Po prawdzie nie interesują mnie kompletnie publicystyczne wypociny Anne Applebaum z Radkowej wsi - bo jak inaczej określić to, co wyczynia na propagandowej niwie żona byłego już, na szczęście, szefa polskiej dyplomacji? Zanim przejdę do sedna, dlaczego zatem piszę o tej postaci, muszę choć w zarysie przypomnieć jej dywagacje.
Zacznę od Radkowej wsi, miejsca zamieszkania pary Applebaum-Sikorski, co jest o tyle istotne, że nawiązuje do niego publicznie sama pani na chobielińskim dworze. Gdy wprowadzali się do tej posiadłości, była to część wsi Chobielin. Ale wówczas pan minister, który nie chciał uchodzić za wieśniaka, wystąpił do burmistrza gminnego Szubina o wydzielenie ich nieruchomości i utworzenie nowej miejscowości pod nazwą Dwór Chobielin. Drzewiej istniał nawet Chobielin Młyn, do którego należał stary dworek, ale państwo Sikorscy za młynarza i młynarzową też uchodzić nie chcieli; w uzasadnieniu swego podania podali, że miewają „ważnych gości”, którzy „mają duże trudności z dotarciem na miejsce, częstokroć błądząc po lokalnych, trudno przejezdnych drogach” - opisał sprawę bydgoski „Express”. Rzecz oczywista, wniosek ministra rozpatrzono pozytywnie i stąd się wzięła na mapach odrębna - ich mieścina pod nazwą Dwór Chobielin.
W wywiadzie dla niemieckiego „Sterna” o tym, jak strasznie dzieje się w naszym kraju za rządów PiS, że to ostatni dzwonek aby Niemcy i Europa odzyskały Polskę (i Węgry), Applebaum o ich rezydencji nie nadmieniła, a jedynie, że żyją z mężem na wsi, gdzie „wszyscy są proeuropejscy i lubią Niemców”. Rozumie jednak, że ludzie mogą Niemców się bać, dlatego zasugerowała w mężowskim duchu, że:
„Niemcy nie powinny przewodzić Europie same, ale za pomocą europejskich instytucji”.
Przy okazji pani Applebaum wyraziła smutek, że tak doświadczona przez komunizm Polska popada w autorytaryzm, że reżim, że ten załgany Kaczyński i PiS…, który najpierw grał smoleńską tragedią, ale że to już nie działa, to za chaos w kraju obarcza opozycję i zagraniczne media:
„Kaczyński już zrobił kanał propagandowy z telewizji państwowej, teraz przechodzi do ataku na prywatne media”.
Niech Niemcy będą czujni, niech wiedzą, jak ten pisowski reżim w Polsce bruździ. Jest wszakże nadzieja, bo „większość Polaków nie popiera nacjonalistów, dlatego ci atakują media i zmuszają przedsiębiorstwa do przejścia na ich stronę”. Jak pomóc nam, Polakom?
„Jedną z możliwości jest ograniczenie dopłat rolnych dla Polski. To byłby wielki skandal i natychmiast by to poczuli”
— poradziła Niemcom za pośrednictwem „Sterna”, żeby ci z pomocą tych europejskich instytucji…, bo ta mniejszość glosowała na PiS tylko dlatego, że rząd „sypie obywatelom z rogu obfitości”. Od siebie dodam, że o poparciu dla obecnie opozycji najlepiej świadczył transparent, który zawisł w 2013 roku, jeszcze w czasach rządu PO-PSL, między drzewami na drodze do chobielińskiego Dworu, z napisem: „Sikorski, ty też odpowiesz za Smoleńsk”. Policja natychmiast wszczęła śledztwo z artykułu 63a Kodeksu wykroczeń, który brzmi: „Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”. Nie znam wyniku tego dochodzenia, znam za to reakcje dzisiejszej opozycji – jej poparcie dla akcji plakatowych, tudzież „dekorowania”, czytaj: bezczeszczenia pomników i miejsc pamięci, oraz oburzenie za ściganie sprawców… Ale mniejsza z tym.
Anne Applebaum udziela się jak może i gdzie może, także w mediach społecznościowych, w których niedawno napisała po angielsku:
„Dla czytelników spoza Polski: rosną dowody na to, że polski rząd mógł podsłuchiwać kampanię opozycyjną podczas wyborów prezydenckich”.
Nie wiem, może ktoś te „dowody” dostarczył jej do Dworu i tylko ze skromności nie publikuje, co jej rośnie. Kiedyś wydawałoby się poważna publicystka „Washington Post” przepoczwarzyła się w figurę wręcz groteskową. Bredzić każdy może, co chce, para Anne Applebaum i Radosław Sikorski - „symbol cwaniactwa i obciachu” (to licentia poetica tygodnika „Wprost”) również. Nawiasem mówiąc, podstawą do tych epitetów stała się sprawa z czasów, gdy Sikorski pełnił rolę marszałka Sejmu, od którego wyciągnął pieniądze za tzw. „kilometrówki”, zrobione w ciągu jednego roku niby prywatnym autem w celach służbowych; konkretnie wyłudził od państwa 26,5 tys. złotych za… 32 tysiące kilometrów, choć wożony był służbową limuzyną przez ochroniarzy.
