Pani Margaret Ohia w 2013 roku na stypendium w UC Berkley w Kalifornii badała „rasizm w języku polskim” i stwierdziła, że Julian Tuwim był rasistą, a jego wierszyk „Murzynek Bambo” to „słodki obrazek” nafaszerowany stereotypami: czarnoskóry to ten gorszy, który nie chce się kąpać, jest brudny, niegrzeczny i nie chodzi do szkoły.
CZYTAJ WIĘCEJ: Słowo „Murzyn” nagle stało się obraźliwe?! Burza po opinii naukowca z Rady Języka Polskiego PAN. „Tresura poprawnościowa”
Ostatecznie z teorią pani Ohia rozprawił się prof. Antoni Sułek, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, dowodząc, że jest to wręcz ANTYRASISTOWSKI utwór, bowiem z wierszyka Tuwima dzieci mogą się nauczyć, że na świecie żyją nie tylko ludzie biali, ale i czarni, mieszkający w krainie, która się nazywa Afryka, i że świat nie kończy się na ich wsi, miasteczku, okolicy i kraju. Dzieci, które mają czarną skórę i mieszkają w dalekiej Afryce, są takie same jak dzieci w Polsce: chodzą do szkoły, uczą się z książek, nie lubią pić mleka, nie chcą się kąpać, nie słuchają rodziców, są psotne i zwinne, a czarnoskóre matki kochają swe dzieci tak samo jak inne. Bambo nie chce „iść do kąpieli” nie dlatego, że woli być „brudnym”, ale dlatego, że nie chce stać się białym, chce pozostać sobą. Poza tym pilnie się uczy i chodzi do szkoły, a po lekcjach nie włóczy się, ale „do domu wraca”. I na koniec przyjazne westchnienie: „Szkoda, że Bambo czarny, wesoły nie chodzi razem z nami do szkoły”.
Murzynek Bambo jest dorosły i…
Ale Murzynek Bambo już dawno dorósł i oto po siedmiu latach od „odkrywczych” badań pani Margaret Ohia narodził się problem, jak dziś powinno się o nim mówić, bo słowo „Murzyn” zaczęło budzić kontrowersje, co wyłożył w swoim liście do Rady Języka Polskiego zatroskany obywatel:
„Od pewnego czasu jestem nagminnie atakowany (głównie w Internecie) za to, iż uważam, że słowo Murzyn nie ma pejoratywnego znaczenia. Grono głównie obcokrajowców mieszkających w Polsce rozpoczęło specjalną akcję w sieci pod hasztagiem #dontcallmemurzyn, która ma na celu napiętnowywanie oraz wywieranie presji na Polaków, którzy tak jak ja uważają, że to słowo nie jest obrazliwe (…)”.
Rada Języka Polskiego poprosiła o opinię dr. hab. Marka Łazińskiego, profesora Uniwersytetu Warszawskiego, a ten napisał m. in co następuje:
„(…)słowo Murzyn było niegdyś neutralne, a w każdym razie najlepsze z możliwych, można znaleźć bez trudu neutralne i pozytywne konteksty tego rzeczownika, a osoby, które używały go w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych, nie mają w żadnym razie powodu do wyrzutów sumienia (…)Dziś słowo Murzyn jest nie tylko obarczone złymi skojarzeniami, jest już archaiczne” (…)Nasi sąsiedzi o czarnej skórze wolą być nazywani ze względu na konkretną narodowość (np. Senegalczyk, Nigeryjczyk), wolą być Afrykanami, czarnoskórymi, ciemnoskórymi lub po prostu czarnymi (choć jeszcze kilkadziesiąt lat temu konotacje przymiotnika czarny w odniesieniu do człowieka czarnoskórego były gorsze niż rzeczownika Murzyn)
Czarnoskóry aktywista pro-life dr Bawer Aondo-Akaa widać nie jest sąsiadem dr. Łazińskiego i ewentualną decyzję RJP w tej sprawie zgodnie z rekomendacją językoznawcy z góry uznał za „kuriozalną”, opatrując w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” następującym komentarzem:
„Myślę, że ‘Rada Języka Polskiego’ podejmując tę kuriozalną ideologiczną decyzję, o tym iż słowo Murzyn jest słowem od dzisiaj podobno „obraźliwym”, zachowała się absurdalnie. W historii naszej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polski, nie było niewolnictwa w takim kształcie jaki miał miejsce w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, Wielkiej Brytanii czy Francji”.
