To domaga się oczywiście reakcji. Jeżeli tej reakcji nie ma, to znaczy, że władze miasta, władze stolicy w tym wypadku nie tylko tolerują, ale wręcz utożsamiają się z hasłami, treściami propagowanymi przez tę ideologię. Znowu zatem jest to w gruncie rzeczy potwierdzenie tych uwag krytycznych, które od określonego czasu, od momentu objęcia fotela prezydenckiego miasta Warszawy przez pana Trzaskowskiego wskazują na to, że jest to człowiek, który jednoznacznie utożsamia się z tymi treściami ideologicznymi i je propaguje
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl etyk ks. prof. Paweł Bortkiewicz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Dyskoteka środowisk LGBT przed Pałacem Prezydenckim w Boże Ciało miała wymiar symboliczny. Środowiska te od lat zwalczają wszystko, co wiąże się z wiarą, z tradycją. Pytanie tylko, czy w tej sytuacji nie powinny zareagować władze stolicy?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Zdecydowanie to jest wydarzenie, które wymaga określonej reakcji. Najpierw warto może zwrócić uwagę na to, że samo to wydarzenie ugruntowuje wszystkie głosy krytyczne mówiące o tym, że ta ideologia jest ideologią antychrześcijańską, że jest ideologią wymierzoną w walkę z wartościami małżeństwa, wartościami miłości, ale także wartościami jakiegoś ładu i porządku moralno-prawnego. To domaga się oczywiście reakcji. Jeżeli tej reakcji nie ma, to znaczy, że władze miasta, władze stolicy w tym wypadku nie tylko tolerują, ale wręcz utożsamiają się z hasłami, treściami propagowanymi przez tę ideologię. Znowu zatem jest to w gruncie rzeczy potwierdzenie tych uwag krytycznych, które od określonego czasu, od momentu objęcia fotela prezydenckiego miasta Warszawy przez pana Trzaskowskiego wskazują na to, że jest to człowiek, który jednoznacznie utożsamia się z tymi treściami ideologicznymi i je propaguje.
W „tęczowym disco” przed Pałacem Prezydenckim tańczyła m.in. Hanna Zagulska, asystentka zarządu stowarzyszenia sędziów „Iustitia”. Czy jest etyczne, żeby środowisko sędziowskie, czy środowisko okołosędziowskie uczestniczyło w takiej manifestacji?
To środowisko teoretycznie deklaruje od dłuższego czasu swoją bezstronność, swoją apolityczność i niezależnie od tych deklaracji tak rzeczywiście być powinno – od środowiska sędziowskiego domagamy się tylko i wyłącznie propagowania wartości, które są wartościami służącymi budowaniu ładu i porządku moralnego. Propagowanie antywartości jest oczywiście działaniem złym, które powinno być napiętnowane. Jeżeli teraz przedstawicielki tego środowiska włączają się w tego typu działania, to po pierwsze pokazują, że to środowisko przeczy swoim deklaracjom. Po drugie, że w ramach tego zaprzeczania zajmuje pozycje, które są nie do pogodzenia z tym systemem wartości, którego oczekujemy. Jest to po prostu działanie ideologiczne, nastawione na zajęcie określonej pozycji w walce z istniejącym porządkiem cywilizacyjnym. Nie tyle politycznym, co po prostu cywilizacyjnym.
To „tęczowe disco” to niewątpliwie też wyzwanie rzucone katolikom, dokonane w formie prowokacji. Jaka powinna być nasza odpowiedź, ludzi, którzy widzieli to być może za pośrednictwem środków przekazu, być może osobiście, będąc na spacerze? Jak powinniśmy reagować na tego typu ekscesy?
Myślę, że trzeba tutaj powiedzieć o dwóch sprawach. Z jednej strony oczywiście nie możemy dać się wciągnąć w żadną walkę, w żadną formę agresji, nawet w słusznej sprawie. To byłoby po prostu niegodne nas, uczniów Chrystusa. Natomiast obowiązuje nas oczywiście wyznawanie naszej wiary i prawd moralnych wynikających z tej wiary, ale to wyznawanie jednocześnie oznacza całkowite odrzucenie takich właśnie postaw i takich przekonań, jakie były zaprezentowane właśnie przed Pałacem Prezydenckim. Mówiąc prosto i bardzo konkretnie. To oznacza po prostu, że katolik nie powinien w żaden sposób wyrazić swojego poparcia, także politycznego, dla osób, które utożsamiają się, solidaryzują się z tą ideologią i ją popierają. To jest wtedy niedopuszczalny pakt z siłami zła. Pakt, który przeczy istocie naszej wiary.
