Jan Paweł II ukształtował moją wewnętrzna postawę, dokonywałam świadomych wyborów i odrzucałam to, co nie mieściło się w tym, czego nauczył mnie Jan Paweł II. Na propozycje składane mi przez różnych reżyserów patrzyłam przez pryzmat tego, co powiedziałby Jan Paweł II - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Halina Łabonarska.
wPolityce.pl: Czy pamięta Pani ten moment,gdy odkryła Pani, że Jan Paweł II ma nam coś ważnego do przekazania i staje się kimś niezwykle ważnym, nie tylko w historii poszczególnych osób, ale też w historii Polski.
Halina Łabonarska: Tak, taka chwila zapada w pamięć na całe życie. Dla mnie było to nieprawdopodobne wydarzenie. To silne uczucie wyzwolenia się z tego, co było przeszłością i przeświadczenie, że teraz mamy nadzieję. Tą nadzieją był Jan Paweł II. Miałam przeczucie, że On da nam światło, dzięki któremu będziemy mogli inaczej żyć. To było wiele lat temu, byłam młodsza i cały czas kształtowałam się etycznie i moralnie, ale Jan Paweł II od początku pomógł mi wszystko uporządkować. Miałam poczucie, że związanie się z Nim będzie niezwykle ważne nie tylko dla Polski, ale też dla mnie osobiście. I tak się później stało.
Jakie więc przesłanie Jana Pawła II albo scena z Jego życia, trafiła do Pani najbardziej?
Pierwsze lata pontyfikatu Jana Pawła II to dorastanie do Jego nauczania. Dla mnie szczególny jest rok 1985 i pielgrzymka artystów i twórców do Rzymu. Pojechaliśmy do Ojca Świętego do Castel Gandolfo. Tam najpierw była Msza św., a potem bezpośrednie spotkanie z Janem Pawłem II. Papież nas błogosławił. Miałam poczucie, że tam dzieje coś ważnego w moim życiu. To było poczucie opróżnienia swojego wnętrza, by napełniło się ono nowym życiem. Stało się to w chwili, gdy klęczałam przed Janem Pawłem II i On nie błogosławił. Nie wiem, dlaczego tak zrobiłam, ale po chwili wróciłam do Ojca Świętego po ponowne błogosławieństwo. Jan Paweł II powiedział do mnie: „No, widzę, że niektórzy potrzebują podwójnego błogosławieństwa”. Całą tę sytuację odebrałam jako wewnętrzny nakaz, by zajmować się wszystkim co mówi nam Jan Paweł II. Zajęłam się Jego twórczością i przez następne lata, gdzie tylko mogłam prezentowałam Jego utwory, Jego poezję i Jego homilie.
Jan Paweł II bardzo dobrze rozumiał znaczenie sztuki i kultury w życiu człowieka i życiu narodu. Wiedział, jak potrafią one budować wspólnotę. Czy to dowartościowywało to ludzi sztuki?
Oczywiście, że tak. Jan Paweł II bardzo świadomie mówił o sztuce, ponieważ już jako młody człowiek dotknął tego, co jest metafizyką, nie tylko w religii, ale też w sztuce. Bardzo dobrze rozumiał to, że sztuka jest blisko Boga i w szczególny sposób dotyka serca człowieka. Wiedział, że gdy mówimy o natchnieniu, to wkraczamy w świat Boski. Karol Wojtyła jeszcze jako biskup krakowski wygłaszał konferencje i rekolekcje dla artystów. Zwracał uwagę na połączenie sztuki z pięknem Boga. Wszyscy Ci, którzy dotknęli Jego poezji, czy zanurzali się w przesłaniu Jego homilii, rozumieją to doskonale. To jest jak wejście w głąb, wyjście w górę a jednocześnie pójście pod prąd - jak Jan Paweł II napisał w Tryptyku Rzymskim.
To, o czym Pani mówi, jest niezwykle ważne również dziś, gdy sztuka nie zawsze podąża za pięknem i dobrem, ale pokazuje wykrzywiony świat bez wartości. Jan Paweł II uczył, że sztuka uwzniośla i kieruje do prawdy.
Jan Paweł II oprócz tego, że mówił jaki jest cel sztuki i kultury, potrafił też nikogo nie obrażając, mówić o tym, co jest złego w tym świecie. Nie milczał. W ten sposób zwracał uwagę i krytykował, by każdy mógł się sam zastanowić nad tym, jaka jest jego postawa, w jakim miejscu się znajduję oraz jaka jest jego kondycją duchowa. Jan Paweł II w swoich przesłaniach do twórców bardzo często powoływał się na Norwida. Mówił o pięknie, o pracy i sensie. Pokazywał drogę. Była to niezwykła wskazówka na dalsze życie. To była tak naprawdę szkoła życia.
Czy szkoła życia Jana Pawła II zmieniła Panią jako aktorkę?
Bardzo. Pogłębiła moje widzenie sztuki i ukształtowała moją wewnętrzna postawę. Dokonywałam świadomych wyborów i odrzucałam to, co nie mieściło się w tym, czego nauczył mnie Jan Paweł II. Odrzucałam to, co w sztuce niemoralne, brutalne i niszczące wartości bliskie Polakom. Na propozycje składane mi przez różnych reżyserów patrzyłam przez pryzmat tego, co powiedziałby Jan Paweł II.
Jest Coś i jest Ktoś, kto łączy Panią z Janem Pawłem II. To przesłanie o Bożym Miłosierdziu i siostra Faustyna?
Tak. To Jan Paweł II poruszył niebo i ziemię, by przesłanie Jezusa spisane przez siostrę Faustynę dać całemu światu. Dziś jest ono znane w każdym zakątku świata. Dzienniczek siostry Faustyny nagrywałam wielokrotnie i jest on nadal prezentowany w Radiu Maryja i Radiu Warszawa. Nagrałam też audiobook z Dzienniczkiem. Można powiedzieć, że Faustyna stała się moją siostrą duchową i przewodniczką. Jeszcze bardziej połączyła mnie też z Janem Pawłem II. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez siostry Faustyny i bez św. Jana Pawła II. Jako Polacy mamy wielkie szczęście, że mamy takiego przewodnika duchowego, który nas tak mocno kochał.
Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/500730-wywiad-labonarska-bylam-w-szkole-zycia-sw-jana-pawla-ii