„Pierwsza sprawa to jest absolutnie bardzo jesteśmy zadowoleni z tego, co udało nam się ustalić jeśli chodzi o sposoby organizacji systemu ochrony zdrowia pod kątem sprostania wyzwaniom, jakie z potrzebami pacjentów Covid-19” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, dzieląc się efektami misji polskich lekarzy we Włoszech.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
A zatem mieliśmy okazję zapoznać się z tym, jak są zbudowane szpitale polowe, nawet włącznie z tym, że Włosi podzielili się z nami stosowną dokumentacją i wszelkimi informacjami technicznymi niezbędnymi do tego, aby stworzyć takie ośrodki również u nas jeśli będzie taka potrzeba
— mówi gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak.
Włosi wypracowali własny model – system ukierunkowany na intensywną terapię
Co ciekawe Włosi wypracowali swój własny model. Nie poszli ścieżką – to znaczy początkowo szli, ale potem szybciutko się z tego wycofali – jaką dziś idą Hiszpanie. Nota bene też już zrozumieli swój błąd i go naprawiają, a mianowicie nie ma sensu budowanie szpitali na 1000 – 5000 łóżek, które mają służyć jako lazarety
— relacjonuje, dodając, iż „tak naprawdę system ochrony zdrowia powinien być ukierunkowany na tworzenie jak największej liczby, oczywiście adekwatnej do potrzeb, stanowisk intensywnej terapii do leczenia chorych niewydolnych oddechowo w przebiegu Covid-19”.
Szpitale tak zwane polowe powstają na bazie takich hal expo, jakie mamy w Polsce, jakie tam powstają, to są najczęściej szpitale na 100 łóżek i tam jest prowadzona intensywna terapia i tylko ten rodzaj terapii prowadzony jest w odniesieniu do tych chorych. Wszyscy pozostali chorzy, pozostający w kwarantannie, czy też rozpoznani i dzisiaj byśmy użyli określenia polskiego, będący w izolatorach są monitorowani przez tzw. mobilnych lekarzy rodzinnych, którzy tam stale nadzorują ich stan zdrowia. I to jest ten aspekt organizacyjny
— podkreśla.
„Oddział polski” już działa
Praktyczny aspekt medyczny jest taki, że szpital w Bresci, do którego trafiliśmy, miał przed epidemią 20 łóżek intensywnej terapii, następnie rozwinięto, powiększono tę liczbę do pięciu oddziałów dwunastołóżkowych intensywnej terapii i pojawił się z dniem dzisiejszym przygotowany przez nas od podstaw szósty oddział intensywnej terapii, który Włosi nazywają „oddziałem polskim” - dwunastołóżkowy oddział całkowicie obsługiwany w trzech zmianach przez nasz personel
— zauważa.
Poproszony o doprecyzowanie, jakie konkretnie zadania ma polski personel medyczny, gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak odpowiada:
Obok pomocy humanitarnej oczywiście zbieranie wszystkich doświadczeń dotyczących tak jak wspomniałem z jednej strony organizacji systemu ochrony zdrowia, bo nie jest tak oczywiste, jaką ścieżką mamy podążać. Inną ścieżką idą Amerykanie, inną Hiszpanie, a inną poszli Włosi. Włosi po drodze popełnili też jakieś błędy, które potem skorygowali i stąd warto przyglądać się temu, co osiągnęli, zbierać od nich te informacje i też zapoznawać się z argumentami, dlaczego nie warto na przykład iść ścieżką szpitali pod namiotami, czy szpitali kontenerowych. Też to robili. Wycofali się i mają twarde dowody, argumenty, dlaczego tą ścieżką nie warto podążać. I drugi aspekt – medyczny. Tutaj jest olbrzymia kopalnia wiedzy, dlatego, że wiadomo, ich przewaga na czym polega, znaczy przewaga i nieszczęście – zawsze w medycynie jest tak, że czyjaś wiedza jest tym większa, im większą liczbę pacjentów ma szansę on leczyć - oni są oczywiście po tej stronie, gdzie tych pacjentów leczyli bardzo wielu i stąd mają bardzo szerokie i ciekawe obserwacje dotyczące tego, jakie leki stosować w leczeniu, w którym momencie te leki podawać, bo tutaj też jest to niezwykle ważne, no i też jaki zakres diagnostyki należy prowadzić i na co szczególnie zwrócić uwagę.
Doświadczenia Włochów - bezcenne
Doświadczenia zgromadzone przez polskich lekarzy pracujących na misji we Włoszech są niezwykle cenne dla opracowania w Polsce systemu leczenia chorych na koronawirusa.
Taką jedną z ciekawych informacji to jest to, że wprowadzili, czy wprowadzają konieczność posiadania w takim szpitalu dedykowanym pacjentom Covid, aby znajdował się tam tomograf komputerowy z możliwością oceny naczyń płucnych, dlatego że okazuje się, że częstym śmiertelnym powikłaniem pacjentów w kolejnych dobach pobytu była zatorowość płucna. Stąd m.in. zmodyfikowali metody leczenia – to też jest bardzo ciekawe – dlatego, że okazało się, że stosowane powszechnie uznane dawki profilaktyczne leków przeciwzakrzepowych okazały się być u tych pacjentów całkowicie nieskuteczne, dlatego że ci chorzy dostawali zatorowości płucnej. Skuteczne dopiero okazały się dawki terapeutyczne, czyli to, co my stosujemy u pacjentów w leczeniu Włosi stosują u pacjentów Covid w profilaktyce i tylko to jest, okazuje się, skuteczne. Także też kolejne praktyczne doświadczenie
— wylicza.
Warto wspomnieć, że bardzo istotnym elementem decydującym o tym, w którym momencie jaki etap leczenia rozpocząć – czy to jest etap podawania leku przeciwwirusowego, czy sterydu, czy silnego leku immunosupresyjnego – są obiektywne wyniki badań, a zatem nie tylko to, co mówi pacjent, jak się czuje. Okazuje się, że w przebiegu tej choroby pacjent długi czas nie ma świadomości tego, w jak bardzo ciężkim stanie się znajduje
— uwrażliwia dyrektor WIM.
Model obiektywnego monitorowania
Myśmy to obserwowali też tu, w Polsce, że pacjenci przyjeżdżają, czują się klinicznie nad wyraz dobrze i to ich samopoczucie silnie kontrastuje ze złymi wynikami badań, typu np. bardzo słaba saturacja. I to jest o tyle niebezpieczne, że ten pacjent potrafi w ciągu pół godziny gwałtownie załamać się oddechowo i wymaga intubacji. To sobie wyobraźmy sytuację, w której ten pacjent jest w domu, poza nadzorem. Wiadomo, że kończy się to nieszczęściem. Stąd Włosi opracowali m.in. taki model obiektywnego monitorowania tych chorych, dokonując pomiarów saturacji, ale przede wszystkim badań radiologicznych płuc, opracowali własną skalę klasyfikacyjną tych badań i na podstawie tej skali podejmują decyzję, że to jest ten moment, kiedy pacjent powinien opuścić kwarantannę domową i przejść do szpitala, bo za chwilę można liczyć się z tym, że nastąpi u niego załamanie wydolności układu oddechowego. I to jest też ten moment na wdrożenie agresywnego leczenia tych chorych
— dodaje dyrektor WIM, podkreślając, że doświadczenia z Włoch „są naprawdę olbrzymie i ciekawe”.
aw
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/494139-tylko-u-nas-owocna-misja-polskich-lekarzy-we-wloszech