Anne Applebaum i Radosław Sikorski, których majątek szacowany jest na kilka milionów, w kwestiach finansowych wykazują wybitny talent. Wedle informacji Wirtualnej Polski, były minister i marszałek, ubiegał się w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Marszałkowskim o 200 tysięcy złotych dotacji na remont ich dworku w Chobielinie. Ich wkład własny miał wynieść 50 tys. zł…
Ostatnim przejawem aktywności Anne Applebaum jest… cover story „Tygodnika Powszechnego” z jej zdjęciem na okładce. A w nim siepanie, jak w komunistycznej „Trybunie Ludu” wobec demokratycznego podziemia. Z tą wszakże różnicą, że rozmówczyni tygodnika odwraca pojęcia, bowiem „demonem” jest w jej opinii rządząca prawica, zamordyści, nacjonaliści, antysemici na dokładkę. I tu następuje istny paroksyzm:
„Pamiętam, jak to wyglądało w ostatnich latach PRL. (…) To nie są politycy gotowi na oddanie władzy w kolejnych wolnych wyborach. To dlatego powoli zmieniają ustrój państwa, ograniczają wolność mediów, instytucji finansowych, administracyjnych i sądowniczych, żeby w przyszłości nie przegrać. Budują system monopartyjny, w którym opozycja już na starcie ma nie mieć równych szans”
– zdefiniowała pani Applebaum.
Nie będę rozwijał jej tombakowych myśli o „garstce desperatów”, którzy „dopuszczali się czasem zbrodni na cywilach”, chociaż, należałoby przypomnieć bojową (to ironia z mojej strony) postawę jej małżonka Radosława, który w stanie wojennym nie silił się na walkę w opozycyjnym podziemiu, wybrał wypucowane posadzki University of Oxford i członkostwo w elitarnym Bullingdon Club (swego czasu pod pręgierzem brytyjskiej Izby Gmin z powodu hucznych libacji i niemoralnego prowadzenia się synalków różnych krezusów). Albo np. apel Sikorskiego, już w roli szefa polskiej dyplomacji, do Niemców, podczas składania „hołdu berlińskiego” w Berlinie:
*„Nie możecie sobie pozwolić na porażkę przywództwa”…
Można też przypomnieć knajpianą tyradę męża Applebaum, podczas rozmowy z wtedy rządowym kolegą ministrem Jackiem Rostowskim, że polska polityka zagraniczna to:
„Bullshit kompletny, skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy, kompletni frajerzy…!”
Państwo z Dworu Chobielina frajerami nie są. Frajerem jest na przykład prezydent USA Donald Trump, czemu często dają wyraz. Już kilka lat temu autorka Applebaum wywodziła gościnnie w „Gazecie Wyborczej”, że Trump to… „człowiek Putina w Białym Domu”, zaś jej małżonek, że cały ten nasz sojusz z Amerykanami nie jest wart funta kłaków.
Jednym zdaniem, para Applebaum i Sikorski cierpi, że żyje w kraju opanowanym przez reżim partii Jarosława Kaczyńskiego, łamiącej demokrację i należy ją przepędzić, gdzie pieprz rośnie. Co radzi Applebaum w tej dramatycznej sytuacji, jak pokonać ten autorytarny rząd, tych tyranów, despotów, to pisowskie jednowładztwo? Należy, cytuję:
„Angażować się. Nie tylko glosować, ale robić coś dla swojego miasta, dzielnicy dla kraju. Zapisać się do partii prodemokratycznej, a jeśli ktoś nie lubi partii: do jakiejś organizacji społecznej. I działać”
– zachęca poprzez „Tygodnik Powszechny”.
To musi być rzeczywiście reżim do d…, skoro pozwala sobie, żeby takie kalumnie ukazywały się na jego temat - „miała być demokracja, a tu każdy wygaduje, co chce…”, że wspomnę wiekopomne zdanie najsłynniejszego w świecie elektryka/prezydenta Lecha Wałęsy. Gorzej jeszcze: on jest tak bardzo do d…, ten reżim, że pozwala obywatelom angażować się, do czego Applebaum zachęca, zapisywać się do różnych partii i organizacji, i działać… I tu dochodzę do sedna: **cóż to za ważna postać, jakież to światłe przemyślenia wyróżniają Anne Applebaum, czym powodują się media różnorakie, że stają się jej trybuną, że nabożnie udzielają jej miejsca na swych łamach, ba, że rozmowa z tą postacią stanowi cover story, opatrzoną jej wielkim zdjęciem na okładce? Cóż to za format, cóż za potrzeba, co to w ogóle jest?
Zakończę jak zacząłem - po prawdzie nie interesują mnie wypociny Applebaum - bo jak inaczej określić to, co wyczynia na propagandowej niwie żona byłego już, na szczęście, szefa polskiej dyplomacji? Interesuje mnie natomiast polityka redakcyjna nie tylko tego renomowanego niegdyś „Tygodnika Powszechnego”, i - przyznam - wprawia w osłupienie i zażenowanie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/517266-jakiez-to-swiatle-przemyslenia-wyrozniaja-anne-applebaum
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.