Zaledwie po kilku godzinach od wywieszenia plakatów anty-LGBT w Białymstoku doszło do prób ich zerwania – poinformowała na swoim profilu na Facebooku grupa określająca się jako „Milcząca Większość”. Doszło również do aktów hejtu w internecie pod adresem krytyków ideologii LGBT.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Wczoraj teoretyzowaliśmy o tym, dlaczego ideologia LGBT est odmianą ideologii totalitarnej. Wystarczyło poczekać dobę, by od teorii móc przejść do praktyki. Dokładnie tyle potrzebowali tęczowi aktywiści, by przypuścić całkowicie niemerytoryczny i przepełniony nienawiścią atak w odpowiedzi na garść merytorycznych argumentów, którymi zdecydowaliśmy się wczoraj podzielić. Po raz kolejny totalitaryści pokazują, że nie mają żadnych argumentów poza krzykiem i histerią. Ich odpowiedzą są furiackie wpisy przepełnione niskich lotów „humorem” lub pełne nienawiści „życzenia”
— napisali na Facebooku przedstawiciele „Milczącej Większości”, dodając, iż wprawdzie pojawiły się też próby merytorycznej polemiki, jednakże były oparte na wyrwanym z kontekstu cytowaniu katolickiej nauki.
Zwolennikom tej totalitarnej ideologii nie chodzi o polemikę, nie chodzi o obronę – w komentarzach jasno pokazali, że tego wcale nie chcą. Domagają się zakazu publikowania treści, z którymi się nie zgadzają – czyli dokładnie tego, co im wczoraj przypisywaliśmy, wskazując na totalitarny charakter ich ideologii
— ocenili.
Tęczowa wolność słowa
— skonstatowali.
Aktywiści LGBT próbowali zrywać krytykujące ideologię plakaty
Nakreślili również, jaka była odpowiedź środowisk LGBT na kampanię „Milczącej Większości” w obronie tradycyjnych wartości.
W ciągu paru godzin po rozwieszeniu billboardów próbowano zerwać jeden z nich
— relacjonowali.
W mediach społecznościowych rozpoczęto kampanię nienawiści przeciw nam, w której przewijające się, powtarzane do znudzenia hasła „faszyści” czy „homofoby” są najbardziej cenzuralnymi i nadającymi się do przytoczenia określeniami pod naszym adresem. Szkoda jedynie, że naszych adwersarzy nie stać na żadne merytoryczne rozwinięcie tych terminów, a jedynie posługiwanie się bezwartościowymi epitetami, do których wszyscy już przywykli parę ładnych lat temu
— wyliczali, dodając, iż jednocześnie „rozpoczęła się nagonka medialna w lewicowych mediach, oczywiście zawierająca termin-klucz ‘homofobiczne billboardy’”.
Dodatkowo oberwało się także firmie zarządzającej billboardami. Bo przecież nie może być tak, że profesjonalna firma po prostu udostępnia przestrzeń reklamową w zamian za pieniądze, a zamawiający zyskuje prawo do zamieszczenia na niej swojej treści, prawda? Zwłaszcza, że ta sama firma w ubiegłym miesiącu bez problemu udostępniła swoją przestrzeń na tęczowe billboardy. Nie słychać było o jakichś atakach ze strony „homofobów” wobec tej firmy. Wydaje nam się, że ta sytuacja dość poważnie zaburza rzeczywistość, w której żyją tęczowi histerycy, bo zgodnie z ich rozumowaniem powinno być przecież zupełnie odwrotnie
— wskazywali przedstawiciele „Milczącej Większości”.
Wolność słowa w wykonaniu Truskolaskiego
Odnieśli się również do wczorajszej zapowiedzi prezydenta Tadeusza Truskolaskiego złożenia zawiadomienia do prokuratury:
Bo przecież nie może być tak, że ktoś w jego prywatnym mieście śmie korzystać z konstytucyjnej wolności słowa. Dla przypomnienia – jest to ten sam prezydent, który tak gorąco bronił w ubiegłym roku prawa uczestników tzw. Marszu Równości do manifestowania swoich poglądów. Ażeby nie zrobiło się nazbyt poważnie, dodamy jeszcze, że jego zastępca Rafał Rudnicki jeszcze wczoraj zapierał się, że miasto nic nie może, ponieważ prywatna firma udostępniła przestrzeń reklamową za prywatne pieniądze, by po zapowiedzi prezydenckiego donosu przyklaskiwać świetnej inicjatywie włodarza miasta.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/514417-teczowi-aktywisci-probowali-zdjac-plakaty-anty-lgbt