Tak jak w pozostałych krajach, w których konwencja została wprowadzona, przemoc w Chorwacji wcale nie spadła, wręcz przeciwnie. Z drugiej strony konwencja stanowi teraz legalny punkt zaczepienia dla lewicowych stowarzyszeń w jeszcze bardziej agresywnym narzucaniu i rozpowszechnianiu ich ideologii
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Kristina Pavlović, koordynatorka inicjatywy obywatelskiej „Prawda o Stambulskiej”, która próbowała zablokować ratyfikację konwencji stambulskiej w Chorwacji.
wPolityce.pl: Była Pani jedną z przewodniczących inicjatywy obywatelskiej „Prawda o Stambulskiej“ która próbowała zablokować ratyfikację konwencji stambulskiej w Chorwacji. Jakie są główne zarzuty chorwackiej inicjatywy wobec konwencji?
Kristina Pavlović: Nasze zarzuty są bardzo podobne do tych, które mają wszyscy krytycy konwencji w innych państwach, między nimi i ci z Polski. Pod pretekstem walki przeciwko przemocy nad kobietami, Konwencja przywołuje termin „płci kulturowo-społecznej“ jako konstruktu społecznego, oddzielonego od płci biologicznej. W taki sposób promuje się ideologia gender, którą potem narzuca się szkołom i przedszkolom, obserwuje się ją w zapisach prawnym, w życiu publicznym i mediach. Konwencja dąży do zmian w kulturze, zwyczajach, wierze i tradycji państwa, do zmian, które mają wzmocnić tę nienaukową i szkodliwą ideologię. Celem konwencji jest transformacja całego systemu wartości tego społeczeństwa.
Kiedy parlament chorwacki w 2017 r. ogłosił ratyfikację konwencji, zdecydowaliśmy wyjść z naszą inicjatywą. Zorganizowaliśmy kilkaset paneli w całym kraju. W wiosnę 2018 r. we współpracy z innymi popierającymi nas stowarzyszeniami i partiami, zorganizowaliśmy w Zagrzebiu i Splicie demonstracje przeciwko niej, w których wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób.
Pomimo tak silnych protestów, Sabor w 2018 r. ratyfikował konwencję, po czym zdecydowaliśmy się rozpocząć zabieranie podpisów pod petycją przeciwko niej. W petycji zażądaliśmy rozpisania referendum, w którym mogłaby ona zostać odrzucona.
Co stało się potem?
Po pierwsze, muszę powiedzieć, że Chorwacja ma katastrofalne warunki dla takich inicjatyw obywatelskich. Mają one tylko dwa tygodnie na zabranie wystarczającej liczby podpisów, potrzebnych do rozpisania referendum (10 procent wszystkich zarejestrowanych wyborców, w przypadku Chorwacji ok. 370.000 ludzi, przyp. aut.). Przed zebraniem podpisów organizator musi dostać pozwolenie na każde miejsce, w którym będą one zbierane oraz musi z góry za nie zapłacić.
Mimo tych obostrzeń, w maju 2018 r. udało nam się zebrać więcej niż przewidziana w prawie liczba podpisów (prawie 400.000) i miesiąc później przekazaliśmy je do Saboru. Podpisy trafiły później na „kontrolę“ którą przeprowadziła firma zaangażowana przez rząd chorwacki. Firma stwierdziła, że duża część podpisów nie jest możliwa do odczytania, a w związku z tym nie udało się inicjatywie zebrać wystarczającej ich liczby. Napisaliśmy podanie o zweryfikowanie procesu sprawdzania podpisów i zażądaliśmy, aby niektórzy z naszych przedstawicieli byli przy tym obecni, jednak rząd premiera Andreja Plenkovicia odrzucił naszą prośbę. Szukaliśmy poparcia Trybunału Konstytucyjnego, ale ta instytucja okazała się kompletnie stronniczą i stanęła po stronie rządu. Firma, która kontrolowała podpisy zniszczyła swoją ewidencję, tak że możliwość weryfikacji jest już w tej chwili niemożliwa.
I co teraz?
