Warto zadawać artystom pytanie dlaczego nie stanęli w obronie poszkodowanych dziewczyn. Zamiast tego bronili przemysłu pedofilskiego.
Dobrze, że powstał film Sylwestra Latkowskiego, pt. : „Nic się nie stało”. Kilka milionów osób przed telewizorami mogło sobie przypomnieć głośną i wstrząsającą historię funkcjonowania sopockiego klubu Zatoka Sztuki (ale afera dotyczy także innych lokali). Dzięki temu dokumentowi wielomilionowa widownia mogła poznać kulisy pedofilskiego przemysłu, który w najlepsze kręcił się w Trójmieście i owiany był zmową milczenia, a jego uczestnicy mieli zapewniony parasol ochronny, który sprawiał, że mogli działać latami.
„Spokój” biznesu zakłóciło w 2015 roku samobójstwo czternastoletniej Anaid, która spotykała się z Krystkiem, tzw. „łowcą nastolatek z Pomorza”. Po tym zdarzeniu matka dziewczyny zaczęła tropić gang, zbierać relacje innych, uwikłanych w proceder dziewcząt i zainteresowała sprawą dziennikarzy, a szambo zgromadzone pod Zatoką Sztuki zaczęło wypływać na powierzchnię. Trudno było nie poczuć smrodu fekaliów.
Jednak wówczas, bywający w tym miejscu artyści zapewnili temu miejscu ochronę, stając się żywymi tarczami. W mediach społecznościowych pojawiały się zdjęcia wielu celebrytów, którzy stawali murem za Zatoką Sztuki. Wciąż i wciąż trzeba ponawiać pytanie: dlaczego nikt wówczas nie stanął w obronie krzywdzonych dziewczynek? Artyści chętnie przyłączają się do różnych akcji w obronie karpia czy kornika drukarza. W tej sprawie woleli bronić twórców pedofilskiego przemysłu niż jego ofiar. Już sam ten fakt jest karygodny i powinien być napiętnowany. W obronie skrzywdzonych dziewczynek nie stanęły także feministki, które skrytykowałyby działalność Zatoki Sztuki i innych lokali.
Nie wiem ile, pojawiający się w Zatoce Sztuki artyści, wiedzieli przed wybuchem afery o tym miejscu, nie wiem ilu z nich było uwikłanych w wykorzystywanie nieletnich dziewcząt. Mam nadzieję, że tym razem postępowanie prokuratorskie wyświetli wszystkie kulisy sprawy, a siedzieć pójdą nie tylko płotki, w stylu „Krystka”, ale także ci, którzy najbardziej korzystali na pedofilskim przemyśle, który kręcony był wokół Zatoki Sztuki i którzy gwarantowali temu biznesowi bezkarność.
Warto jednak przypomnieć w tym miejscu słowa Seweryna Blumsztajna, opublikowane w 2009 roku na portalu GW, w związku z pedofilskim przestępstwem Romana Polańskiego:
Wszyscy są równi wobec prawa, ale niektórym Pan Bóg dał niezwykły talent i wolę. Tacy są równiejsi. Ludzie tak wybitni jak Roman Polański stanowią nasze dobro narodowe(…)Apeluję tylko o pokorę wobec wielkiego talentu. To dar, wobec którego jesteśmy bezradni w naszych sądach moralnych”)
-twierdził Seweryn Blumsztajn.
Czy rzeczywiście pewna część środowiska artystycznego może o sobie myśleć w podobny sposób?
Pamiętajmy jednak, że podobnie jak nie można postawić znaku równości między słowami ksiądz i pedofil (co próbują zrobić środowiska liberalne i lewicowe), tak i nie można postawić znaku równości między słowami artysta, celebryta, a pedofil.
Mam jednak nadzieję, że śniegowa kula, którą uruchomił Latkowski (ale także bracia Sekielscy) pozwoli skuteczniej walczyć ze zbrodnią pedofilii. Słusznie mówił minister Michał Wójcik po emisji filmu Latkowskiego, a wcześniej Zbigniew Ziobro: „zero tolerancji dla pedofilii”. W żadnym środowisku!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/501438-drodzy-artysci-dlaczego-nie-staneliscie-w-obronie-dzieci