Zamknięte drzwi mieszkań nie uczyniły z nas niewolników, a wręcz przeciwnie pokazały, że jesteśmy zdolni jako naród i społeczność ludzi wolnych dokonać wyboru w imię dobra. Niewygody i ograniczenia paradoksalnie - obudziły w nas uśpioną wrażliwość na drugiego człowieka.
Dobre strony kwarantanny
Otrzymuję entuzjastyczne relacje rodziców zachwycających się swoimi dziećmi, a także wyznania tych zmartwionych, bo poznali, że ich dzieci mają poważne problemy. Wymuszone zatrzymanie spowodowało, że zaczęliśmy rozmawiać ze sobą w rodzinach. Słuchamy siebie nawzajem, obserwujemy, przypominamy sobie o dalszych krewnych, znajomych. Sięgamy po telefon, żeby z nimi odbudować więź. Jakże piękne są świadectwa wzruszonych starszych osób, które opowiadają, że sąsiedzi, z którymi łączyło ich wzajemne dzień dobry, dziś pukają do drzwi z prostym pytaniem – jak możemy Pani/u pomóc? Dostaję filmy z pomysłami, relacjami jak rodziny wspólnie radzą sobie w izolacji. Dzieci cieszą się, że mają czas nauczyć nowych sztuczek swoje pieski, pograć w gry planszowe z rodzicami i zrobić konkurs piosenki z kolegami przez Skype. „Odkrywamy siebie” napisał mi z radością jeden z ojców rodziny wielodzietnej. Zapracowany, był tatą od święta, dziś ku uciesze dzieci jest z nimi. „Jeszcze nigdy nie mieliśmy tak szczęśliwych dni” powiedziała mi jego córka. Inna dziewczynka, uczennica pierwszej klasy, chwali się, że ma domowe nauczanie, bo jej nauczycielką jest bardzo mądra babcia, pracownik naukowy.
Szkoła w domu
Od początku zamknięcia szkół moją największą troską było, aby żadne dziecko nie zostało pozbawione opieki nauczycieli. Tej prawdziwej troski, która nie zaczyna się od polecenia wykonania zadania, ale od pytania – jak sobie dajesz radę? Porozmawiajmy, razem rozwiążemy problemy. Nic nie jest takie jak przed atakiem koronawirusa. Udawanie, że możemy szkołę przenieść do domu jest kłamstwem. Mamy do czynienia z protezą. Starajmy się, aby była jak najlepiej dopasowana do możliwości każdego dziecka. Wspólną troską rodziców i nauczycieli jest taka organizacja czasu dzieci, aby go nie marnowały. Po powrocie do szkół, zajmiemy się nadrabianiem zaległości. Musimy wrócić bez uszczerbku na psychice, zmotywowani do nauki i szczęśliwi, że pokonaliśmy zagrożenie dla naszego zdrowia fizycznego.
Zdarzają się też sporadycznie skargi, pewne rozwiązania wymagają korekty, interwencji. Oczywiście, że jest i tak. Moja wiedza, jako Kuratora Oświaty jest jednak zgoła inną od rozpowszechnianej przez niektóre media – tuby opozycji. One widzą tylko złe strony, ich dziennikarze nadal nie zapoznali się z treściami, które zawiera w sobie definicja zdalnego nauczania zawarta w Rozporządzeniu MEN. Jako autorytety od oceny rządu przedstawiają skompromitowanych ubiegłorocznym strajkiem przywódców ZNP. Tych samych, którzy z premedytacją zamknęli przedszkola i szkoły przed uczniami, a biorąc ich jako zakładników nie dość, że zmarnowali ich czas odmawiając im dostępu do edukacji i opieki, to jeszcze zgotowali im horror niepewności klasyfikacji, możliwości przeprowadzenia egzaminów po ósmej klasie i maturalnych. Dziś udają zatroskanie. Czy można się temu dziwić? Nie, przecież realizują konkretny projekt polityczny. Jest jednak pewien aspekt, który należy podkreślić.
