Dziś każdy z nas z niepokojem śledzi doniesienia o kolejnej fali koronawirusa. Wiemy już, że dopóki nie powstanie szczepionka lub lek na COVID, nie będziemy czuć się w pełni bezpiecznie. Dlatego każda wiadomość o postępie medycyny w tym kierunku budzi naszą nadzieję.
Jednocześnie jednak bagatelizujemy istnienie innych – czasem nawet bardziej śmiertelnych – chorób i wirusów. Należy do nich m. in. wirus HCV (hepatitis C) wywołujący wirusowe zapalenie wątroby typu C (WZW typu C).
Łatwo go zlekceważyć, gdyż zwykle przebiega bezobjawowo: przez nawet 20-30 lat nie dając charakterystycznych symptomów, a w konsekwencji prowadząc do marskości czy raka wątroby. Według WHO na świecie żyje ok. 70 mln z przewlekłym HCV. W Polsce liczba ta szacowana jest na 150 tys. osób, z czego aż 80 proc. nie jest świadoma swojej choroby, powodując dalsze zakażenia.
Wirusem można się zakazić przez krew, gdy dochodzi do naruszenia ciągłości tkanek. Dzieje się tak głównie przy zabiegach medycznych i pozamedycznych, stomatologicznych, transfuzji krwi, zabiegach kosmetycznych, fryzjerskich, manicure, tatuażu, czy medycy estetycznej. Na zakażenie są najbardziej narażone osoby, które m. in. były wielokrotnie hospitalizowane, używały lub używają narkotyków, pracują w ośrodkach medycznych, przechodziły transfuzje krwi. Jednak tak szerokie spektrum możliwości powinno uświadomić każdemu, że miał w życiu niejedną okazję, aby zostać zakażony i powinien to sprawdzić!
Jeśli Światowa Organizacja Zdrowia w 2016 roku uznała Wirusowe Zapalenie Wątroby jako jedno z największych zagrożeń i postawiła je na równi z malarią czy HIV – to jest to poważny problem. WHO i przedstawiciele 200 krajów – w tym także Polski – podpisali wspólną deklarację o staraniach wyeliminowania tej choroby do 2030 roku. Jednak widząc tak powolne wykrywanie WZW C w społeczeństwie, mam ogromne obawy, czy uda nam się sprostać tym planom
— mówi Barbara Pepke, Prezes Fundacji Gwiazda Nadziei, Lider Koalicji Hepatologicznej.
Bardzo istotny jest fakt, że przy tym wirusie polskie społeczeństwo ma dostęp do w pełni refundowanej terapii lekowej, która w krótkim czasie prowadzi do całkowitego wyleczenia. Przełom w terapii WZW C osiągnięto w 2016 r. po wprowadzeniu do praktyki klinicznej leków z tzw. grupy DAA (Direct Acting Antivirals) – czyli leków działających bezpośrednio na wirusa HCV. To leki o blisko 100 procentowej skuteczności, bezpieczne dla pacjenta i przede wszystkich krótkie, bo trwające głównie 8 tygodni.
Refundacja tej terapii jest niewątpliwie sukcesem polskiego rządu, a korzyścią polskiego społeczeństwa. Aby jednak w pełni odtrąbić sukces trzeba jeszcze skłonić Polaków… aby zechcieli przebadać się: wykonując prosty test z krwi. Potrzebne są wszelkie akcje edukacyjne uświadamiające Polakom wagę testowania. Zanim jednak ta wiedza stanie się powszechna, najlepszym rozwiązaniem byłyby testy przesiewowe pozwalające wyłowić spośród nas chorych. To gwarancja, że informacja o zakażeniu pojawi się na tyle wcześnie, że można je wyleczyć.
Najbardziej wstrząsające są te sytuacje – a jest ich aż 15 procent - w których pacjent o wirusie dowiaduje się mając już marskość wątroby lub raka wątroby. To bardzo późno. Najczęściej za późno. Nie chcemy patrzeć na te niepotrzebne zgony! Możemy wykryć to zakażenie dużo wcześniej, wykonując bardzo szybki test i uratować te osoby, zmienić ich życie, ich los!
— wyjaśnia Barbara Pepke.
Czyż nie jest paradoksem fakt, że podczas gdy dysponujemy doskonałą terapią, jedynym problemem jest nieświadomość Polaków i brak chęci do testowania się. Zadajmy sobie pytanie: czy gdybyśmy dziś mieli od ręki darmowy i dobry lek na koronawirusa, czy także zwlekalibyśmy ze sprawdzeniem czy jesteśmy zarażeni, a jeśli tak: z leczeniem?
Cała rozmowa:
xyz/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/513700-jest-lek-na-wirusa-zrob-test-skorzystaj-z-terapii-aby-zyc