„Jeśli zaobserwujesz takie objawy, własnym środkiem transportu pojedź do szpitala z oddziałem zakaźnym lub oddziałem obserwacyjno-zakaźnym. Jeśli nie możesz dotrzeć do szpitala własnym transportem, to lekarz POZ (w ramach teleporady) i stacja sanitarno-epidemiologiczna mają możliwość zlecenia dla Ciebie transportu sanitarnego” - zaobserwowałem, mogłem dotrzeć, wsiadłem do „własnego środka”, pojechałem i wróciłem bogatszy o… doświadczenie. Może komuś się na coś przyda, ale od początku.
Od tygodnia kaszlę. Trochę to uciążliwe, zwłaszcza w nocy. Wprawdzie temperatury nie mam, ale duszności owszem, pewnie się przeziębiłem - myślę. A jeżeli złapałem gdzieś tego „covida 19” i teraz rozsiewam…? Sprawdzam zatem w internecie, m.in. na stronie gov.pl, i czytam, co robić, „jeśli „zaobserwujesz”…
Dzwonię do Sanepidu. Numer zajęty lub nikt nie odbiera. Więc, zgodnie z pouczeniem, jadę „własnym transportem” do znalezionego w wykazie, pierwszego szpitala//laboratorium, rzekomo przeprowadzającego stosowne testy. Chodzę, szukam, pukam, dzwonię, wychodzi pani laborantka:
Owszem, możemy panu pobrać krew na obecność, ale najlepiej po dziesięciu dniach od kontaktu z osobą zarażoną. Kiedy miał pan kontakt…?
Nie wiem, czy miałem, kaszlę od tygodnia, dla pewności chciałem zrobić test…
— tłumaczę.
Aaa, to powinienem pan wymaz najlepiej zrobić, bo pan jest objawowy. Ale to nie u nas, my tego nie robimy. Powinien pan się udać tam, gdzie to robią, u nas nie. A najlepiej niech pan jedzie najpierw do sanepidu, tam panu powiedzą.
Jadę. Pani portierka, po moim wyjaśnieniu w jakiej sprawie:
Oo, proszę pana, tu nie ma wejścia, nikt nie jest wpuszczany na górę… Może pan zadzwonić, ale najlepiej jechać od razu do szpitala, tam powinni panu zrobić ten test.
Dzwonię, znów numer zajęty lub nikt nie odbiera. Pani portierka ze zrozumieniem:
Przykro mi, ja pana nie mogę wpuścić.
Jadę do drugiego szpitala, gdzie „tam też robią”. Pytam portiera, gdzie wykonywane są testy na koronawirusa. Pan odsyła mnie obok, do Izby Przyjęć. Idę, wchodzę, słyszę:
Gdzie pan wchodzi, tu jest strefa zamknięta, czytać pan nie umie?! Niech pan wyjdzie!
Ja:
Proszę mi tylko powiedzieć, gdzie mogę zrobić test na korona…
Pani zza szyby:
Pan spyta ochroniarzy na zewnątrz. Proszę wyjść!
Idę do ochroniarzy. Jeden z panów:
Niech pan zadzwoni pod ten numer…
Dzwonię przy nim. Kilka razy. Nikt nie odbiera. Mówię:
Nikt nie odbiera…
Drugi pan:
To proszę spróbować na ten numer…
— dyktuje z zeszytu. Próbuję. Odbiera pani. Tłumaczę o co chodzi, że suchy kaszel, że byłoby dobrze, gdybym zrobił test, żeby w razie jeśli…, nie rozsiewać”.
Pani:
Jak pan ma objawy to nie u nas. My objawowych nie robimy. My jesteśmy firmą prywatną, robimy na zlecenia. Ale jak pan objawowy to panu nie możemy wykonać
– powtarza.
To co mam zrobić?
— pytam bezradnie - a prywatnie u was mogę?
Prywatnie to kosztuje 518 złotych, ale mówiłam, że panu nie zrobimy, bo pan mówi, że ma już objawy, a z objawami nie robimy… Nie wiem, co panu poradzić, pan się gdzieś jeszcze spyta…
Rezygnuję. Pewnie przeziębiłem się w samolocie, gorąco było, miałem otwarty nawiew. Tylko tak dla pewności, żeby ewentualnie innych nie zarażać, chciałem… Mam nadzieję, że nie zarażam.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/513735-na-koronawirusa-trzeba-miec-zdrowie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.