Obecnie prokuratura oczekuje na opinię z zakresu badań toksykologicznych, która będzie istotna dla oceny kwestii odpowiedzialności karnej kierowcy - powiedziała w piątek rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr. Dodała, że opinia ta powinna wpłynąć do prokuratury za około 2-3 godziny.
CZYTAJ TAKŻE:
Śledztwo ws. wypadku autokaru
W piątek rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr poinformowała PAP, że prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wypadku autobusowego, do którego doszło w czwartek na Moście Grota-Roweckiego. Śledztwo dotyczy sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem jest śmierć człowieka.
Jest to czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 12
— podkreśliła prokurator.
Prokuratorzy wykonali wszelkie niezbędne czynności na miejscu zdarzenia – przeprowadzili oględziny autobusu, oględziny miejsca wypadku, zabezpieczone zostały nagrania z rejestratorów znajdujących się w autobusie, przesłuchano część świadków wypadku, zlecono badania toksykologiczne materiału pobranego od kierowcy
— tłumaczyła.
Kierowca pod wpływem narkotyków?
Podczas piątkowej konferencji prasowej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie wskazała, że obecnie prokuratura oczekuje na opinię z zakresu badań toksykologicznych, która będzie istotna dla oceny kwestii odpowiedzialności karnej kierowcy.
Opinia toksykologiczna powinna wpłynąć do prokuratury za około 2-3 godziny
— podała.
Na pytania dziennikarzy, czy kierowca był pod wpływem narkotyków, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie odpowiedziała, że nie może odnieść się do tego, bo byłoby to przedwczesne.
Nie mogę powiedzieć również o szczegółach wyniku przeszukania przeprowadzonego w kabinie kierowcy. Mam nadzieję, że będę mogła odnieść się do tej kwestii być może jeszcze w dniu dzisiejszym
— powiedziała.
Kiedy przesłuchanie?
Zaznaczyła również, że kierowca autobusu został zatrzymany w czwartek i obecnie przebywa w szpitalu.
Dotychczas nie został przesłuchany. Aby podjąć decyzję o przesłuchaniu kierowcy i zdecydować, w jakiej roli zostanie on przesłuchany, czy będzie miał status świadka czy on przesłuchany, jako świadek, czy też, jako podejrzany, niezbędne jest uzyskanie opinii z zakresu badań toksykologicznych, która w tej chwili wydaje się być najistotniejszym dowodem w sprawie, który zdecyduje o dalszym biegu tego postępowania oraz o dalszym losie zatrzymanego kierowcy
— wyjawiła.
Dodała także, że z obecnych ustaleń wynika, że cztery osoby są w stanie ciężkim, w tym jedna w stanie bardzo ciężkim.
Pozostałe osoby po udzieleniu im niezbędnej pomocy medycznej zostały zwolnione do domów
— dodała.
Nie ma przepisów pozwalających testować kierowców
Praktycznie w każdym autobusie, w tym również w autobusie, który wczoraj uległ wypadkowi, są zamontowane automatyczne alkomaty – powiedziała PAP rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka. Jak dodała, nie ma przepisów prawnych, które pozwalałyby na przeprowadzanie testów na obecność narkotyków” wśród kierowców.
Jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, dwudziestokilkuletni kierowca autobusu, który w czwartek przebił barierki i spadł z wiaduktu na trasie S8, w chwili wypadku był pod wpływem amfetaminy. Według ustaleń PAP, śledczy mieli też znaleźć przy mężczyźnie narkotyki.
Rzeczniczka stołecznego ratusza pytana w piątek przez PAP o te doniesienia, podkreśliła, że policja i prokuratura prowadzą postępowanie w tej sprawie.
Dlatego do czasu zakończenia postępowania prowadzonego przez policję i prokuraturę absolutnie nie będziemy komentować doniesień medialnych
— powiedziała.
Ponadto zaznaczyła także, że „nie ma przepisów prawnych, które pozwalałyby na przeprowadzanie testów na obecność narkotyków” wśród kierowców autobusów.
Zwróciła także uwagę na to, co miasto może zrobić i co robi w tym kierunku, aby zapewnić bezpieczeństwo pasażerom komunikacji miejskiej.
Praktycznie w każdym autobusie, w tym również w autobusie, który wczoraj uległ temu wypadkowi, są zamontowane automatyczne alkomaty
— powiedziała.
Kierowca, który jest pod wpływem alkoholu, nie odpali pojazdu
— wyjaśniła i podkreśliła, że taki automatyczny alkomat znajduje się praktycznie w każdym pojeździe komunikacji miejskiej.
Kontrola w trzech zajezdniach
Na zlecenie m. st. Warszawy rozpoczęła się kontrola w trzech zajezdniach prywatnego przewoźnika Arriva Polska pod kątem wewnętrznych procedur stosowanych przy świadczeniu usług dla Warszawskiego Transportu Publicznego - poinformowała w piątek na Twitterze rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka.
Rzeczniczka Arrivy ws. doniesień o narkotykach
Nie otrzymaliśmy oficjalnej informacji o tym, że kierowcy autobusu, który w czwartek spadł z wiaduktu na trasie S8, w chwili wypadku był pod wpływem amfetaminy, ale jeśli ona się potwierdzi, to będziemy w szoku – powiedziała w piątek PAP Joanna Parzniewska rzeczniczka spółki Arriva.
Joanna Parzniewska rzeczniczka prasowa Arriva Bus Transport Polska, do której należał autobus, komentując doniesienia o narkotykach, podkreśliła w rozmowie z PAP, że na razie są to nieoficjalne informacje.
Nie otrzymaliśmy oficjalnej informacji w tej sprawie, ale jeśli ona się potwierdzi, to będziemy w szoku
— przyznała w rozmowie z PAP.
