Różnorodności przy Departamencie Sprawiedliwości USA jako lektura dla pracowników tego resortu. Ich autorzy chcieliby naprawić historyczną niesprawiedliwość, jednak rozwiązania, które proponują, jawią się jako źródło nowych niesprawiedliwości. Wypada mieć nadzieję, że amerykańscy prokuratorzy i sędziowie nie wezmą ich sobie do serca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/520354-o-winie-nie-decyduje-co-zrobiles-ale-to-kim-jestes