Miła odmiana. „Gazeta Wyborcza” idzie w sukurs działaniom rządu w celu przywrócenia w szkołach lekcji języka łacińskiego

Na łamach „Gazety Wyborczej” Natalia Waloch wylicza, dlaczego dokonywane przez rząd przywrócenie w szkołach lekcji łaciny zasługuje na poparcie. „Jeśli powtarzamy, że bogactwem naszych dzieci mają być języki obce, to uczmy je łaciny” - napisała Waloch.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Łacina z kulturą antyczną wracają do szkół. Łacina organizuje umysł i jest przydana nie tylko dla prawników i lekarzy

Zacznijmy od tego, że nie jest to pomysł PiS, ale wieloletnia idea środowiska naukowego. Już prawie dekadę temu uczeni zwracali uwagę ministrze Katarzynie Hall, że należałoby powrócić do łaciny – wraz z kulturą antyczną, filaru naszej cywilizacji. Petycję podpisało 130 przedstawicieli polskiej nauki, w tym naukowcy zajmujący się dziedzinami technicznymi i medycyną

— stwierdziła Waloch, co nie zmienia faktu, że dopiero rząd Zjednoczonej Prawicy pochylił się nad tym problemem.

Łacina królową wszystkich języków

Przebicie się umysłem przez specyficzną, złożoną gramatykę łacińską ułatwia naukę wszelkich języków

— przekonuje Waloch, która studiowała arabistykę.

Jeśli powtarzamy, że bogactwem naszych dzieci mają być języki obce, to uczmy je łaciny

— apelowała.

Łacina poprawia umiejętności uczniów. Badania szwajcarskie pokazały, że uczący się jej mają lepsze wyniki w matematyce, biologii i chemii niż ich rówieśnicy, którzy uczą się tylko języków nowożytnych. A badania w Wielkiej Brytanii na osobach, które w szkole miały kontakt z łaciną, pokazały, że aż 47 proc. kadry menedżerskiej uznało, że ta wiedza przydaje się w pracy

— wyliczała.

Ale też nie mam wątpliwości, że naszemu ministerstwu trzeba będzie patrzeć na ręce. Pomysł, że wybierając łacinę, uczeń automatycznie rezygnuje z nauki muzyki czy plastyki, jest bezsensowny. Solidnie średnio wykształcony człowiek nie może rezygnować z żadnej z tych dziedzin

— oceniła.

aw/Gazeta Wyborcza