Dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Piotr Bernatowicz pokazał na swoim profilu na Facebooku wideo na którym grupa osób wiesza na budynku CSW plakat z hasłem Piekło Kobiet. Pozwolił sobie przy tym na niewielką, lecz ważną interwencję, dodając na koniec krótkiego filmiku słowo „aborcja” i znak równości, a także informację o liczbie dzieci, które zamordowano na świecie w 2019 roku. I tak jedno słowa zmieniło wideo pro-choice na pro-life. „Poprawia prace artystów w imię propagandy” - atakują Bernatowicza artyści odpowiedzialni za tę pracę.
Atak na mnie został spowodowany tym, że akcja tych artystów przez moje działanie nie wypaliła. Intencją było fałszywe zaprezentowanie CSW jako instytucji zaangażowanej w protest przeciwko zakazowi aborcji. Pokazałem, że hasło „Piekło kobiet” można interpretować i rozumieć jako hasło przeciwko aborcji
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Piotr Bernatowicz.
Do ataku na dyrektora CSW przyłączył się serwis wyborcza.pl
Grupa polskich i zagranicznych artystów związanych z CSW Zamek Ujazdowski stworzyła pracę wideo, która wspiera protest przeciwko projektowi Kai Godek zaostrzającemu prawo do aborcji
—czytamy.
Przeciwko bezprawnemu, jak twierdzą, działaniu Piotra Bernatowicza protestują artyści, którzy opublikowali film ze swojej akcji.
Co o sprawie mówi sam Bernatowicz?
wPolityce.pl: Czy każdy można dowolnie wywieszać jakiekolwiek plakaty na budynku Centrum Sztuki Współczesnej?
Piotr Bernatowicz Nie, na to właściciel musi wyrazić zgodę. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z samowolą. Nikt z Zamku Ujazdowskiego nic o tym wiedział. Aktywiści-artyści postanowili wykorzystać instytucję i włączyć ją w polityczny protest przeciw obywatelskiemu projektowi ustawy „Zatrzymaj Aborcję”. Mamy tu do czynienia ze sztuką polityczną. W sztuce współczesnej różnego rodzaju wydarzenia, w tym protesty polityczne, są traktowane jako działania artystyczne. I tak stało się też w tym przypadku.
W oskarżeniach padają słowa, że zmodyfikował pan pracę wideo, by propagować zakaz aborcji?
Wszystko wskazuje na to, że atak na mnie został spowodowany tym, że akcja tych artystów przez moje działanie nie wypaliła. Intencją było fałszywe zaprezentowanie CSW jako instytucji zaangażowanej w protest przeciwko zakazowi aborcji. Zdecydowałem się na zabieg od dawna obecny w sztuce współczesnej. Przez dodanie paru elementów odsłoniłem nowe, niespodziewane znaczenia, można też powiedzieć, że dokonałem pastiszu. Pokazałem, że hasło „Piekło kobiet” można interpretować i rozumieć jako hasło przeciwko aborcji. Myślę, że stąd jest taki hejt i taka wściekłość na mnie.
A jednak serwis wyborcza.pl mocno stanął po stronie artystów i zaatakował Pana za ingerowanie w pracę artystów.
To nie było ingerowanie ani poprawianie. To był zabieg obecny w sztuce od początku XX wieku, od czasów Marcela Duchampa. To nic innego jak twórcze przejmowanie prac i nadawanie im nowej jakości, nowych sensów bez ukrywania ich pochodzenia. Jeżeli zgadzamy się co do tego, że dokumentacja akcji aktywistów jest działaniem artystycznym, to dlaczego moje działanie polegające na dodaniu nowej jakości, nie miałoby być także działaniem artystycznym? To jest dokładnie ten sam język. Środowisko „Gazety Wyborczej” posługuje się natomiast argumentem, którym często posługiwali się prawicowi krytycy w latach 90-tych. Jeśli jakieś działanie artystyczne w obszarze sztuki nie podobało się, to odbierano mu miano sztuki. Dziś środowisko „GW” robi dokładnie to samo. Środowiska prawicowe, konserwatywne nauczyły się już pluralizmu i dyskusji, natomiast lewicowe środowiska są hermetyczne i zamknięte na jakąkolwiek dyskusję poprzez sztukę. W gruncie rzeczy są to środowiska nietolerancyjne i zamknięte na jakąkolwiek grę znaczeń, jeśli to nie jest zgodne z ich przekonaniami ideologicznymi. Argument, że ingeruję, niszczę czy kradnę dzieło sztuki jest po prostu absurdalny i nie do obronienia.
Z pana słów wynika, że jest pan otwarty na dyskusję poprzez sztukę na ważne tematy społeczne, które mocno absorbują naszą uwagę i wywołują emocje.
Dokładnie tak. Poza tym proszę zauważyć, że film z komentarzem, który wywołał taki atak i taką wściekłość, opublikowałem na swoim prywatnym profili na Facebooku. To nie jest film opublikowany na stronie CSW. To jest po prostu moje zdanie na temat próby zawłaszczenia przestrzeni CSW przez lewicowych aktywistów. Opublikowany przeze mnie film wywołał tyle kontrowersji, bo naruszał pewien nienaruszalny do tej pory monolit. Uważa się, błędnie zresztą, że środowisko artystyczne, elitarne, w sprawach takich jak dopuszczalność aborcji, jest całkowicie za. Moje działanie pokazało, że tak nie jest. Świat sztuki wcale nie stoi jednoznacznie po stronie proaborcyjnej. W tym środowisku też są głosy mówiące, że aborcja jest piekłem kobiet i że zabijanie dzieci jest złem. To wcale nie jest, jak chciałaby „Gazeta Wyborcza”, że tylko pogardliwie zwany ”ciemnogród” jest przeciwko aborcji - mnóstwo wykształconych ludzi też tak uważa, ale często się boją głośno o tym mówić. Atak na mnie i słowa o tym, że naruszyłem rzekomo prawa autorskie ma przykryć tę prawdę. Tu leży problem.
ap
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/496051-tylko-u-nas-dyrektor-csw-ofiara-ataku-lewicowego-srodowiska