Jeszcze jeden ciężki dzień dla świata, który wciąż walczy z Covid-19. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ujawniła, że przedwczorajszy dzień był nowym, smutnym rekordem pod względem liczby zgonów w ciągu doby od kwietnia.
W ciągu 24 godzin zmarło 9753 osób, co stanowi największą jak do tej pory liczbę zmarłych od 30 kwietnia, kiedy zanotowana liczba wyniosła wtedy 9737 osób. Nowych przypadków zakażeń na świecie także było najwięcej, bo 284.196. Największy wzrost zanotowano w Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Indiach i Afryce Południowej.
Liczby mówią same za siebie. Jesteśmy świadkami nowego wzrostu zakażeń na świecie. W Stanach już czwarty dzień z rzędu zanotowano 1000 zgonów. W Indiach zmarło 757 ludzi w ciągu 24 godzin, ale oczekuje się, że szczyt epidemii jest dopiero przed tym krajem, chociaż zajmuje ono trzecie miejsce na świecie co do liczby zarażonych (1,3 mil.). Sytuacja w Europie jest również niepokojąca. W Hiszpanii mamy do czynienia z nowym wzrostem zakażeń. Po względnie spokojnym czerwcu, liczba zarażonych w tym miesiącu znowu wzrosła, a w czwartek zanotowano 2615 przypadków. Najwyższa liczba nowych zakażeń dotyczy Katalonii, gdzie znowu wprowadzono lockdown.
Również we Francji drugi dzień z rzędu przekroczona została liczba 1000 przypadków zakażeń, a w Niemczech po nagłym wzroście zachorowań zanotowano aż 800 nowozarażonych w ciągu doby.
Na poziomie globalnym większość nowych przypadków nie jest konsekwencją odnawiania się epidemii, jednak niektórzy zadają sobie pytanie, czy mamy do czynienia z drugą falą epidemii koronawirusa?
W niektórych państwach zapewne tak. Należy do nich Hiszpania, gdzie urzędnicy instytucji zdrowotnych ogłosili oficjalnie, że to co się dzieje można nazwać drugą falą epidemii. Premier Saksonii w Niemczech Michael Kretschmer także mówi o drugiej fali, która już zaczęła zbierać w kraju swoje żniwo.
Jakie są tego powody?
Przed nami okres, kiedy będziemy konfrontowani z wieloma teoriami na ten temat.
Jedna z najczęściej powtarzanych, a wydaje się, że i najrozsądniejszych tłumaczy, że wzrost zachorowań jest konsekwencją bardziej swobodnego podejścia do dystansu społecznego i zniesienia ograniczeń związanych z lockdownem.
Lato przyniosło ze sobą rozluźnienie i ciężko jest przestrzegać dystansu między sobą. Ogniskami epidemii w Hiszpanii okazały się kluby nocne i plaże i z tego powodu niektóre z nich zostały zamknięte.
Pracownicy służby zdrowia w Niemczech informują, że należy bardziej szczegółowo analizować przyczyny nowego wzrostu zachorowań. Jedną z nich, jak mówią, są sami mieszkańcy kraju, którzy wracają z letnich urlopów w południowej Europie już zakażeni. Jak by nie patrzeć to jasne, że walka z epidemią wcale nie jest bliska końca. Wiele państw znowu zdecydowało się wzmocnić miary bezpieczeństwa a rządy ostrzegają na konieczność przestrzegania już przyjętych ustaleń.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/510936-czy-jestesmy-swiadkami-drugiej-fali-koronawirusa