Nauczyciele i rodzice
Nauczyciele, w ogromnej większości postawieni wobec wyzwania, na które nie byli przygotowani, bardzo szybko przejęli inicjatywę. Często metodą prób i błędów rozpoczęli wdrażanie zdalnego nauczania. Nawiązanie kontaktu z każdym uczniem, poznanie jakimi możliwościami sprzętowych dysponuje, ustalenie warunków i metod pracy w porozumieniu z rodzicami, dopracowanie planu pracy z pozostałymi nauczycielami w klasie, a także przemyślenie zakresu materiału przekazywanego, to wszystko często pochłania większość dnia. Zdarza się, że odbywa się kosztem czasu dla własnej rodziny. Po miesiącu od zamknięciu szkół we wszystkich domach, gdzie są uczniowie funkcjonuje już codzienny rytm lekcji. Najmłodsi słuchają radia i oglądają telewizyjne programy, potem uzupełniają karty pracy lub piszą w zeszytach, a ci co przygotowują się do egzaminów maturalnych mają lekcje online, słuchają wykładów, czytają zadane teksty, rozwiązują przykładowe arkusze egzaminacyjne. Obserwuję też z ogromną radością swoiste pospolite ruszenie z pomocą w pożytecznym i mądrym zagospodarowywaniu czasu dzieciom i młodzieży. Młodzieżowe domy Kultury - ten wyjątkowy bypass dla szkół w organizowaniu ciekawych zajęć pozalekcyjnych, rozwijających zainteresowania i talenty, różnorodne instytucje kultury, a także prywatni twórcy składają oferty ciekawych zajęć, przedstawień teatralnych, wirtualnych podróży po muzeach itp. Informatycy i programiści proponuję nowe platformy komunikacyjne.
Dużo dobrego się dzieje. W nowych technologiach przekazu bardzo przyspieszyliśmy. Teraz trzeba fachowców od edukacji, aby nadać nowym rozwiązaniom odpowiedni kierunek i ramy. Trzeba bardzo złej woli, żeby tylko doszukiwać się nieprawidłowości, wieszczyć klęskę przedsięwzięcia, które zakłada w bardzo wielu różnych formach pracę z młodym człowiekiem zamkniętym w mieszkaniu, odizolowanym od swojego środowiska szkoły, przyjaciół i nauczycieli. Ze zdziwieniem słucham biadolenia o brakach komputerów, a gdy pojawiają się kolejne informacje o pomysłach na ich uzupełnianie, jeszcze większy krzyk, że jest to stanowczo za mało. Malkontentów i wrogów władzy nic nie przekona, więc darujmy sobie ich utyskiwanie. Róbmy swoje. Dziś cieszy, że potrafiliśmy w czasach pandemii zbudować sprawnie działająca wspólnotę. Nauczycieli, rodziców i uczniów.
Odnoszę wrażenie, że dopiero teraz nawiązały się właściwe relacje między nauczycielami i rodzicami. Takie oparte na zaufaniu, bo przecież nauczyciel, żeby wymagać od ucznia realizacji podstaw programowych musi wiedzieć, czy uczeń jest w stanie temu zadaniu podołać. A co zrobić, gdy na 25 uczniów w klasie jeden lub dwóch nie jest w stanie samodzielnie pracować, obojętnie z jakich przyczyn? Nauczyciel musi znaleźć rozwiązanie. Pozwolić dziecku pracować na miarę jego możliwości. Spokojnie, nie wprowadzając chaosu i nerwowej atmosfery w życie rodziny.
Co z egzaminami?
Możemy zmienić wyjątkowo formuły egzaminów. Ten po ósmej klasie ze szczególnych powodów nie przeprowadzać, a zastosować znaną nam z lat ubiegłych formułę rekrutacji, czyli konkurs świadectw. Egzamin maturalny można byłoby ograniczyć do egzaminu pisemnego. Ustne egzaminy, które zawsze bardzo długo trwają i zmieniają organizację pracy szkoły, w tym roku mogłyby zostać zlikwidowane i tak przecież nie mają wpływu na system rekrutacji na studia.
Postaramy się, aby w tym wyjątkowym czasie uprościć formuły i nie przedłużać niepotrzebnie traumy uczniom i nauczycielom. Wyjść z sytuacji, niezawinionej ani przez uczniów, ani przez nauczycieli jest wiele. Wystarczy tylko trochę dobrej woli, empatii, o co wszystkich proszę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/495577-edukacja-w-czasach-pandemiimozemy-zmienic-formule-egzaminow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.