Od dziś przestają obowiązywać maseczki w otwartej przestrzeni oraz limity osób w sklepach. Już za tydzień ruszą – na razie w reżimie sanitarnym – kina, teatry i obiekty sportowe, a w połowie czerwca na trybuny wrócą kibice (też nie wszyscy, póki co jedynie 25 proc.). Oczywiście można się z tego cieszyć, ale jednocześnie ciągle jeszcze nie wiemy, czy nie jest to przypadkiem radość przedwczesna.
Szybkie, wręcz ekspresowe, zdejmowanie kolejnych ograniczeń przez Polskę i wiele innych państw europejskich ma przede wszystkim związek z obawami o stan gospodarki, która mogłaby nie przeżyć dłuższego lockdownu. Jednak nie tylko o to chodzi. Wyczuwa się bowiem rosnący sceptycyzm wobec zagrożenia wywołanego przez koronawirusa. Wielu sądzi, że ogłoszony alarm był w gruncie rzeczy fałszywy, albo przynajmniej przesadzony. Krążą już kolejne teorie spiskowe – jak się zdaje, podsycane głównie w Ameryce – że to Chiny wywarły nacisk na uległą im Światową Organizację Zdrowia (WHO), aby ogłosiła pandemię i rozpropagowała apokaliptyczne wizje wielkiej zarazy. W ten sposób Pekin miał jakoby wywołać wielką wojnę psychologiczną przeciwko Zachodowi, aby zniszczyć go gospodarczo. Donald Trump ogłosił zresztą, że zrywa współpracę z WHO, a wiele innych państw zastanawia się, jak powstrzymać gospodarczą ekspansję Chin.
Być może jest tu coś na rzeczy. Nie zmienia to jednak faktu, że pandemia jest rzeczywistością. Pytania budzi głównie skala realnego zagrożenia. Niestety, i to także jest fakt, jasnej odpowiedzi na te pytania nie ma. Bo nie wiemy rzeczy podstawowej, ile osób jest chorych. Statystyki pokazują nam jedynie osoby, które miały objawy, zostały przetestowane i uzyskały pozytywny wynik testu. Tymczasem wyniki badań przesiewowych, które przeprowadzono w śląskich kopalniach, pokazały, że spośród łącznej liczby 17 proc. górników zakażonych koronawirusem, aż 97 proc. przechodzi chorobę bezobjawowo. To znaczy, że osoby te nie zdają sobie sprawy z zakażenia i roznoszą wirusa. Jeśli te proporcje są reprezentatywne dla całej Polski, to – zdaniem niektórych lekarzy – mamy w tej chwili nie ponad 20 tys. zarażonych, ale co najmniej pięciokrotnie więcej. A to oznaczałoby, że wchodzimy właśnie w dość ryzykowny etap. Być może wielu z nas złapie wirusa i przejdzie go bez objawów, a ogólna odporność wzrośnie. Ale może być całkiem inaczej. Warto więc zachować ostrożność i zdrowy rozsądek. Bo naprawdę niewiele wiemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/502548-pandemia-jest-faktem-pytania-budzi-skala-zagrozenia