Jak to dobrze, że w tym wirusowym nieszczęściu mamy komórki, Internet, zdalną pracę, nauczanie, skypowe łączenia, netflixowe filmy do wyboru, do koloru. I e-handel. Ileż rzeczy możemy robić online i dzięki temu o wiele mniej jesteśmy narażeni na zarażenie. Czyż nie byłoby nam wszystkim o wiele trudniej, gdyby nie rewolucja cyfrowa ostatnich dekad? Dzięki elektronicznym sieciom, które świat oplatają, mimo zarządzenia fizycznej izolacji ludzi, mimo zamknięcia wielu firm i instytucji, jesteśmy w stałym kontakcie.
Zbawczy Internet
Ile razy słyszeliście już taką narrację o prawie zbawczej roli Internetu w obecnych tarapatach ludzkości?
Tymczasem jest to co najwyżej półprawda; a jeśli nie kłamstwo, to na pewno głębokie złudzenie.
Otóż twierdzimy, że gdyby nie Internet – niech to słowo będzie skrótem myślowym na określenie całego potężnego nurtu rewolucji cyfrowej – do obecnej katastrofy by nie doszło.
Uściślijmy: mówiąc o katastrofie nie mamy na myśli samej pandemii i osób, które by nie zmarły, gdyby nie szybkie przenoszenie się wirusa przez cały świat. Mamy na myśli także ekonomiczne, społeczne, a kto wie, czy także nie geopolityczne (groźne dla pokoju na świecie) następstwa obecnej pandemii.
Mamy na myśli gospodarczą recesję, bezrobocie i zapewne wiążące się z tym fale przestępczości oraz niepokojów społecznych. Mamy na myśli nowe paliwo dla demagogów i populistów; tych prawdziwych, a nie tylko wydumanych przez fanów demokracji liberalnej. Mamy na myśli groźbę destabilizacji społecznej w wielu krajach i nowe pola konfliktów międzynarodowych. Mamy na myśli groźbę wzrostu poparcia dla rozwiązań autorytarnych, wcale nie wynikających z potrzeby szybkiego reagowania na zagrożenia egzystencjalne.
Czy raczej zabójczy?
Straty, które już się wydarzyły i szkody do jakich w wielu krajach niestety dojdzie, nie miałyby miejsca, gdyby nie wysokie tempo rozprzestrzeniania się wirusa oraz słabe – jak na cywilizację naukowo-techniczną – przygotowanie władz większości krajów do walki z pandemią. Do tego właśnie przyczynił się Internet. Umożliwił on takie przyśpieszenie i pogłębienie globalizacji, że niemal wszyscy – w biznesie, w nauce, w polityce, w mediach – z oczu stracili wymogi bezpieczeństwa.
Obsesyjnie skupiono się na pragnieniu postępu: więcej mobilności, więcej towarów, więcej gadżetów, więcej innowacji, więcej różnorodności, więcej kolorów, więcej nowości, zysków, więcej PKB. Więcej stymulacji. Więcej zużycia energii, więcej odpadów i zanieczyszczeń. Więcej duchowego wyjałowienia…
Internet podkręcił tempo zmian, a media społecznościowe przyniosły tak ogromne przeciążenie informacyjne, że niemal kompletnie zaciemniony został kształt wielu procesów. Także racjonalne reakcje na zagrożenia zostały opóźnione. Mediokracja i swoisty technopopulizm legły u podstaw wielu działań pozornych – ale pijarowsko często niezbędnych – u rządzących na całym świecie.
Ale jak jest czegoś więcej, to zazwyczaj jest też czegoś mniej. Mniej refleksji, mniej ostrożności, mniej patrzenia w oczy drugiemu człowiekowi, mniej życia wewnętrznego. Mniej dojrzałości.
Gdyby nie…
Przecież gdyby nie Internet, mnóstwo spraw działoby się znacznie wolniej. Zamiast wchodzić w kolejne wiraże „postępu”, mielibyśmy czas wyciągnąć wnioski z kataklizmów XX stulecia. Ludzie podróżowaliby mniej po świecie. Wirusy też. Ludzie kupowaliby mniej i częściej produkty wytworzone gdzieś nieopodal. Byliby mniej oszołomieni przez ciągłe strumienie cyfrowych bodźców, mniej zestresowani przez wyścigi szczurów i bardziej odporni na infekcje.
Turbokapitalizmu by nie było. System globalnej konkurencji międzypaństwowej byłby bardziej stabilny, mniej podatny na zakłócenia. Świat byłby spokojniejszy. Łatwiejszy do ogarnięcia.
Wirus przenosiłby się na tyle wolno, że byłoby więcej czasu, by go naukowo badać, a instytucje publiczne na czas przestawić na radzenie sobie z epidemią, ale znacznie mniej groźną.
Co ludzkości po błyskawicznym „rozwoju”, nad którym nie panujemy?
Katarzyna i Andrzej Zybertowiczowie
Tekst ukazał się pierwotnie w numerze 18/2020 tygodnika „Sieci”.
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/498474-cudowna-polprawda-zbawczy-internet