„Moja cenzura jest lepsza niż twoja“. To chyba najlepszy komentarz, jaki spotkałem w portalach społecznościowych na temat dyskusji wokół Radia Nowy Świat.
Radio, które stworzyli „męczennicy wolności słowa” z Trójki, to znaczy dziennikarze, którzy rzekomo byli tam represjonowani, właśnie wyrzucili swojego prezesa Piotra Jedlińskiego, ponieważ w duchu nowej mowy nie chciał korzystać z zaimka żeńskoosobowego w stosunku do mężczyzny. Chodzi oczywiście o Szymona Sz., identyfikującego się jak „Margot”, który żąda używania w jego przypadku zaimka niemęskoosobowego, choć, uwaga, nie czuje się on koniecznie kobietą.
Były już prezes radia Jedliński spróbował w pewnym momencie nawet bronić swojej dziennikarskiej i ludzkiej wolności i opisywał tego człowieka tak jak go widzi.
To jednak nie pomogło, a nawet wzmocniło presje atakującego go lobby LGBT. Nie pomogła również „samokrytyka”, którą Jedliński próbował wyzwolić się z tej presji. Była ona zbyt mocna, koledzy się zdystansowali, a on musiał zostać wyrzucony. Teraz jest zbyt łatwo puentować całą sytuację. Przecież ludzie, którzy kilka miesięcy temu prezentowali siebie jako wojowników za wolność mediów, teraz nagle rezygnują ze swojej „walki” i to w sposób bardzo smutny.
Można na ten temat żartować i robią to internauci. Żart z początku tego tekstu, w którym tkwi aluzja do słynnej piosenki Kazika, będącej iskrą zapalną „skandalu” w Trójce, jest trafiony w dziesiątkę. Używam słowa skandal w cudzysłowie, bo dziś chyba jest jasne, że cała ta sprawa była zabiegiem marketingowim, mającym na celu pomóc powstającej właśnie nowej rozgłośni internetowej.
Cała ta sprawa ma jednak również inny wymiar i jest ona, myślę, że nie przesadzam kiedy to pisze, po prostu przerażająca. I to dla wszystkich ludzi zainteresowanych wolnością mediów i umysłu. Nawet, jeśli nie są oni słuchaczami Nowego Świata.
Co jest przerażające? Przede wszystkim łatwość, z którą ludzie skupieni wokół tego radia zgodzili się na odgrywanie swoich ról pod dyktando reżysera. Zaśpiewali, jak im zagrano, a przy tym zrezygnowali ze swoich zasad lub zamaskowali rezygnację tzw. „wyższymi celami” (przynajmniej niektórzy z nich).
Wszystko to mówi nam, że wpływ pewnych grup w polskim społeczeństwie jest silniejszy, niż mogło nam się wydawać. Co więcej, organizacje te, które mają tak wielki wpływ (również finansowy) na innych, z łatwością mogą ich szantażować.
Dyktatura nowego języka to na Zachodzie od wieków znany fenomen. Doświadczył go m. in. znany intelektualista Jordan Peterson, który z powodu odrzucenia nowomowy spotkał się z poważnymi problemami w swojej pracy akademickiej.
Jako Chorwat mieszkający w Polsce muszę przyznać, że nie oczekiwałem, że ta dyktatura tak wyraźnie pokaże tutaj swoją twarz. To dość przykre obserwować, jak łatwo pozwalają na nią ludzie, z którymi dotąd się nie zgadzałem, ale miałem do nich duży szacunek. Choćby Wojciech Mann, który miał więcej odwagi do walki przeciwko komunistycznemu totalitaryzmowi niż ideologii LGBT. Jak mówię, to przykre obserwować z jaką łatwością ludzie kapitulują.
Jednak cała ta sytuacja jest dla nas bardzo ważna z tego powodu, ponieważ pokazuje co jest w grze w rozgrywanej na naszych oczach wojnie kulturowej. Na stole leżą nasza wolność, zdrowy rozsądek, tożsamość… Wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/513032-przyklad-nowego-swiata-mowio-co-sie-gra-w-wojnie-kulturowej