Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł w specjalnym apelu do lekarzy, pielęgniarek i położnych prosi, aby do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego zgłaszali się chętni do pomocy tam, gdzie są braki kadrowe. Z takiej grupy pozwolę sobie korzystać w pierwszej kolejności – zaznacza.
CZYTAJ TAKŻE:
Wojewoda apeluje do lekarzy
Wojewoda w specjalnym apelu do lekarzy oraz pielęgniarek i położnych, przesłanym do okręgowych izb, podziękował za trwanie przy pacjentach mimo trudnej sytuacji.
Mimo często bardzo trudnych warunków pracy, daje się zauważyć bezprzykładne zaangażowanie w profesjonalne i zdyscyplinowane działania na rzecz ograniczenia epidemii oraz opiekę nad chorymi i będącymi w potrzebie. Wszystkim lekarzom, lekarzom dentystom, pielęgniarkom i położnym za to bardzo dziękuję
— podkreślił.
Jak zwrócił uwagę, sytuacji, w której się wszyscy znaleźli, nie sposób było przewidzieć.
Dlatego tak ważna jest gotowość do podejmowania niezbędnych a niestandardowych działań
— wskazał Radziwiłł.
Niedobory kadry lekarskiej
W związku z epidemią w wielu placówkach opieki zdrowotnej i pomocy społecznej występują nagłe niedobory kadry lekarskiej. Niejednokrotnie, w związku z czasową niezdolnością do pracy spowodowaną chorobami, izolacją lub kwarantanną lekarzy, dochodzi do krytycznych sytuacji w zakresie opieki nad pacjentami
— napisał w apelu wojewoda.
Radziwiłł zwrócił się do medyków, aby zgłaszali gotowość do podjęcia pracy w tego typu jednostkach do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Z takiej grupy lekarzy i lekarzy dentystów, pielęgniarek i położnych chętnych do podjęcia się pomocy w miejscach szczególnie zagrożonych brakiem personelu, pozwolę sobie korzystać w pierwszej kolejności
— podkreślił wojewoda.
Decyzje o skierowaniu personelu medycznego do danej placówki wojewoda podejmuje na podstawie Ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych. Mają one rygor natychmiastowej wykonalności, a więc lekarze zobowiązani są stawić się do pracy.
W przesłanym PAP w sobotę komunikacie poinformowano, że wśród stu osób, które wojewoda skierował do pracy w podmiotach leczniczych i DPS-ach, są lekarze, pielęgniarki, pielęgniarze, diagności i opiekunowie.
Dotychczas do pracy zgłosiło się 15 osób
— podkreślono.
Wojewoda w przypadku niestosowania się do decyzji skieruje do placówki kolejnych lekarzy. Z kolei na te osoby, które nie wypełniają nałożonego obowiązku, nakładane będą kary administracyjne od 5 do 30 tysięcy złotych. Do tej pory Radziwiłł w drodze decyzji nałożył pięć kar po 5 tysięcy złotych.
Dramatyczna sytuacja w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym w Warszawie
Po tym, jak personel opuścił prywatną placówkę zostawiając pacjentów, z których część jest zarażona koronawirusem, wojewoda miał oddelegować tam dodatkowych medyków. Ale w tej chwili przebywa tam jedna pielęgniarka, która ma pod opieką ponad 50 obłożnie chorych osób - informuje onet.pl.
W Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczy przy ul. Bobrowieckiej w Warszawie przebywa 22 pacjentów z koronawirusem oraz 20 pacjentów bez objawów.
Opiekuje się nimi jeden lekarz, jedna pielęgniarka i 7 opiekunów medycznych
—informuje PAP Marta Grzelczak, prezes Fundacji Nowe Horyzonty, która zarządza placówką. 9 kwietnia Mazowiecki Urząd Wojewódzki skierował do pracy dwie pielęgniarki i jednego lekarza.
10 kwietnia zgłosili się jedna pielęgniarka i lekarz; druga pielęgniarka odmówiła, tłumacząc to zwolnieniem lekarskim
—dodaje Grzelczak.
Mąż pielęgniarki podkreślił, że sytuacja jest dramatyczna i bardzo możliwe jest, że wszyscy pacjenci są zarażeni koronawirusem. Dodatkowo na miejscu znajduje się tylko jeden kombinezon ochronny.
Wojewoda zawiadamia prokuraturę
O całej sprawie wojewoda Konstanty Radziwiłł powiadomił prokuraturę.
Jego zdaniem personel medyczny opuszczając ośrodek naraził pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz sprowadził niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez powodowanie zagrożenia epidemiologicznego lub szerzenia się choroby zakaźnej
— poinformował onet.pl.
Wojewoda nałożył już pierwsze kary finansowe za niewywiązywanie się z obowiązków. To pięć kar po 5 tys. złotych.
Jak doszło do tej sytuacji?
Zakład przy ul. Bobrowieckiej jest placówką Fundacji Nowe Horyzonty. Marta Grzelczak, prezes zarządu tej fundacji, odpowiedziała PAP, jak doszło do zaistniałej sytuacji. Jak poinformowała w przesłanym PAP oświadczeniu, 29 marca fundacja otrzymała informacje, że jedna z pacjentek zakładu, którą przewieziono do szpitala, ma rozpoznane zarażenie koronawirusem. Wyjaśnia, że 30 marca zarząd fundacji przesłał listę 35 pracowników oraz listę 25 pacjentów z oddziału, na którym przebywała pierwsza zakażona pacjentka, do Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie (PPSSE) z prośbą o przebadanie wszystkich tych osób.
