Diament Polonii amerykańskiej
Dr Bogdan Lekan leczył młodych pacjentów na nowojorskim Queensie z pasją i oddaniem nawet po wybuchu pandemii koronawirusa w USA. Ostatni raz był w swoim gabinecie i przyjmował małych pacjentów w Wielkim Tygodniu w połowie kwietnia, w szczycie śmiertelnego Covid-19. W tych dniach tylko w Nowym Jorku, a przede wszystkim w pobliskich szpitalach na Queensie, z powodu koronawirusa umierało po 800 osób dziennie. W Niedzielę Wielkanocną dr Lekan został przewieziony do szpitala w sąsiednim stanie New Jersey, którego już nigdy żywy nie opuścił.
Zmarł miesiąc później, 13 maja 2020 r., w rocznicę pierwszych objawień maryjnych w Fatimie – w święto Matki Bożej Fatimskiej. Uderzające są symboliczne daty ostatnich tygodni życia dr. Bogdana Lekana. Pan doktor pomógł tysiącom młodych pacjentów w metropolii nowojorskiej, głównie Polakom. Z rozmów z rodzicami wyłania się obraz osoby niezwykle ciepłej, bezgranicznie oddanej swoim pacjentom.
Z miłością o rodzinie
Niejednokrotnie w ostatnich dwóch latach rozmawiałem z panem doktorem w czasie wizyt w jego gabinecie. Stał przede mną profesjonalista, emanujący głęboką wiedzą medyczną i ściśle przestrzegający najnowszych zaleceń medycznych. Ale stał przede mną jednocześnie człowiek dobry, pełen empatii i zrozumienia dla cierpienia najmłodszych pacjentów i próbujący zawsze zastosować najlepsze rozwiązanie medyczne bez skrzywdzenia dzieci. Doktor znajdował czas na czasem krótszą, czasem dłuższą rozmowę o rodzinie, o bolączkach dnia codziennego. Mówił z oddaniem i miłością również o swoich najbliższych – swoich córkach i żonie.
Przesympatyczny szef
Agnieszka Pietrzyk pracowała z panem doktorem przez ostatnie pięć lat. Razem stanowili zgrany zespół sprawnie zarządzający gabinetem lekarskim, w którym przyjmowano setki małych pacjentów. – Nie ma takiego drugiego doktora. To był lekarz z prawdziwego powołania – podkreśla Agnieszka.
Był wspaniałym szefem, przesympatycznym. Nigdy nie zwrócił mi jakiejkolwiek uwagi, nie stwarzał problemów -
— zaznacza.
Szanował moją pracę -
— dodaje.
Dr Lekan przyjmował pacjentów nawet w ostatniej chwili, przed zamknięciem gabinetu. Zawsze znalazł czas. To podchodzenie do potrzeb drugiego człowieka było niezwykle u dr. Lekana. W świecie powszechnej pogoni za pieniędzmi u niego liczyło się przede wszystkim zdrowie pacjenta. Pomagał rodzicom, którzy nie mieli ubezpieczenia zdrowotnego, pomagał ubogim rodzicom.
W kontaktach z gabinetem doktora Lekana nie padało jako pierwsze pytanie o pieniądze i sposób zapłaty za wizytę, co często jest nieznośną rutyną w wielu innych miejscach związanych z ochroną zdrowia w USA. Pierwsze w gabinecie zawsze było zdrowie dzieci. Polskich dzieci. Ciepło gabinetu podkreślały rozmieszczone na ścianach rysunki wykonane przez wdzięcznych małych pacjentów dr. Bogdana Lekana.
Złamane serca
Setki polskich rodziców w USA, a także rodzin, które wróciły do Polski, przyjęły wiadomość o niespodziewanej śmierci ulubionego doktora z niedowierzaniem, złamanymi sercami i ogromną rozpaczą. Zważywszy na krystaliczną postać dr. Lekana wiadomość druzgocącą.
W mediach społecznościowych pojawiło się wiele spontanicznych wpisów pokazujących, że pan doktor pozostawił po sobie jedynie dobro. „Mówią, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale dr. Lekana nie da się zastąpić. „Dobro pacjentów stawiał ponad wszystko inne. Zawsze pomógł, wytłumaczył, doradził, oddzwonił na każdy telefon – o każdej porze dnia i nocy. Zdarzały nam się różne nagłe wypadki. Dr Lekan zawsze odpowiadał…” – napisała na facebooku Małgorzata.
