Nie, nie jest. Wyrafinowaną kurtyzaną też nie. Czasem bliżej jej do przysłowiowej ladacznicy. O kim mowa?
O jednej z najważniejszych instytucji współczesnego świata – o nauce. Teraz, gdy w czasach pandemii wszyscy zdają się czekać na szczepionkę, gdy i lud, i elity szukają rady ekspertów, pytając, czy można już poluzować ograniczenia w kontaktach międzyludzkich, coraz wyraźniej rozlegają się głosy, że nareszcie – w efekcie koronowstrząsu – zostanie odbudowany autorytet nauki.
Płonne nadzieje
Dlaczego? Wezwanie, by ponownie „zawierzyć nauce”, to błędny schemat myśli oświeceniowej. To on przyczynił się do obecnego kryzysu.
Obecną cywilizację określa się jako naukowo-techniczną. Warunki naszego życia są efektem rozwiązań przyniesionych przez naukę wraz z techniką silnie sprzężone z gospodarką.
Ale ta mądra cywilizacja nie przygotowała nas na obecną pandemię. Setki, tysiące badaczy z wielu krajów zajmujących się problemami bezpieczeństwa, zagrożeniami wszelkiego zdawałoby się typu nie potrafiło zaprojektować takich rozwiązań w walce z pandemią, które politycy zawczasu uznaliby za warte wprowadzenia w życie.
Jest nawet gorzej. To cywilizacji naukowo-technicznej zawdzięczamy, że epidemia zmieniła się w pandemię. Bez szalonego tempa zmian, rozwoju, mobilności umożliwionych przez nowoczesne technologie zasięg epidemii nie uzyskałby globalnego charakteru.
I nie ma co specjalnie liczyć, że uczeni z tej obecnej sytuacji wyciągną jakieś głębokie wnioski i zaproponują ludzkości coś więcej niż kolejną linię Maginota, czyli rozwiązanie, które okaże się przestarzałe, gdy tylko pojawią się zagrożenia nowego rodzaju.
W tym kontekście próby rozbudzenia nierealistycznych nadziei związanych z – nową, większą itd. – rolą nauki w społeczeństwie są nader niebezpieczne, gdyż po raz kolejny mogą nas rozbroić, oferując ułudę bezpieczeństwa. Wiedza nie jest niewinna. Wiedza sama nie jest nieproblematycznym dobrem.
Nadmierny autorytet
Nauka i technika przyniosły nam tyle cudownych, iście magicznych, urządzeń i rozwiązań, że skłonni jesteśmy obdarzać je ogromnym autorytetem, na który jednak nie zasługują.
Nie jest tworzona ani przez Prometeuszy, ani anioły, ani cnotliwe panny. Nauka – tak samo jak polityka – jest tworzona przez ludzi z krwi i kości; ludzi o wyobraźni czasem niebezpiecznej; ludzi pełnych kompleksów, urazów, ale też gotowych do szlachetnych uniesień; przez bufonów, konformistów i ekscentryków.
Ale bodaj najistotniejsze jest to, że naukę ktoś musi finansować. Nauka z techniką w ogromnej mierze jest sterowana, o czym często się zapomina, przez rynek i wielki kapitał. Ile badań robionych jest przede wszystkim tak, by zadowolić mocodawcę? I jeszcze coś — to niektórych pewnie zaboli — nauka jest korumpowalna. Nie mniej niż inne instytucje. Już nie raz opisano uległość uczonych wobec koncernów farmaceutycznych, tytoniowych, wobec władzy politycznej czy wobec politycznej poprawności. Mało to było badań „podkręconych” w efekcie uwikłania się badaczy w skrzętnie skrywane konflikty interesów…
Nie idzie jednak o osobiste przywary uczonych, ale o kulturowo rozpowszechnione złudzenia na temat nauki. Nieodpowiedzialne jest, by nauce bezgranicznie „zawierzać”! Nie jest ona instancją usytuowaną ponad ludzkim światem; instancją, która jeśli tylko należycie się postara, która gdy tylko ją wystarczająco dofinansujemy, rozwiąże najważniejsze ludzkie problemy.
Równowaga
Dzisiejsza cywilizacja ma z nauką problem. Nauka jest potrzebna, środowisko akademickie posiada zdolności naprawcze, ale ograniczone, tak samo jak i inne środowiska – policjantów, lekarzy, prokuratorów… Jeśli głosi się tezę, że w demokracji należy przyglądać się temu, co dzieje się za kulisami instytucji Kościoła, to w nie mniejszym stopniu trzeba patrzeć na ręce uczonym.
Nauka jest częścią życia społecznego, która musi być równoważona przez inne jego części: przez sztukę, moralność, dobre obyczaje, tradycje, politykę, ogniwa społeczeństwa obywatelskiego oraz last but not least religię.
Katarzyna i Andrzej Zybertowiczowie
Felieton ukazał się w 21/2020 numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/501864-nie-jest-cnotliwa-panna