To brzmi jak scenariusz do jakiegoś horroru albo filmu dark noir, ale to zdarzyło się naprawdę…
Eksperyment niemieckiego seksuologa Helmuta Kentlera polegał na tym, że bezdomne dzieci trafiały do domów „opiekunów” zastępczych ze skłonnościami pedofilskimi. Naukowiec miał w tym pełne poparcie władz miejskich Berlina, ponieważ, uwaga!, przekonał je, iż będzie to dobre dla dzieci, które w ten sposób będą miały szansę „zintegrować się w społeczeństwie”.
Jak wykazało śledztwo Uniwersytetu w Hildesheim, „eksperyment Kentlera“ trwał około trzydziestu lat od końca lat 60-tych do 2003 r. Dokładna liczba dzieci, która posługując się sformułowaniem Kentlera, została „zintegrowana społecznie”, czyli de facto wykorzystywana, nie jest jeszcze znana.
Raport Uniwersytetu mówi o „sieci“ pedofilskiej, w którą wplątanych było wiele osób. Pedofile, którzy otrzymywali dzieci jako zabawki seksualne byli, jak mówi raport, wpływowymi i silnymi osoba z kręgów akademickich.
Wszystko wskazuje na to, że mocarze z RFN, aktywni w kręgach politycznych i akademickich stworzyli sieć pedofilską, którą usprawiedliwili „eksperymentem społecznym”.
Sytuacja, w której najgorsze perwersje seksualne są maskowane jako „nauka”, nie jest niestety dla nas czymś nowym. W ten sposób przez wiele lat „pracował” Alfred Kinsey, amerykański biolog, nazywany „guru rewolucji seksualnej”. Seksualna perwersja ukryta pod badaniami naukowymi. Kinsey dokładnie tak jak Kentler, popierał tezę o „seksualizacji dzieci”, która im wcześniej, tym lepiej powinna być odkryta i praktykowana, aby osoba mogła się „zrealizować”. O jego niebezpiecznym szarlataństwie bardzo dużo pisała amerykańska badaczka Judith Reisman, a w Polsce Grzegorz Górny.
Dzisiaj, czy tego chcą czy nie muszą o tym pisać media niemieckiego establiszmentu, które ujawniły nieludzki „eksperyment Kentlera“.
Deutche Welle w ten sposób pisze o „mrocznej stronie wyzwolenia seksualnego w Niemczech“. Wyjaśnia, że nazistowskie dziedzictwo społeczeństwa doprowadziło do radykalnego liberalizmu oraz zniszczenia wszystkich autorytetów, również tych związanych z moralnością seksualną. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego ten proces „niszczenia” zakończył się seksualnym eksperymentem społecznym, który miał poparcie niemieckiej polityki, a w swoim okrucieństwie przypominał ni mniej ni więcej, tylko eksperymenty „słynnego” dr. Mengele z nazistowskich obozów koncentracyjnych.
To trzeba jasno napisać. Właśnie Kinsey, Kentler, i pozostali „naukowcy”, są kreatorami permisywnego modelu wychowania seksualnego. Modelu, który seksualność człowieka traktuje jako „energię”, która musi zostać „wyzwolona” i wyrażana już od wczesnego dzieciństwa.
To model nieustannie nam narzucany przez lewicowo-liberalne siły, od stowarzyszeń LGBT, po organizacje feministyczne, które każdy inny rodzaj podejścia do ludzkiej seksualności oceniają jako „zacofany”. Ten rodzaj zachowania obserwuję zarówno w Polsce jak i w Chorwacji. Jestem pewny, że podobnie sytuacja wygląda również w pozostałych krajach Europy środkowej.
Czy skandal, który wybuchł właśnie w Niemczech stanie się swego rodzajem „game changerem“ dla postępowców?
Czy w końcu uznamy fakt, że to, co nazywamy „wyzwoleniem seksualnym” zaowocowało całkowitą seksualizacją psychologii oraz przyzwoleniem społecznym na takie sytuacje, jak opisywana z Berlina, w których ofiarą perwersyjnego eksperymentu społecznego stały się dzieci?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/505309-czy-ten-niemiecki-skandal-to-game-changer-dla-postepowcow