Doktor Lekan kontaktował się z lekarzami prowadzącymi, gdy dzieci znalazły się w szpitalu, zarówno w USA, jak i nawet w Polsce.
Sprawdzał jak się czują jego mali pacjenci i podnosił na duchu zatroskanych rodziców - — podkreśliła Małgorzata.
Lidia: „Wspaniały kochający dzieci lekarz. Trudno się z tym pogodzić”.
Karina: „Odszedł wspaniały człowiek”.
Małgorzata: „Jakie to niesprawiedliwe…Taki wspaniały, dobry człowiek”.
„Serce boli jak po stracie kogoś naprawdę bliskiego”.
Dobroć i skromność doktora Bogdana Lekana były odczuwalne zawsze.
Pierwszy do pomocy
Dr Bogdan Lekan od wielu lat udzielał się również w swojej lokalnej polonijnej społeczności w New Jersey. Był wieloletnim szefem rady parafialnej w polskim kościele św. Jozefa w Hackensack w New Jersey. Ksiądz proboszcz Wiesław Strządała, obecnie w polskiej parafii na Williamsburgu, wskazuje na ogromne zaangażowanie i poświecenie dr. Lekana: „Nie znał słów: nie wiem, nie potrafię, nie umiem”. Był zawsze pierwszy do pomocy, w czymkolwiek… Nigdy nie odmówił. Był całym sercem zaangażowany. Skromność i patriotyczne tradycje
Ks. Wiesław, który blisko współpracował z dr. Lekanem przez siedem lat, wskazuje również na skromność i pokorę zmarłego. Nigdy się nie wywyższał, mimo że miał prestiżowe wykształcenie, które wymaga ogromnej wiedzy, wyrzeczeń i talentów. Dr Lekan pochodził z Biłgoraja, ukończył znaną Akademię Medyczną w Lublinie. Prawo do wykonywania zawodu w USA po europejskim wykształceniu to kolejna bariera wymagająca talentu i dużego wysiłku. Obaj bracia doktora Bogdana Lekana również są lekarzami. Ważnym elementem postawy życiowej i zawodowej pana doktora może być również tradycja rodzinna. Tak jak dr Lekan w czasach ogromnego zagrożenia śmiertelnym koronawirusem w 2020 r., tak jego dziadek wykazał się odwagą w czasach II wojny światowej. Zginął w obronie ojczyzny.
Pochówek
Podobnie jak całe życie dr. Bogdana Lekana – skromne i pełne pokory, tak samo wyglądało jego ostatnie pożegnanie w New Jersey, w sobotę 16 maja 2020 r. Bez setek rodziców i pacjentów, a także byłych pacjentów nierzadko już dorosłych i mieszkających w Polsce, jedynie z najbliższą rodziną przez restrykcje COVID-19.
Dr Bogdan Lekan spoczął na zawsze po pięknym, ale krótkim, życiu, w wieku zaledwie 59 lat na cmentarzu Englewood w stanie New Jersey (www.brooksidecemetery.net). W czasie ceremonii pogrzebowej wielu zdruzgotanych rodziców małych pacjentów modliło się przed jego gabinetem na Queensie.
Diament Polonii w USA
Doktor Lekan ma ogromne zasługi dla integracji i pomocy lokalnej społeczności Polaków. Jest jednym z cichych bohaterów Polonii amerykańskiej. Nigdy nie zabiegał o medale, krzyże zasługi i uhonorowanie za to co robił. A zrobił bardzo wiele by pomóc, poprawić los i zdrowie setek polskich rodzin w Nowym Jorku. W pełni zasługiwał na uhonorowanie wysokim odznaczeniem państwowym. Odszedł diament Polonii w USA.
Żegnaj Drogi Doktorze i do zobaczenia w przyszłości…
Dr Paweł Maciąg, dyplomata za pierwszych rządów PiS, z-ca ambasadora RP w Afryce Zachodniej, b. rzecznik Ambasady RP w Waszyngtonie, b. dziennikarz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/501841-odszedl-diament-polonii-amerykanskiej-wspanialy-czlowiek