Odnosząc się do procedur, jakimi poddawani są kierowcy autobusów zanim wyruszą na miasto prowadzić autobus miejski z pasażerami, Parzniewska zaznaczyła, że już samo zdobycie uprawnień kierowcy autobusu miejskiego jest bardzo wymagające.
Wyjaśniła, że poza zdobyciem prawa jazdy z uprawnieniami na prowadzenie autobusu, kierowca przechodzi również szereg szkoleń. Ponadto, przed przystąpieniem do pracy, kierowca musi dostarczyć odpowiednie badania lekarskie, zaświadczenia o niekaralności, a także przejść psychotesty.
Parzniewska powiedziała także, że nowi kierowcy otrzymują do pomocy osobę, która się nimi opiekuje.
Z nowym kierowcą jeździ osoba, która ma większe doświadczenie i ona patrzy, jak taki człowiek reaguje, jak sobie radzi w stresowych sytuacjach i wyłapuje wszystkie ewentualne uwagi
— zapewniła rzeczniczka spółki.
Ponadto, jak dodała, kierowca każdorazowo przed rozpoczęciem dnia pracy, zgłasza się do dyspozytora.
Jest to osoba, która wydaje kierowcy dokumenty autobusu
— wyjaśniła.
Dyspozytor widzi tę osobę, rozmawia z nią wydając jej dokumenty i w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, dziwnego lub podejrzanego zachowania, jakichkolwiek niestandardowych reakcji, odsuwa kierowcę od prowadzenia pojazdu i podejmuje odpowiednie czynności
— powiedziała. Jak wskazała, dyspozytor może skierować na badania trzeźwości lub test.
Jeśli chodzi o testy narkotykowe, tu jest inny mechanizm, ale jeśli jest podejrzenie – to oczywiście reagujemy
— zaznaczyła. Rzeczniczka spółki Arriva podkreśliła jednocześnie, że w autobusach są także alkolocki.
W tym omawianym przypadku, jeśli te informacje się potwierdzą, to można z całą pewnością powiedzieć, że absolutnie nie było cienia jakiegokolwiek podejrzenia, że coś może być nie tak, zarówno w momencie, kiedy kierowca pobierał dokumenty w czasie rozmowy z dyspozytorem, jak i przez kilka godzin jego jazdy, aż do momentu wypadku
— zapewniła.
Przyznała także, że kierowca pracował w firmie od roku i nie miał żadnych kolizji, ani nagan. Jak dodała, w chwili obecnej spółka jest w stałym kontakcie z jego rodziną.
Kontrole w firmach realizujących przewozy autobusowe na terenie Warszawy
W związku z czwartkowym wypadkiem rozpoczynamy kontrole krzyżowe w firmach realizujących przewozy autobusowe na terenie m. st. Warszawy - poinformował w piątek Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur.
W związku z wczorajszym tragicznym wypadkiem rozpoczynamy kontrole krzyżowe w firmach realizujących przewozy autobusowe na terenie m. st. Warszawy
— poinformował w piątek podczas konferencji prasowej Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur. Jak wyjaśnił, będą to kontrole we wszystkich firmach, które realizują te przewozy na terenie stolicy.
Kontrole krzyżowe mają na celu sprawdzenie, czy kierowcy prowadzący autobusy komunikacji miejskiej nie pracują równocześnie w kilku firmach i czy są przestrzegane normy czasu pracy
— wyjaśnił.
Niestety dotychczasowe kontrole (…) wykazały, że normy czasu pracy nie są w tych firmach przestrzegane i firmy na przestrzeni ostatnich lat były karane wysokimi karami administracyjnymi
— zaznaczył.
Gajadhur poinformował jedocześnie, że GITD jest w kontakcie z prokuraturą.
Będziemy również wykonywali kontrole na zlecenie prokuratury
— zaznaczył.
Niestety wpływają do nas skargi na m. st. Warszawy w związku z tym, że są podejrzenia, że kierowcy pracują równocześnie w kilku firmach i nie są przestrzegane normy czasu pracy
— zaznaczył.
To niestety Miasto Stołeczne Warszawa właściwie nie nadzoruje przewoźników w tym zakresie i nie dba niestety o to, aby były przestrzegane normy czasu pracy, aby przewoźnicy nie narażali bezpieczeństwa pasażerów i bezpieczeństwa innych użytkowników ruchu drogowego
— ocenił.
Poinformował jednocześnie, że trwa już kontrola w firmie, której autobus uczestniczył w czwartkowym wypadku.
Ona zostanie rozszerzona o sprawdzenie kierowców i porównanie, czy ci kierowcy nie realizują jednocześnie przewozów w innych firmach wykonujących przewozy autobusowe na terenie m.st. Warszawy
— wskazał.
Niestety Inspekcja Transportu Drogowego musi wykonać tę pracę, którą powinno wykonać m. st. Warszawy działające za pośrednictwem Zarządu Transportu Miejskiego
— ocenił.
W czwartek w Warszawie doszło do wypadku autobusu miejskiego, który przebił barierki i spadł z wiaduktu na trasie S8. Bilans wypadku to jedna ofiara śmiertelna oraz 17 poszkodowanych, w tym cztery osoby ciężko ranne.
Jak udało się w piątek nieoficjalnie dowiedzieć PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, dwudziestokilkuletni kierowca autobusu, który w czwartek przebił barierki i spadł z wiaduktu na trasie S8, w chwili wypadku był pod wpływem amfetaminy. Według ustaleń PAP, śledczy mieli też znaleźć przy mężczyźnie narkotyki.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/506557-sledztwo-ws-wypadku-autobusu-w-warszawie-co-z-narkotykami