Bardzo często oczekuje się od nas, katolików, tolerancji. Ale rodzi się pytanie, czy tolerancja zła jest etyczna? Jak to się ma do miłości bliźniego?
Nie można absolutnie godzić się na tolerancję zła. Osobiście nie znoszę tego słowa „tolerancja”, dlatego, że jest ono słowem bardzo niejednoznacznym, a w tej niejednoznaczności także minimalistycznym. Dlaczego niejednoznacznym? Dlatego, bo właśnie – nie można zgodzić się na tolerancję zła. Dlaczego minimalistycznym? Bo jeżeli „toleruję” osobę, to znaczy „znoszę ciężar drugiego człowieka”. O wiele bardziej właściwym słowem jest „afirmacja”, która oznacza szacunek dla człowieka, ale w imię prawdy o człowieku. Mówiąc znowu bardzo konkretnie i obrazowo, niejednokrotnie zastanawiam się nad tym, co by było, gdyby Chrystus był tolerancyjny w spotkaniu z jawnogrzesznicą. Wedle współczesnych standardów powinien jej powiedzieć: „Nic się nie stało. Masz takie preferencje seksualne, to idź sobie i narażaj się nadal na to, że będą cię chcieli znowu ukamieniować”. Chrystus natomiast nie jest tolerancyjny. On mówi: „Nikt ciebie nie potępił. Ja ciebie nie potępiam”, ale kluczowe dla tej oceny są ostatnie słowa: „Idź i nie grzesz więcej”. Jest to zatem wyraźne stwierdzenie, że postawa tej kobiety była postawą złą i wymaga nawrócenia. Warunkiem tej afirmacji staje się nawrócenie, staje się zmiana życia.
Myślę, że to, co nas tutaj powinno angażować, to właśnie troska, dążenie do afirmacji drugiego człowieka, ale takiej afirmacji, która jest właśnie wyzwoleniem ze zła i skierowaniem ku dobru. Natomiast powtarzam raz jeszcze – jestem po prostu przeciwnikiem tolerancji.
W kontekście tolerancji chciałam zapytać o jeszcze jeden aspekt. Z jednej strony te środowiska LGBT domagają się od nas tej tolerancji dla siebie, dla swoich poglądów, z drugiej zaś absolutnie nie tolerują światopoglądu katolickiego. Dlaczego tak wiele osób przyjmuje ten dyktat, godzi się na to?
Chyba dlatego, że właśnie to słowo „tolerancja”, o którym wspomniałem, jest słowem bardzo mętnym i bardzo dwuznacznym. Ono dzisiaj stało się jednym ze słów kluczowych w naszym dyskursie społecznym i politycznym. I wielu uwierzyło, że to słowo jest ważniejsze niż słowo „miłość”, niż słowo „afirmacja”, niż wyrażenie „godność osoby ludzkiej”. Wielu po prostu bezkrytycznie to słowo przyjmuje. Skoro wielu polityków mówi o tolerancji, skoro wiele ustaw prawnych mówi o tolerancji, skoro wiele mediów nawołuje do tolerancji, skoro są kampanie na jej rzecz, to w takim razie trzeba uznać, że jest to po prostu wręcz wartość absolutna. Ale bóg tolerancji, podobnie jak bóg demokracji jest bogiem, który naprawdę zawiódł i zawodzi i dlatego nie warto po prostu pokładać w nim nadziei.
Czy to nie jest przypadkiem takie słowo-wytrych wpuszczające niespostrzeżenie konkretną ideologię?
Niestety tak, dlatego że takie słowa-wytrychy, one rzeczywiście są słowami, które umożliwiają wpuszczenie czegoś, czego tak naprawdę byśmy nie chcieli tolerować we własnym domu. Nikt nie używa wytrychu, żeby wejść z dobrem do swojego, czy cudzego domu. Wytrych jest narzędziem włamywacza i właśnie ideologie, które sięgają po ten wytrych, są ideologiami, które chcą nas okraść z czegoś, albo po prostu wręcz nas pobić, dokonać jakiejś destrukcji. Dlatego tym bardziej trzeba się tych słów-wytrychów wystrzegać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/504462-ks-prof-bortkiewicz-katolik-nie-powinien-popierac-lgbt
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.