Z taką ustawą o referendum jaką mamy teraz w Chorwacji oraz z takim układem polityczno-prawnym, który wciąż jest u władzy, myślę, że nie ma sensu próbować jeszcze raz zbierać podpisy za referendum. Jeszcze jednym faktorem jest rozczarowanie ludzi z powodu wykradzionych nam podpisów.
Mimo tego układy w polityce i społeczeństwie szybko się zmieniają. Czekamy na nowe możliwości do dalszej walki. A my jesteśmy na nią gotowi.
Według waszych obserwacji, jakie są dotychczasowe konsekwencje ratyfikacji konwencji?
Tak jak w pozostałych krajach, w których Konwencja została wprowadzona o wiele wcześniej, przemoc w Chorwacji wcale nie spadła, wręcz przeciwnie, w ciągu ostatnich dwóch lat mamy do czynienia z częstszymi przypadkami przemocy. Już wcześniej ostrzegaliśmy, że nie potrzebujemy konwencji stambulskiej do zwalczania przemocy, ale konsekwentnego wdrażania i możliwego ulepszania prawa chorwackiego.
Z drugiej strony konwencja stambulska stanowi teraz legalny punkt zaczepienia dla lewicowych stowarzyszeń w jeszcze bardziej agresywnym narzucaniu i rozpowszechnianiu ich ideologii. Przeprowadzają one projekty skierowane do dzieci i młodzieży o tzw. „stereotypach płci“, do przedszkoli wprowadza się książeczki o „tęczowych rodzinach“ itd. Mamy z mężem czworo dzieci i jako rodzice musimy być niezwykle uważni na to, co proponuje się im w szkołach. Konsekwencją konwencji jest również to, że od niedawna w Chorwacji możliwe jest przyjmowanie dzieci w rodziny zastępcze przez pary homoseksualne, a to tylko krok od przyjęcia prawa zezwalającego im na adopcję.
Przyjmuje się takie rozwiązania mimo ważnego faktu, że naród chorwacki w referendum w 2013 roku konstytucyjnie zdefiniował małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety.
Jak komentuje Pani fakt, że po tym jak Węgry i Słowacja rozpoczęły proces odrzucenia konwencji, ten sam krok podjęła teraz Polska? Czy te akty mogą stać się motywacją do podjęcia podobnej inicjatywy w Chorwacji?
Węgry, Słowacja i Polska są świetlanymi przykładami, że możliwe jest przeciwstawić się tego rodzaju polityce posłuszeństwa. Państwa prowadzące suwerenną politykę nie tylko dostrzegły daremność i szkodliwość konwencji stambulskiej, ale także pokazały, że możliwy jest wzrost gospodarczy, a co za tym idzie, wzrost liczby urodzeń. W tym sensie wiązaliśmy duże nadzieje z ostatnimi wyborami parlamentarnymi, ale niestety Chorwacja przegapiła tę okazję. Do wyborów wyszło mniej wyborców niż można było oczekiwać, a ci, którzy oddali swój głos uwierzyli w propagandę dotychczasowych centrowych sił quasi-demokratycznego rządu, dając wiarę hasłom podkreślającym, że w tej sytuacji najważniejsze jest „bezpieczeństwo“ i „stabilizacja“. Boję się, że taka polityka „bezpiecznie i stabilnie“ będzie nas dalej prowadzić do wymierania i utraty tożsamości oraz wartości chrześcijańskich i rodzinnych, które charakteryzują naród chorwacki. Chociaż jako naród przeszliśmy przez różne przeciwności i pokusy i wierzę, że będziemy wiedzieć i umieć nadal walczyć o to, co jest ważne dla nas, naszych dzieci i naszej przyszłości.
Jest nam niezwykle miło z powodu wydarzeń w Polsce, ponieważ stanowią one dla nas wielką inspirację. Dla wielu Chorwatów, św. Jan Paweł II jest wielkim patronem i naszą miłością, a Polacy wzorem w byciu konsekwentnym i wiernym wierze katolickiej i Kościołowi. Nie dajcie się, wytrwajcie w swojej walce, to niezwykle ważne dla nas i dla całej Europy w tych trudnych czasach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/511382-to-co-sie-dzieje-w-polsce-jest-dla-nas-wielka-inspiracja