Jak wiadomo, organizm ludzki po zetknięciu się z wirusem wytwarza przeciwciała, pomagające mu zwalczyć infekcję (tzw. NAbs). Ich obecność we krwi jest zresztą jednym z głównych parametrów pozwalających stwierdzić, czy dana osoba jest już zdrowa. Tyle przynajmniej, z grubsza biorąc, oficjalna teoria. Ale teraz okazuje się, że ta reakcja immunologiczna nie zawsze występuje.
Grupa chińskich naukowców z Uniwersytetu Fudan w Szanghaju przeprowadziła badania 175 osób, które przeszły już infekcję Covid-19, zresztą w łagodnej formie. Co ciekawe, jak informuje brytyjski periodyk Nature, zajmujący się popularyzacja nauki, u 30 proc. z nich, w przeciwieństwie do pozostałych, zwłaszcza u osób poniżej 40-tego roku życia, odkryto bardzo niski, czasem wręcz niezauważalny, poziom przeciwciał. Oznacza to, że niewykluczone, iż w niektórych przypadkach to nie zbadana reakcja immunologiczna (NAbs), ale inny, nieznany czynnik powoduje, że infekcja Covid-19 jest lekka, albo wręcz niektórzy są na nią odporni.
Zagadkowa sytuacja na wyspie Bali
Dziennik Asia Times opisuje inną zagadkowa sytuację, jaką zaobserwowano na indonezyjskiej wyspie Bali, znanym kurorcie turystycznych. Przybysze z Australii i z Chin stanowią tam ponad połowę z ponad 5 mln turystów, jacy corocznie odwiedzają wyspę. W styczniu, a zatem już po wybuchu epidemii liczba turystów z Chin wzrosła nawet o 3 proc. w porównaniu z miesiącem poprzednim. Teraz jest mniejsza, w związku z zawieszeniem połączeń lotniczych, ale np. źródła dyplomatyczne podają, że samych Australijczyków jest nadal na wyspie ponad 5 tys. Taki napływ turystów z krajów gdzie Covid-19 był i jest nadal bardzo rozpowszechniony nie doprowadził jednak, ku zaskoczeniu, do wybuchu epidemii. Ale nie tylko tam, bo zamieszkały przez niemal 10 mln ludzi archipelag sąsiednich wysp, w skład którego wchodzą wyspy takie jak Lombok, Sumbawa, Flores i Zachodni Timor też jest zastanawiająco wolny od Covid-19. Stwierdzono raptem 68 przypadków infekcji, z których 2 zakończyły się zgonem chorych. Sprawa jest tym dziwniejsza, że niemal 20 tys. mieszkańców wyspy pracuje na stałe na luksusowych promach pasażerskich, często określanych mianem wylęgarni koronawirusa i w związku z zawieszeniem rejsów wrócili oni do domu, a i tak liczba infekcji nie wzrosła. Nie wchodzą też raczej w grę machlojki władz starających się ukryć skalę epidemii, bo jak relacjonują dziennikarze Asian Times, na wyspie jest duża sieć klinik prywatnych nastawionych na obsługę turystów i pochodzących z krajów Zachodu rezydentów i one też nie odnotowały jakiejś fali zastanawiających zapaleń płuc. Podobnie zresztą jak miejscowe zakłady pogrzebowe, które nie informują o „zwiększonym ruchu”. Co prawda na Bali tradycyjnie problemem jest Gorączka Denga, która może dawać podobne do Covid-19 objawy. Zresztą niedawno naukowcy z Singapuru opisali w czasopiśmie medycznym Lancet dwa przypadki pacjentów, którzy byli chorzy na tę chorobę, a ostatecznie okazało się, że w ich przypadku mamy do czynienia z Covid-19. Ale nawet jeśli tak można wyjaśnić fenomen niskiej liczby infekcji korona-wirusem na Bali, który być może mylony jest z wirusem Denga, to i tak mamy do czynienia z przeważająco łagodnym przebiegiem choroby, co już jest fenomenem.
Zastanawiające zjawisko we włoskiej Ferrarze
Podobnie zastanawiające zjawisko zaobserwowano też we włoskiej Ferrarze, leżącej nieopodal Bolonii, jednego z głównych centrów włoskiej infekcji Covid-19. Na początku kwietnia, kiedy w prowincji Emiglia-Romana było ponad 14 tys. zarażonych, w tej miejscowości odnotowano tylko 307 przypadków, i to w większości na granicy z sąsiednią Bolonią. Komisarz Obrony Cywilnej Sergio Venturi oświadczył, że mieszkańcy prowincji mogli wypracować mechanizmy naturalnej odporności organizmu. Jedna z teorii głosi, że powodem tej odporności jest to, iż miasto leży w regionie malarycznym, a jego mieszkańcy zarażeni są talasemią - chorobą dziedziczoną w sposób recesywny. I to być może powoduje, że są odporniejsi na infekcję.
Podobnie zagadka jest dlaczego w przypadku dzieci, które zarażają się wirusem w podobnym stopniu co dorośli, ale w 90 proc. przypadków przebieg choroby jest łagodny, a nawet niezauważalny. Podobne zresztą zjawisko zaobserwowano już wcześniej w czasie epidemii SARS i MERS, chorób wywoływanych również przez wirusy i powodujących u pacjentów trudności oddechowe. Profesor Gary Wing Kin Wong z Chińskiego Uniwersytetu w Hong-Kongu autor opublikowanej niedawno pracy na ten temat jest zdania, że być może ma to związek z reakcją immunologiczną organizmu. W przypadku dzieci, których organizmy są sprawniejsze, łatwiej przychodzi znalezienie „punktu równowagi”. Organizmy osób dorosłych mogą reagować większą niż potrzeba intensywnością, i to reakcja immunologiczna w większym stopniu, a nie infekcja wirusowa jest głównym problemem.
Ale to tylko jedna z teorii, nie popartych jeszcze gruntownymi i uznanymi badaniami naukowymi. Podobnie zresztą, jak inna, która pojawiła się w ostatnich dniach i głosi, że większość zgonów na Covid-19 wcale nie jest powodowana problemami oddechowymi, choć one mają oczywiście miejsce, ale tym, że w czasie infekcji serce pacjenta „nie wytrzymuje” i to jest przyczyną zgonu.
Wszystkie te zadziwiające zjawiska związane z pandemią, nowe teorie, których autorzy chcą wyjaśnić jej genezę i mechanizm działania, skłaniają do refleksji na temat drogi, jaką jeszcze musimy przejść i że w gruncie rzeczy niewiele jeszcze wiemy na jej temat. I być może z tego powodu lepiej zachować pokorę i ostrożność niż przedwczesną brawurę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/496143-zagadki-covid-19-nowe-teorie-sklaniaja-do-refleksji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.