To nieprawdopodobne, jak pewne zdarzenia, pewne daty wpisują się w naszą pamięć. Mijają lata, a wraz z ich upływem w sposób naturalny część zdarzeń i dat zaciera się w naszej pamięci, niektóre nikną bezpowrotnie, choć w tamtej chwili, kiedy miały miejsce były dla nas ważne. Ale te godziny w sobotnie przedpołudnie sprzed dziesięciu laty, należą do tych, o których mówimy: - „Pamiętam, jakby to było wczoraj”. Tak… Myślę, że większość Polaków pamięta. Gdzie się znajdowali, co robili, jak zareagowali na pierwsze informacje.
Jeszcze pół roku temu, jeszcze kilka miesięcy temu, nie tak wyobrażaliśmy sobie przebieg jutrzejszego dnia – 10 kwietnia. Rzeczywistość jest inna niż zakładaliśmy. Delegacja polskiego rządu nie poleci do Katynia. Wielu z nas, choćby tego pragnęło, nie spotka się w gronie najbliższych i przyjaciół, aby powspominać tych, którzy zginęli w Smoleńsku. Nie pójdziemy pod pomnik ofiar smoleńskich i pod pomnik śp. Lecha Kaczyńskiego, aby postawić znicz na znak, że przechowujemy ich w naszej pamięci, a niektórych w naszych sercach.
W odosobnieniu, być może niektórzy z nas, znajdując tekst w internecie, przeczytają po raz kolejny przemówienie, jakie ówczesny prezydent Polski miał wygłosić w Katyniu na grobami pomordowanych. Być może kilkaset tysięcy wysłucha tego niewygłoszonego przemówienia w telewizji publicznej, odtworzonego jutro w Wielki Piątek. W nagraniu wybitnego aktora Jerzego Zelnika.
Kiedy dziś w przeddzień 10 rocznicy tragedii smoleńskiej czytałem to przemówienie, uderzyło mnie zdanie, na które wcześniej nie zwracałem uwagi. –„Jak trafnie powiedział tu przed kilkoma dniami premier Rzeczpospolitej, Polacy stają się wielką Rodziną Katyńską”. Trzeba być pełnym uznania dla Lecha Kaczyńskiego, że w swojej dbałości o prawdę, nie zawahał się cytować Donalda Tuska, mimo już mocno odczuwalnych krzywd, jakich doznał od ekipy ówczesnego premiera. Nad uzasadnione żale przedkładał merytoryczne znaczenie zdania wypowiedzianego przez Donalda Tuska.
Jak prawdziwe w tamtej chwili były to słowa, świadczą nieprzebrane tłumy na Krakowskim Przedmieściu w pierwszych dniach po katastrofie. Pomijając kilku polityków – zliczonych na palcach jednej ręki – nie wartych by ich pamiętać, zwykli Polacy dali dowód, jaką są wspólnotą. I na jakich wartościach zbudowaną.
Tak nie wiele czasu wystarczało, by te nie tylko piękne, ale przede wszystkim bezcenne więzy zostały rozerwane, poszarpane. Do dziś pozostają po nich niezagojone wciąż blizny. Minęło ledwie 10 lat. Dziś przeszywa nas wszystkich ból po polskich ofiarach bolszewickiego ludobójstwa, skrywającego jeszcze wiele niewiadomych o jego sprawcach. Płaczemy po tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Jakże trudno pogodzić się z rozpadem polskiej wspólnotowości.
A tu za progiem święto odkupienia. Święto wybaczenia i pojednania. Może komuś zależy, żebyśmy się nie pojednali? Ktoś musi zacząć o tym nie tylko myśleć, ale zacząć do tego dążyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/495220-czy-staniemy-sie-polska-wielka-rodzina
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.