Nasz rodzimy minister szkolnictwa wyższego i jego zastępcy często powtarzali, że po reformie, zwanej szumnie Konstytucją dla Nauki uczelnie polskie bardzo szybko trafią do prestiżowej pierwszej setki szkół wyższych w tzw. rankingu szanghajskim. Profesor Macurek wielokrotnie zastanawiał się nad istotą owego rankingu, nie mogąc pojąć dlaczego Chiny, państwo komunistyczne i nieustannie łamiące prawa człowieka, tworzy wzorce dla całego demokratycznego świata. Dla Profesora oczywiste było, że Państwo Środka, pomimo posiadania ogromnych i nowoczesnych uniwersytetów oraz instytutów badawczych, nie dokonało w istocie żadnych poważnych odkryć naukowych. Wynikało to z prostego faktu: nauka może rozwijać się tylko w atmosferze wolności. W kraju zaś totalitarnym, w atmosferze powszechnego kłamstwa i oszustwa, mimo ładowania ogromnych pieniędzy na badania, niczego wielkiego nie dokona się. Mało tego, profesor Macurek uważał, że nowoczesne technologie stosowane w kraju ponurego azjatyckiego komunizmu owocują katastrofami – jak np. wydobycie się na zewnątrz śmiercionośnego wirusa z laboratorium w Wuhan. Profesor, pamiętający jeszcze czasy siermiężnej epoki Gierka i Jaruzelskiego w Polsce, nie wierzył w żadne „zabezpieczenia czwartego stopnia”. Był natomiast wręcz przekonany, że wirusa wyniósł na zewnątrz po prostu laborant, który przesadził trochę w spożywaniu znanej chińskiej wódki baijiu (której moc może nawet przekraczać 50 proc.!).
Co do rankingu szanghajskiego Profesor sądził, że był on sprytnym wynalazkiem, żeby podlewarować trochę znaczenie wielkich, ale posiadających mierne osiągnięcia, uczelni chińskich. Po prostu stworzono listę najlepszych uczelni świata, wylansowano ją przy użyciu ogromnych środków finansowych, a następnie do pierwszej setki wrzucono kilka uczelni z Państwa Środka, o których na świecie nie słyszał pies z kulawą nogą. Oczywiście na dalszych miejscach (ale w ramach setki), żeby wyglądało to poważnie. Z przodu umieszczono oczywiście wszelkie Harvardy, Stanfordy, Oxfordy itp. Profesor uważał, że zamiast wydawać ogromne pieniądze na publikowanie artykułów polskich naukowców w pismach zachodnich i tłumaczenie na angielski rzeczy, które i tak nikogo interesują, lepiej stworzyć i znacznym nakładem środków wylansować Warszawski Ranking Uczelni Świata. W pierwszej setce (na dalszym miejscach – żeby się nie wygłupić) umieściłoby się z pięć polskich uniwersytetów i ze trzy politechniki. Byłoby taniej, spokojniej, naukowcom oszczędzono by stresów związane z ewaluacjami, punktami, slotami i innymi idiotyzmami. Mogliby spokojnie zająć się tym, co lubią najbardziej – nauką!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/497385-profesor-macurek-a-ranking-szanghajski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.