Czy za sprawą ruchu LGBT dojdzie do tego, że już niedługo odbierze nam się prawo do posiadania choćby nawet najmniejszych wątpliwości wobec tego, co niesienie ze sobą tęczowa ideologia?
Na naszym portalu wielokrotnie ostrzegaliśmy przed tym, co ze światem naszych wartości ma zamiar zrobić ideologia LGBT. Widząc w jaki sposób przemieliła ona Zachód, tym bardziej zaskakuje, że ma ona tylu zwolenników. Cieszą więc takie głosy, jak ten socjologa Michała Łuczewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, który udzielił ciekawego wywiadu dla „Dziennika Gazeta Prawna”.
Ponieważ LGBT staje się religią, pojawią się pewne tabu – np. nie będzie można robić niektórych badań naukowych, bo będzie się narażonym na oskarżenia, że nie stoimy po stronie ofiar. I myślę, że liberalne elity dobrze czują, w którą to zmierza stronę
—powiedział w rozmowie z „DGP” Łuczewski.
CZYTAJ WIĘCEJ: O tych słowach jest dziś głośno! Socjolog w „DGP”: „LGBT to nowa religia. A nowym totemem może być teraz Margot”
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że liberalne elity doskonale wiedzą, w którą „to zmierza stronę”. Ofensywa tęczowej rewolucji nie jest przecież niczym nowym. Od ponad pół wieku pożera ona świat naszych wartości, wywracając do góry nogami znaczenie wielu pojęć. Nie mam także wątpliwości, że liberalne elity tej rewolucji kibicują. Dlaczego? Bo będą jej beneficjentami, tak jak to jest na Zachodzie, gdzie partie rzeczywiście konserwatywne od dawna nie są u władzy. Tu przecież nie o żadne prawa człowieka chodzi, a o wprowadzenie realnej cenzury, która odbierze nam możliwość zgłaszania choćby najmniejszych wątpliwości wobec postulatów, które siłą próbuje narzucić nam ruch LGBT. To liberalne elity już są, a w Polsce chcą być tymi, które będą dyktować o czym i w jaki sposób można dyskutować.
Przyznam, że z wielkim zdziwieniem obserwowałem dyskusję wokół tego, jak powinniśmy się zwracać do „Margot”. Panie Michale czy pani Małgorzato? Nie dziwi mnie, że to drugie rozwiązanie narzucają osoby z nią związane, ale że wielu dziennikarzy tak bezrozumnie podeszło do tej kwestii? Naprawdę nie mieli żadnych wątpliwości? Dlaczego tak łatwo przyszło im mówienie o Michale Sz. jako o kobiecie? Tylko dlatego, że ten tak się właśnie czuje? Czy mamy prawo oczekiwać, że o takich kwestiach będą rozstrzygać specjaliści? Czy raczej poddamy się osobistym odczuciom i emocjom? Przecież następstwa takiego stanu rzeczy są daleko idące. Czy tego nie widać? Czy jakbym obudził się pewnego dnia i stwierdził, że identyfikuję się jako osoba niebinarna, to czy każdy musiałby to uszanować? A jeżeli nie, to dlaczego? Ale nie moje roztrząsania są tu istotne, ale to, że de facto sprawa „Margot” pokazała, że takie pytania są niepożądane, że ci, którzy mówili o Michale Sz. byli określani mianem homofonów. Każda dyskusja na ten temat kończyła się oskarżeniami o nietolerancję, czy właśnie o homofobię czy transfobię.
Przykładów na to, jak działa poprawność polityczna mieliśmy ostatnio więcej. Po kolejnym absurdzie przychodził jeszcze większy absurd i nie dotyczyły one wyłącznie kwestii ruchu LGBT. Wspomnę tutaj chociażby decyzję firmy Knorr, która postanowiła zmienić nazwę „sosu cygańskiego” na inną ze względu na „dyskusję o rasizmie”. Z kolei firma L’Oreal wycofała z produktów przeznaczonych dla skóry słowo „wybielający”. Czy naprawdę chcemy, aby i w Polsce było podobnie? Bo przecież i ruch LGBT narzucił Zachodowi kajdany poprawności politycznej.
CZYTAJ TAKŻE: Czy mówilibyśmy do Krzysztofa „Małgorzato”, gdyby tego zażądał? A do Małgorzaty „Krzysztofie”? Ciekawy NASZ SONDAŻ
Na niebezpieczeństwo ograniczenia dyskusji zwrócił również uwagę wspomniany na początku Michał Łuczewski.
Wolałbym, żeby liberalne centrum broniło sfery wolnej debaty i autonomii uniwersytetów, a nie stawiało się po którejś ze stron. Bez tego pochłonie nas zaraz wojna wszystkich ze wszystkimi. W swojej pracy i życiu usiłuję wyjść poza schemat, który obecny jest w tym liście: my jesteśmy dobrzy i bohaterscy, wspieramy tych, którzy są bez skazy, a tamci są źli, homofobiczni itd. Choć ten list podpisali najwybitniejsi współcześni intelektualiści, wyczuwam w nim dużo nieświadomości
—powiedział socjolog.
Czy uda nam się obronić możliwość do prowadzenia wolnej debaty w Polsce? To z pewnością będzie wymagać wielkiego wysiłku, ale uważam, że sprawa nie jest jeszcze przegrana.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/514332-czy-odbiora-nam-nawet-prawo-do-posiadania-watpliwosci