Po raz pierwszy od 15 lat nie spotkamy się razem na ulicach na wspólnej modlitwie. Nie będzie nas na Franciszkańskiej 3 w Krakowie ani na Krakowskim Przedmieściu. Ale to nie znaczy, że nie będzie nas wcale. Rocznica śmierci św. Jana Pawła II przypadająca w samym środku pandemii koronawirusa to niezwykle ważny i symboliczny moment.
To nagłe zatrzymanie rozpędzonego świata bardzo wiele nam dało. Dziś pewnie każdy z nas może to powiedzieć w pełni świadomie. W jednej chwili sprawy nieważne zeszły na plan dalszy. Zaczęliśmy weryfikować swój system wartości. Przyglądać się naszej własnej przestrzeni, którą tak pieczołowicie budowaliśmy. Dostrzegać jej realizm i kruchość. Nic już nie będzie takie samo, jak wcześniej.
Z wieloma trudnościami przyjdzie nam się jeszcze zmierzyć. Ale to, co dziś wysuwa się na plan pierwszy to fakt, że potrafimy szukać siły w słabości. Widać to na dwóch płaszczyznach: duchowej i relacji międzyludzkich.
Spontaniczna pomoc stała się naszą codziennością. Ta sąsiedzka i ta ogólnopolska. Odrodziła się narodowa wspólnota, na której przywrócenie jeszcze niedawno nie było szans. Nikt nikogo nie pyta o światopogląd czy preferencje wyborcze. (Jest oczywiście grupa rozbijaczy wspólnoty, siewców niepokoju, ludzi wykorzystujących sytuację do własnych ciasnych interesów, ale nie chcę dziś o nich pisać. Niech pozostaną tu jedynie glossą). Człowiek wyciąga rękę do człowieka, choć w realiach kwarantanny nie dosłownie. Młodzi robią zakupy starszym sąsiadom, kolejne osoby włączają się w szycie maseczek, firmy przeorientowują produkcję na najbardziej potrzebne środki medyczne i dezynfekujące, rząd wprowadza rozwiązania antykryzysowe. Z kolei klienci wybierają produkty polskich firm, kupują żywność od polskich rolników, wspierają usługi polskich przedsiębiorców. To jasna strona dramatu, z którym bardzo boleśnie przyjdzie nam się zderzyć. Ale nawet w najczarniejszej rzeczywistości jest przestrzeń nadziei i wiary.
Nasze życie duchowe nabrało nowego wymiaru. Drastyczne ograniczenie możliwości uczestniczenia w sakramentalnym życiu Kościoła sprawiło, że szukamy wspólnoty modlitewnej w inny sposób. Kapłani robią wszystko, by pomóc wiernym przeżywać Wielki Post w tych nadzwyczajnych warunkach. Są dodatkowe transmisje Mszy świętych, rekolekcji, nabożeństw. Księża szukają sposobów na to, jak – z zachowaniem wszelkich procedur – umożliwić parafianom dostęp do sakramentów. Codzienna modlitwa Kościoła o powstrzymanie pandemii łączy coraz większe rzesze ludzi. W każdym katolickim domu budzi się coraz większa tęsknota za Eucharystią, za żywą – nie tylko duchową – Komunią Świętą. Zaczęliśmy na nowo, jeszcze bardziej świadomie doceniać siłę sakramentu i wspólnoty Kościoła.
Jeśli więc wypłyną z tego kryzysu dobre owoce to właśnie takie. Pogłębiona duchowość, większa świadomość wartości życia wspólnotowego, docenienie realnych relacji rodzinnych i międzyludzkich. Zmiana perspektywy z pewnością przyniesie tę istotną odnowę wewnętrzną, której nam brakowało.
Dziś o 21.37 setki tysięcy ludzi spotkałyby się na placach i ulicach, by wspólnie modlić się za wstawiennictwem św. Jana Pawła II. Będziemy musieli pozostać w domach. Ale Jego „nie lękajcie się” wybrzmi równie mocno, gdy od Helu po Giewont Polska połączy się we wspólnym wołaniu o powstrzymanie pandemii. I pewnie na nowo usłyszymy, że nasz los nie jest Mu obojętny, bo „to jego matka, ta Ojczyzna”. Pewnie usłyszymy, że mamy bronić Krzyża i walczyć, bo „każdy ma swoje Westerplatte”, a my „musimy być mocni mocą wiary”. I może poczujemy przez moment ulgę, że w tej trudnej walce z nieprzewidywalną przyszłością, mamy nadzwyczajne wsparcie: św. Jana Pawła II, św. Andrzeja Boboli patrona Polski i świętych polskich męczenników, orędujących za nami u Boga.
CZYTAJ TAKŻE: Franciszek pozdrawia Polaków: Zawierzajcie siebie Bożemu Miłosierdziu i wstawiennictwu św. Jana Pawła II
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/494160-ten-kryzys-rodzi-wiele-dobra-i-szans-juz-stalismy-sie-inni