Tam, gdzie były znacznie wyższe liczby i rzeczywiście były zachorowania proporcjonalnie masowe, bo się okazało, że dotyczy to 15 proc. Społeczeństwo się uodparnia przy minimum 80 proc.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Włodzimierz Gut, wirusolog, odnosząc się do sytuacji epidemicznej w Polsce.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Ok. 98 proc. zakażeń w kopalniach przebiega bezobjawowo. Czy to oznacza, że impet koronawirusa się zmniejszył?
Prof. Włodzimierz Gut: Co mierzymy? Zakażenia, czy objawy? Zakażenia są wypadkową dwóch elementów: pierwsze to jest danego organizmu, a drugie to jest metody badawczej, która ma trochę przekłamania. Nie wiem, jaki odsetek był weryfikowany wyników dodatnich.
Czyli to o niczym nie świadczy?
Świadczy o tym, że wykonano badanie i uzyskano wynik dodatni.
Czy w obecnej sytuacji jest nadzieja, że szczepionka na Covid-19 nie będzie potrzebna, ponieważ społeczeństwo się na niego uodporni?
Tam, gdzie były znacznie wyższe liczby i rzeczywiście były zachorowania proporcjonalnie masowe, bo się okazało, że dotyczy to 15 proc. Społeczeństwo się uodparnia przy minimum 80 proc.
Czy w tej sytuacji nie należałoby trochę bardziej zluzować obostrzenia?
A w jakim zbożnym celu?
Jest teoria…
O odporności stadnej. Wiem. Próbowano w Szwecji. Może pani zobaczyć wyniki.
Czyli to by się przyczyniło do poważnej śmiertelności?
Nie tylko.
Do czego jeszcze?
Problem dotyczy nie tylko samych zgonów, ale również tego, że to jest stan zapalny płuc, który pozostawia określone zmiany, czyli przy następnych chorobach może być istotny problem. Są to już osoby obciążone.
Czy w najbliższym czasie można się spodziewać wygaszenia epidemii?
W tej sytuacji, kiedy zaczęło z powrotem rosnąć, to bym w tej chwili odpowiedział: o żadnym czasie. Można było wcześniej, gdy była na bardzo niewielkim poziomie. My mieliśmy bardzo wygodną sytuację – bardzo niewielki odsetek populacji chorował.
Jakie są Pana przewidywania co do dalszego rozwoju sytuacji?
Bardzo trudno powiedzieć, ponieważ w tej chwili wydaje się, że znaczna część populacji zapomniała, albo uważa problem za niebyły. Wirusy bardzo lubią, kiedy się o nich zapomina.
Coraz więcej Polaków odchodzi od zasad bezpieczeństwa związanych z epidemią koronawirusa…
No i niech pani teraz wywróży, co się stanie, jeżeli większość zapomni.
Czyli czeka nas dalszy rozwój i wybuch większy niż dotychczas spotykane?
Na razie to jeszcze nie jest tragedia. Niech pani oceni, jak wyglądała sytuacja - nie mówię o małych miejscowościach typu Watykan, czy Andora, bo to są dość niewielkie społeczności, które właśnie osiągnęły stan wysycenia, zresztą daleki od wielkości populacji – w Szwajcarii, w Austrii przed opanowaniem problemu. Ile na milion osób chorowało. U nas mieścimy się jeszcze w tej chwili poniżej tysiąca, a tam było półtora tysiąca lub więcej.
Czy to oznacza, że jesienią będziemy mieć nie tyle nawrót koronawirusa, co tak naprawdę ciąg dalszy trwającej obecnie fali?
Jeżeli to poszłoby nawet systemem włoskim, to tam już się kończy a do jesieni jest jeszcze parę ładnych miesięcy. Może się okazać, że po prostu wyczerpie się jego potencjał.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/503979-obecna-fala-covid-19-potrwa-do-jesieni-prof-gut-odpowiada