PPSSE odmówiła przebadania pacjentów i poinformowała, że przebada jedynie personel, który w liczbie 35 osób objęto kwarantanną
—pisze prezes. Jak wyjaśnia, wobec tego fundacja sama zgłosiła 25 pacjentów i 2 pracowników do prywatnego laboratorium Genomics Warsaw. 2 kwietnia wykonano wymazy u tych osób, następnego dnia otrzymano wyniki, które potwierdziły zakażanie koronawirusem u 17 pacjentów oraz 1 pracownika.
Grzelczak dodaje, że w kolejnych dniach stwierdzono zakażenie koronawirusem także u dwóch pacjentów z innych oddziałów zakładu, których zabrano do szpitala.
3 kwietnia zgłosiliśmy wszystkich pacjentów i pozostałych pracowników z tych oddziałów do laboratorium w celu wykonania testów. Badanie zostało wykonane własnymi siłami 7 kwietnia
—relacjonuje prezes. Wyniki, które fundacja otrzymała 8 kwietnia, potwierdziły zakażenie u 7 pacjentów i 1 pracownika
Po otrzymaniu tych wyników 8 kwietnia wieczorem, zakład opuściła samowolnie - po 10 dniach nieprzerwanej pracy (tj. od 30 marca) - dyrektor zakładu, pełniąca także funkcję pielęgniarki, a 9 kwietnia druga pielęgniarka, która także pracowała nieprzerwanie od 30 marca
—informuje Grzelczak. Podkreśla przy tym, że mimo wszelkich możliwych sposobów, w tym także próśb kierowanych do różnych instytucji, nie udało się pozyskać do pracy żadnej pielęgniarki na zastępstwo, ze względu na obostrzenia w macierzystych placówkach służby zdrowia.
Fundacja pozyskała jednak samodzielnie 4 opiekunów, którzy pracują nieprzerwanie od kilku dni. Grzelczak zaznacza, że również podstawowe środki ochrony osobistej fundacja pozyskuje samodzielnie.
Brakuje w szczególności profesjonalnych strojów zapewniających pełne bezpieczeństwo naszego personelu i pacjentów
—wskazuje.
Prezes Fundacji Nowe Horyzonty podkreśla także, że od 30 marca fundacja kierowała powiadomienia na piśmie o sytuacji panującej w zakładzie, wraz z prośbą o wsparcie do: Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarno – Epidemiologicznego w Warszawie; Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego; Głównego Inspektora Sanitarnego, Ministerstwa Zdrowia; Biura Rzecznika Praw Obywatelskich; Wydziału Zdrowia Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego; Wojewody Mazowieckiego oraz dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy.
Z powyższych instytucji Ministerstwo Zdrowia poinformowano nas o przekazaniu sprawy z prośbą o udzielenie pomocy do Wojewody Mazowieckiego, a Główny Inspektor Sanitarny przekazał sprawę do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarno – Epidemiologicznego
—wyjaśnia Grzelczak.
Na nasze pisma odpowiedział jedynie Wydziału Zdrowia Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, który 7 kwietnia wezwał fundację do rozwiązania problemów kadrowych we własnym zakresie, informując, że środki ochrony osobistej możemy otrzymać z Agencji Rezerw Materiałowych
—dodaje. Fundacja odpowiedziała, że nie ma możliwości przesunięcia, ani pozyskania personelu medycznego.
9 kwietnia, związku zagrożeniem dla zdrowia i życia pacjentów wynikającym z braku od tego dnia personelu medycznego fundacja wystąpiła do Wojewody Mazowieckiego z żądaniem ewakuacji w trybie pilnym wszystkich pacjentów zakładu
—pisze Grzelczak. Jak dodaje, w odpowiedzi, jeszcze tego samego dnia Wydział Zdrowia Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego poinformował fundację o skierowaniu do pracy w zakładzie 2 pielęgniarek i jednego lekarza.
10 kwietnia zgłosili się do pracy jedna pielęgniarka i lekarz, którzy przystąpili do udzielania pomocy medycznej pacjentom Zakładu. Niestety druga pielęgniarka odmówiła stawienia się do pracy, tłumacząc to zwolnieniem lekarskim
—informuje Grzelczak. Zaznacza także, że również dzięki Wydziałowi Zdrowia Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego 10 kwietnia fundacja otrzymała z Agencji Rezerw Materiałowych środki ochrony osobistej.
Prezes fundacji informuje także, że według stanu na sobotę, 11 kwietnia, w zakładzie przebywa 22 pacjentów zarażonych koronawirusem - którzy są odseparowani od pozostałych pacjentów - oraz 20 pacjentów bez objawów choroby.
Opiekuje się nimi jeden lekarz, jedna pielęgniarka i 7 opiekunów medycznych
—wyjaśnia Grzelczak. Podkreśla także, że sytuacja w ośrodku nadal jest bardzo trudna.
Przy tak niskiej obsadzie personalnej, nieprzerwanej pracy i braku osób na zmianę, nie jesteśmy w stanie zapewnić prawidłowej opieki, a przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwa pacjentom
—dodaje.
wkt/PAP/onet.pl
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/495455-personel-medyczny-opuscil-dom-opieki-jest-zawiadomienie