Na łamach portalu „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst dr. hab. Bohdana Halczaka, który stwierdził, że „kończy się świat rodzin, nadchodzi era singli”. Historyk wykazywał, że „społeczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej będą musiały przyjąć do wiadomości przemiany kulturowe, które nastąpiły w latach 90.” i zrozumieją, że „rewolucja singielska nie oznacza końca świata”. Dziennikarka KAI przypomniała na Twitterze, jak wielkie było oburzenie słowami ks. abp. Marka Jędraszewskiego, który „nazwał rzecz po imieniu”.

CZYTAJ TAKŻE:

— Abp Jędraszewski: Nie żyjemy dla siebie i nie umieramy dla siebie. Pełnia życia jest w małżeństwie i w rodzinie

Zmiany, które „trzeba zaakceptować”

Zdaniem historyka, „rewolucja singielska” stawia przed światem nowe wyzwania, na które państwa oraz wspólnoty narodowe i wyznaniowe muszą odpowiedzieć.

Nieprzyjmowanie przemian kulturowych do wiadomości i zrzucanie odpowiedzialności na kozła ofiarnego lub wykluczanie singli ze wspólnoty nie jest dobrą odpowiedzią

— przekonywał na łamach „Gazety Wyborczej”.

Nazwanie rzeczy po imieniu

Alina Petrowa-Wasilewicz, dziennikarka KAI, zwróciła na Twitterze uwagę na to, jak wielkie oburzenie było po słowach ks. abp. Marka Jędraszewskiego, który mówił o tym, że „nie żyjemy dla siebie”, a człowiek nie jest samotną wyspą, jak każe nam żyć „ideologia singli”. Dodała, że „Wyborcza” powinna jeszcze wskazać, w jaki sposób odbierać zjawisko „ery singli”.

A takie było oburzenie, gdy abp Jędraszewski mówił o ideologii singli… Nazwał po prostu rzecz po imieniu. GW powinna jeszcze wyjaśnić czytelnikom, czy ta „era singli” to zjawisko dobre, czy złe?

— napisała dziennikarka KAI.

wkt/TT/wyborcza.pl