Wprawdzie dr Łaziński zauważa w swojej opinii, iż „osoby przyzwyczajone do języka sprzed lat będą dalej używać słowa Murzyn w rozmowach prywatnych w przekonaniu, że słowo to jest neutralne” i nawet dodaje, gwoli naukowej rzetelności, iż taką opinię podziela część językoznawców, jednak rekomenduje, by nie używać go w komunikacji publicznej, mediach, administracji, i szkole.
Czytasz „W pustyni i puszczy”? Wyrośniesz na rasistę
Rasistowskie jest „Przeminęło z wiatrem”, „Jądro ciemności” Conrada czy wreszcie w „W pustyni i puszczy” a w przypadku tej ostatniej pozycji pojawiły się nawet żądania, by wycofać ją z listy lektur szkolnych. Przeciwko używanemu od dawna określeniu „moralność Kalego” zaprotestował poseł Krzysztof Śmiszek, uważając je za rasistowskie. Rasistowski jest także cytat, od dawna stosowany w potocznym języku „ Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”, używany w stosunku do osoby, która została wykorzystana i odprawiona, gdy przestała być potrzebna, pochodzący z dzieła „Sprzysiężenie Fieska z Genui” Fryderyka Schillera, jednego z największych niemieckich poetów. Tak oto dokonuje się rewizji dzieł należących do kanonu światowej i polskiej literatury w imię dyktatorskiej zasady politycznej „poprawności”.
Warto posiadać umiejętność odróżniania tego, co jest wynikiem historycznych okoliczności i panujących kiedyś poglądów, zawartych w dziełach, którym trudno jest odmówić wartości literackich i które na zawsze będą częścią naszego dziedzictwa kulturowego od poglądów i zachowań dzisiaj nie akceptowanych i nie pochwalanych, czyli rzeczywistych przejawów rasizmu, które jednak są w naszym kraju „jednostkowymi incydentami”, jak twierdzi dr Bawera Aondo-Akka :
„Oczywiście, że w Polsce nie panuje rasizm. Zdarzają się pojedyncze przypadki rasistowskich czy szowinistycznych sytuacji, ale nie wolno takich jednostkowych incydentów przeciągać na cały 40-milionowy naród, jakim jest Polska. To jest absurdalne, kuriozalne i po prostu niesprawiedliwe”
Dyktatura to nie tylko autorytarne rządy nie liczące się ze zdaniem i potrzebami obywateli, to także próba narzucenia nam co mamy myśleć i jak te myśli wyrażać, co jest poprawne, a co nie i wywołanie w nas poczucia winy, że chcemy naszym dzieciom wpajać „rasistowskie” poglądy, czytając im do snu „Murzynka Bambo” czy też zachęcając do lektury „W pustyni i puszczy”.
Juliusz Słowacki, pisząc w Beniowskim, iż chodzi mu o to „aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa” przestrzegał przed wędzidłem, mogącym nasz język krępować. Teraz usiłuje się używać języka jako wędzidła, by nasza głowa myślała zgodnie z polityczną „poprawnością”, a nie rozumem, wiedzą, doświadczeniem i szacunkiem dla innych, w porozumiewaniu z którymi język jest narzędziem. Gdy pozwolimy, by wędzidło krępowało nasz język, wkrótce zacznie także cenzurować nasze myśli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/513270-jak-na-jezyk-gietki-chce-sie-nalozyc-wedzidlo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.