„Musicie wiedzieć, że w kwestii LGBT jesteście po złej stronie historii. Mówię o postępie, który się dokonuje bez względu na wszystko” -
— rzuciła Polakom ambasador Mosbacher, celebrując list kilkudziesięciu ambasadorów w sprawie LGBT. List w istocie przynagląjący nas do kapitulacji w kwestiach światopoglądowych.
Właściwie nie powiedziała nic nowego. Jesteśmy „po złej stronie historii” od dość dawna. W XVII i XVIII wieku odrzuciliśmy absolutyzm. Później zrywaliśmy się do powstań, wiele razy psując zachodowi nastrój, nie rozumiejąc, że naszą rolą jest żyć w niewoli. Zatrzymaliśmy pod Warszawą bolszewików, niwecząc nadzieje tak wielu inteligentów, którzy w Bolszewii widzieli „postęp, który dokonuje się bez względu na wszystko”. Później, gdy obok czerwonej narastała brunatna fala, trwaliśmy przy krzyżu, zamiast rzucić się w objęcia takiej czy innej swastyki. Symbolem niech tu będzie postawa oszczepniczki Marii Kwaśniewskiej (na zdjęciu), która podczas igrzysk w Berlinie nie podniosła ręki w nazistowskim pozdrowieniu. Była sama. Była po złej stronie historii.
Po złej stronie historii byliśmy w 1939 roku, niszcząc piękną karierę Neville’a Chamberlaina. Później także: Wyklęci, zrywy robotnicze, „Solidarność”, Jan Paweł II. Zamiast cieszyć się teorią konwergencji, obiecującą docelową jedność komunizmu i antykomunizmu, Polacy wierzgali, stawiali się, niszczyli piękne, spójne teorie politologiczne. Budowali kościoły wśród betonowych blokowisk, bronili krzyży, i wołali, że chcą Boga w w książce, w szkole, wojsku, w sądzie, w wszelkim stanie. Ku zdziwieniu komunistów ze wschodu i z zachodu.
Teraz też się stawiają. Mimo globalnego prania mózgów, opór przeciwko zakłamanej, szalonej ideologii, która depcze prawo naturalne, która zmusza do bezwstydu i afirmacji grzechu, która produkuje jednostki nieszczęśliwe, neurotyczne, niezdolne do życia, która przerywa międzypokoleniową transmisję wartości, nie gaśnie. Wciąż jest żywy. Polacy, w każdym razie wielu z nich, wyczuwają, że to nie jest dobry kierunek. Nie z nienawiści do kogokolwiek (w istocie jest to uczucie u nas bardzo rzadkie), jak próbuje się nam wmówić, ale z miłości do tego, co dostaliśmy po przodkach, i co chcemy przekazać naszym dzieciom.
Nie wiemy, jak potoczy się historia. Wiemy jedno: z przekonania o nieuchronności postępu nierzadko rodziło się coś złego. A już zwłaszcza w istocie totalitarne fale rewolucyjne - z taką mamy obecnie do czynienia - powinny budzić nasz niepokój. Czasem to, co wydaje się nieuchronne, okazuje się ślepą uliczką, pełną krwi, przemocy i nieszczęścia. Tak będzie i z tą ideologią, która próbuje uderzyć w same fundamenty naszych społeczeństw. Dlatego i teraz Polacy są po dobrej stronie historii. Jak niemal zawsze w naszych dziejach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/520054-madame-mosbacher-warto-sluchac-polakow-maja-dobre-wyczucie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.