Jestem zdruzgotany decyzjami katowickiego sądu rejonowego ws. 4-letniej Ines, która ma zostać przekazana ojcu z Belgii - podkreślił w rozmowie z PAP wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Ta sprawa uczy, że potrzebna jest pilna reforma sądownictwa rodzinnego w Polsce - stwierdził.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co dalej z 4-latką, która ma być przekazana ojcu z Belgii? Wójcik: Minister Ziobro złożył skargę nadzwyczajną do SN w tej sprawie
Interwencja ministra sprawiedliwości
W sprawę 4-letniej Ines, która ma zostać zabrana babci i przekazana ojcu z Belgii, zaangażował się minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. W piątek skierował on skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego dotyczącą prawomocnego postanowienia Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 15 czerwca 2018 r. w sprawie wydania dziecka ojcu zamieszkałemu w Belgii.
Wiceminister Wójcik, dziękując prokuratorowi generalnemu za skierowanie skargi, zwrócił uwagę, że w sprawach, które dotyczą konwencji haskiej, czyli w sprawach transgranicznych, to jest drugi tego rodzaju wniosek.
Dziewczynka urodziła się w Polsce. Niedługo po narodzinach jej matka wyjechała z nią do Belgii, gdzie mieszkał jej partner i ojciec dziecka. Para rozstała się, kiedy dziewczynka miała rok. Kobieta zabrała córkę i wyjechała z nią do Polski. Wówczas między rodzicami rozpoczęła się sądowa batalia o dziecko. W listopadzie ub. roku przebywająca w Polsce matka dziewczynki nagle zmarła. Dzień wcześniej sąd belgijski przyznał wyłączną opiekę rodzicielską ojcu. Opiekę nad dzieckiem przejęła jednak babcia dziecka i tak jest do tej pory.
Kluczowe w sprawie Ines jest orzeczenie sądu w Brukseli z 21 listopada 2017 r., który wydał nakaz natychmiastowego powrotu dziecka do Belgii. Na jego podstawie w styczniu 2018 r. katowicki sąd nakazał matce wydanie córki. Postanowienie to uprawomocniło się w połowie czerwca tego samego roku – apelację matki i prokuratora oddalił Sąd Okręgowy w Katowicach. Późniejszy wniosek babci dziecka, o ustanowienie jej dla dziewczynki rodziną zastępczą, został odrzucony przez katowicki sąd w listopadzie 2019 r. z uwagi na brak jurysdykcji krajowej, tamto postanowienie nie jest prawomocne.
W ocenie Wójcika okoliczności, w jakich wydano w listopadzie ub. roku belgijskie orzeczenie, są zastanawiające.
Pamiętajmy, że matka nie wiedziała w ogóle, że toczy się postępowanie o to, żeby jej odebrać pełnię praw rodzicielskich. Podano zły adres jej zamieszkania. Dziś sprawę tę bada prokuratura. Jest pytanie, czy ktoś celowo podał fałszywe miejsce pobytu matki, która dawno była w Polsce. Dzień po pozbawieniu jej pełni praw rodzicielskich do dziecka, matka zmarła – 39-letnia kobieta
— wskazał.
Wiceminister akcentował, że naczelną zasadą w tego typu sprawach jest dobro dziecka. Jak mówił, 4-latka przez trzy lata wychowywała się w określonym środowisku i ma określoną tożsamość. Ines nie zna języka ojca, a ten nie zna języka dziecka.
Rozpacz dziecka
Dwukrotnie było praktycznie niemożliwe przymusowe odebranie dziecka, bo tak płakało, że nie dało się go oderwać od babci. Obywatel belgijski, wspierany mocno przez rząd Belgii, jak również przez ambasadę Belgii, za wszelką cenę próbuje jednak je odebrać
— podkreślił Wójcik. Do dwóch bezskutecznych prób odebrania dziewczynki polskiej rodzinie doszło w ubiegłym tygodniu.
Zdaniem wiceministra każdy, kto był świadkiem tych wydarzeń, wie, że był to dla dziewczynki ogromny dramat.
Powiedziałem także w rozmowie z wicepremierem Belgii Koenem Geensem, że tak być nie może. Psychika i dobro dziecka są ważniejsze niż jakiekolwiek orzeczenie. Takie mamy prawo w Polsce i to prawo będziemy w Polsce stosowali
— zaznaczył.
W tej sprawie - relacjonował Wójcik - mieliśmy właściwie wszystko, także Europejski Nakaz Aresztowania.
Belgowie chcieli, żeby aresztowano babcię i przewieziono ją na terytorium Belgii. Polska się na to nie zgodziła, ani prokuratura, ani Sąd Okręgowy w Warszawie. Bardzo dziękuję za to sędziom. Nie wydano naszego obywatela
— wyjaśnił.
Tu jednak widzę, że za wszelką cenę próbuje się wydać dziecko. I to w sposób, z którym pierwszy raz się spotykam
— przyznał. Wiceminister odniósł się m.in. do piątkowej decyzji Sądu Rejonowego w Katowicach w sprawie odebrania dziewczynki babci i wydania jej ojcu. Sąd ten oddalił wnioski prokuratury i Rzecznika Praw Dziecka, w których domagano się m.in. zawieszenia postępowania.
Nawiązując do wniesionej przez prokuratora generalnego skargi nadzwyczajnej, Wójcik zaznaczył, że ważną rzeczą jest wniosek o wstrzymanie wykonania postanowienia o przymusowym przekazaniu dziecka.
Ten wniosek będzie już rozstrzygał Sąd Okręgowy w Katowicach, a nie rejonowy. Mam nadzieję, że sędziowie podejdą do tego w sposób nieco szerszy
— dodał.
Wójcik: Jest potrzebna pilna reforma
Wójcik podkreślił jednocześnie, że jest zdruzgotany orzeczeniami katowickiego sądu rejonowego.
Ta sprawa uczy jednego – jest potrzebna natychmiastowa, pilna reforma sądownictwa rodzinnego w Polsce
— ocenił.
Jego zdaniem każdy w Polsce, który zajmuje się tą tematyką, wie, że sądownictwo rodzinne „kuleje”. Jak tłumaczył, tymi sprawami powinni zajmować się ludzie, którzy mają ogromną empatię, doświadczenie i wiedzę oraz przeszli określone przeszkolenie.
To są najtrudniejsze sprawy. Sędzia decyduje o życiu człowieka i o jego losie
— zauważył.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/506727-wiceminister-wojcik-jestem-zdruzgotany-decyzjami-sadu