Prokuratura chce uchylenia immunitetu sędzi Beaty M. Według śledczych, szefowa stowarzyszenia „Themis” kontaktowała się z podsądnym, a potem przyjęła od niego łapówkę
Wyrok za telefon
Prokuratura Krajowa chce uchylenia immunitetu sędzi Beaty M. Ustalenia śledczych, do których dotarliśmy, są porażające. Była szefowa Sądu Okręgowego w Krakowie, przewodnicząca Stowarzyszenia Sędziów „Themis”, walcząca o tzw. „praworządność”, miała kontaktować się przed wyrokiem z mężczyzną, którego sprawę osądzała. Po korzystnym dla oskarżonego rozstrzygnięciu sprawy, miała zaś przyjąć od niego korzyść majątkową w postaci telefonu komórkowego. Wśród zarzutów, które chce sędzi M. postawić prokuratura, jest też pobranie z kasy sądu pieniędzy za fikcyjne zlecenie.
Spotkanie z oskarżonym
Sprawa sędzi Beaty M. to odprysk śledztwa dotyczącego wielkiej afery finansowej w krakowskich sądach. Jedna z zamieszanych w sprawę osób, do niedawna kluczowy pracownik ważnego krakowskiego sądu, przekazał śledczym informacje w poważny sposób obciążające byłą szefową Sądu Okręgowego w Krakowie. Chodzi o sprawę Marka B., oskarżonego o znęcanie się nad swoją żoną.
W pierwszej instancji Marek B. został skazany. To skutkowało niekorzystnym dla niego przebiegiem sprawy rozwodowej. Dlatego podjął starania o skuteczną apelację. Jak ustalili śledczy, i co przyznał w swoich zeznaniach sam Marek B., jesienią 2012 roku, dzięki swoim dobrym kontaktom z wysoko postawionymi pracownikami krakowskich sądów, podjął próbę kontaktu z sędzią M., która miała przewodniczyć składowi orzekającemu w jego sprawie apelacyjnej. Jedna z osób piastujących ważne stanowisko w krakowskim sądzie zapytała pani sędzi, czy może przekazać jej numer telefonu Markowi B. Beata M. zgodziła się, po czym doszło do spotkania sędzi z jej podsądnym. „W czasie tego spotkania pani sędzia powiedziała oskarżonemu, aby nie martwił się sprawą, bo w Sądzie Okręgowym, w którym orzekała, są bardziej doświadczeni sędziowie i wyrok w jego sprawie będzie na pewno bardziej sprawiedliwy” - mówi nam osoba zorientowana w kulisach śledztwa.
Już sam fakt spotykania się ze swoim podsądnym poważnie obciąża Beatę M.
„Takie postępowanie w rażący sposób narusza zasadę niezawisłości sędziowskiej. Jest też złamaniem bezwzględnie obowiązującej sędziów zasady bezstronności, także poza salą sądową. Nie do przyjęcia jest spotykanie się sędziego ze stronami postępowania” -
— mówi jeden z sędziów.
Telefon dla sędzi
Co najgorsze – według śledczych, Beata M. nie poprzestała na kontaktowaniu się z podsądnym. Z wniosku o uchylenie jej immunitetu wynika, że ten „bardziej sprawiedliwy wyrok” był rzeczywiście korzystny dla Marka B. Sprawa znęcania się nad żoną została przez skład sędziowski pod przewodnictwem Beaty M. warunkowo umorzona. Marek B. przyznał się śledczym, że w zamian przekazał sędzi M. prezent – telefon komórkowy.
By przekazać sędzi dowód wdzięczności, Marek B. znów kontaktował się z kluczowymi pracownikami krakowskiego sądu, którzy zasugerowali mu, że telefon (Marek B. handlował nimi na co dzień) będzie właściwym prezentem. Do przekazania korzyści majątkowej doszło w budynku sądu, przy okazji prezentacji handlowej. Według śledczych, Marek B. powiedział sędzi M., że „jest to prezent dla niej za sprawiedliwy wyrok w jego sprawie, z którego jest bardzo zadowolony”. Sędzia prezent przyjęła.
Przeciwko Beacie M. mają świadczyć twarde dowody. Marek B., w ramach śledztwa, został zatrzymany i przesłuchany. Przyznał się do winy i złożył zeznania obciążające panią sędzię. Przekazany przez niego przebieg zdarzeń potwierdzili też przesłuchani pracownicy krakowskiego sądu.
Fikcyjne zlecenie
Wniosek o uchylenie immunitetu sędzi Beacie M. dotyczy jeszcze innego szokującego przestępstwa. Wynika z niego, że była szefowa Sądu Okręgowego była czynnym uczestnikiem przestępczego procederu, do jakiego dochodziło w krakowskich sądach na ogromną skalę. Chodzi o fikcyjne zlecenia dla wysoko postawionych sędziów i innych pracowników sądów w krakowskiej apelacji. Z kasy krakowskiego Sądu Apelacyjnego w 2013 roku wypłacono jej 5000 zł brutto w zamian za rzekome przygotowanie analizy pt. „Windykacja należności sądowych w aspekcie wydziału karnego”. Problem w tym, że taka analiza nigdy nie powstała. Pieniądze zostały zaś Beacie M. wypłacone. Sędzia nie zwróciła ich, mimo niewykonania dzieła.
W toku śledztwa ustalono, że pieniądze miały być rekompensatą dla Beaty M. za działania na rzecz środowiska sędziowskiego. Ponieważ za takie działania nie należały się żadne pieniądze, postanowiono, że zaangażowanie zostanie zrekompensowane pani sędzi w postaci fikcyjnej umowy o dzieło.
Układ sędziowski
Śledztwo, którego efektem jest wniosek o uchylenie immunitetu Beacie M., wykazało wiele patologii w funkcjonowaniu krakowskich sądów. Ujawnienie przestępstwa jest konsekwencją szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. W jego efekcie były dyrektor krakowskiego sądu Andrzej P. został oskarżony o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która wyprowadziła z tego sądu prawie 35 milionów złotych. Były prezes sądu Krzysztof S. odpowiada w osobnym procesie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przyjmowanie korzyści majątkowych. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 56 osób, w tym 10 byłych dyrektorów sądów z apelacji krakowskiej i wrocławskiej.
Wśród spraw, które analizowali prokuratorzy, były też umowy, jakie z krakowskimi sądami zawierała firma brata sędzi M.. Okazało się, że zawarła ona kilka umów z sądami rejonowymi na dostawy środków czystości.
Skaj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/517756-prokuratura-chce-uchylenia-immunitetu-znanej-sedzi-beaty-m